Oburzenie PiS-owskim "telefonem do Jarka". Trudno uwierzyć, że taki spot powstał

Sebastian Luc-Lepianka
11 września 2023, 19:34 • 1 minuta czytania
W poniedziałek 11 września Prawo i Sprawiedliwość opublikowała na X (dawny Twitter) nagranie, gdzie do Jarosława Kaczyńskiego dzwoni ambasador Niemiec, pytając o referendum emerytalne. W odpowiedzi słyszy “Nie ma już Tuska. I te zwyczaje się skończyły”.
Nowy spot wyborczy PiS wzbudził burzę. Fot. Prawo i Sprawiedliwość/Twitter
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

W Polsce trwa kampania wyborcza, a ja w jej trakcie codziennie muszę się szczypać, czy aby kalendarz nie przeskoczył nagle na 1 kwietnia. Spółki Skarbu Państwa maczające palce w wyborach, kuriozalne plakaty Platformy Obywatelskiej... a tym razem chodzi o nowy spot Prawa i Sprawiedliwości, znany już na mediach społecznościowych jako "Telefon do Jarka".


Dzwoni ambasador Niemiec

Spot zaczyna się już kuriozalnie rzutem na planetę Ziemię i podpisem "Polska 2023", kojarzącym mi się z klasykami pokroju "Seksmisji" – ale tylko pod kątem poziomu zaprezentowanej technologii.

Potem robi się jeszcze dziwniej, gdy do prezesa PiS dzwoni rzekomy niemiecki ambasador. Z akcentem tak ciężkim, że się zastanawiam czy nie obraża kogoś, pyta Jarosława Kaczyńskiego o "rentenalter", czyli wiek emerytalny w Polsce. Ambasador dodał, że ten powinien być jak za "pana premiera Tuska".

– Proszę przeprosić pana kanclerza, ale to Polacy w referendum zdecydują w tej sprawie. Nie ma już Tuska. I te zwyczaje się skończyły – odpowiada mu Jarosław Kaczyński i pokazowo kładzie telefon na biurku.

W sieci łatwo odnaleźć można oburzone opinie internautów i mediów, zwroty takie jak "groteskowy" czy "propagandowy filmik dla swoich". Część osób wyśmiewa staromodny sygnał dzwonka Nokii, kojarzący się z jej klasycznymi modelami 3310 (prezes używa odświeżonego modelu z 2017 roku), inni zwracają uwagę, że miłym akcentem jest kot za zasłonką. Bardzo szybko wypłynęły przeróbki.

Tymczasem opozycja wykorzystuje okazję, aby odbić paletkę, tak jak PiS zrobił to wcześniej z ich plakatami.

"Ja jestem zagrożeniem"

Nieopodal mojego miejsca zamieszkania widnieje baner z kampanii wyborczej Platformy Obywatelskiej. Na nim pół oblicza Jarosława Kaczyńskiego, czarne tło i napis "Ja jestem zagrożeniem". Dużo ciekawsze rzeczy działy się w nim w sieci, kiedy PO udostępniło generator memów z jego udziałem.

Ten okazał się bronią obosieczną. Chociaż Platforma próbowała ograniczyć pewne słowa, internauci łatwo znaleźli ich listę i sposób obejścia - wystarczyło postawić spację przed słówkiem, aby algorytm cenzury przymknął oko.

I tak oto PO dostarczyło zwolennikom PiS darmowego narzędzia do tworzenia haseł z poważnym spojrzeniem Jarosława Kaczyńskiego. Partia została zmuszona usunąć generator memów. Sprawa została poruszona nawet w TVP.

Teraz można powiedzieć, że PiS strzeliło do własnej bramki. "Telefon do Jarka" szybko stał się generatorem memów sam w sobie. Ludzie podkładają własne nagrania i pytania do prezesa PiS, który odpowiada słynnym obecnie "Nie ma już Tuska. I te zwyczaje się skończyły". Na fali popłynęła też sama Platforma.

Oryginalny spot został oznakowany na X (dawniej Twitter) jako #PodmiotowaPolska i dotyczy sporu o emerytury.

Spór o referendum emerytalne

Jarosław Kaczyński podczas bardzo krótkiej konferencji przekazał, że Polacy powinni mieć możliwość, aby przechodzić na wcześniejszą emeryturę. Wspomniał także o jednym z pytań referendalnych, które tego dotyczy.

Pokazał też rzekomą notatkę ze spotkania ówczesnego premiera Donalda Tuska z kanclerz Angelą Merkel. Prezes PiS nazwał ją premier Niemiec. – Mamy w tym momencie sytuację nową. Nie dlatego, że w tym momencie coś się stało, tylko dotarliśmy do pewnych informacji. To jest ta notatka. Ta notatka wskazuje w sposób jednoznaczny, że sprawa emerytur była omawiana – powiedział.

Oświadczył również, że chodzi w niej o przyjęcie "niemieckich sugestii" ws. emerytur w Polsce. – Niemcy wskazywali, aby wiek emerytalny w naszym kraju został podwyższony. Była to sytuacja uderzająca w polskie pokolenie i zostało to zainicjowane z zewnątrz. My nie zgadzamy się na takie narzucanie nam obcych racji – twierdził.

Przypomnijmy, że drugie pytanie referendalne, czyli to, które dotyczy emerytur, ogłoszone zostało w połowie sierpnia przez Beatę Szydło, europosłankę i byłą premier i brzmiało ono: "Czy jesteś za podwyższeniem wieku emerytalnego wynoszącego dziś 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn?".

Czytaj także: https://innpoland.pl/198166,co-proponuja-pis-i-ko-w-sferze-ekonomii

Jednak potem zostało zmienione przez rząd. Jego treść o wiele mocniej nawiązuje teraz do czasu rządów Donalda Tuska i Platformy Obywatelskiej. Brzmi ono: "Czy popierasz podniesienie wieku emerytalnego, w tym przywrócenie podwyższonego do 67 lat wieku emerytalnego dla kobiet i mężczyzn?".