"Nie da się pracować legalnie". Inflacja zmiotła cukiernię z Andrychowa
Pan Jacek Stuglik swój biznes na południu Polski w małym Andrychowie prowadzi od wielu lat. Na zaufanie klientów zapracował sobie ciężką pracą. Zawsze własnoręcznie produkował ciasta na zlecenie klientów, teraz własnoręcznie zamknie na stałe drzwi do swojego lokalu.
Cukiernik z Andrychowa pokonany przez inflację i ZUS
Nasz rozmówca podzielił się informacją o konieczności zamknięcia swojego biznesu w mediach społecznościowych. Chciał w ten sposób wytłumaczyć swoim stałym klientom powody decyzji. Skontaktowaliśmy się z nim osobiście i zapytaliśmy o konkretne przykłady, które doprowadziły go na skraj bankructwa. Łamiącym się głosem wskazał na wysoki ZUS, inflację i potężne rachunki za prąd.
- W pandemii dochody były naprawdę bardzo dobre. Dostałem z banku kredyt na dom, auto leasing, czyli musiałem mieć określone dochody z działalności.
Wszystko zaczęło się psuć od momentu wzrostu inflacji, wzrostu cen towarów. Później kolejno: wzrost cen energii, makabrycznie wysoki ZUS. Przyznam, że ostatnio to mnie dobiło.
Przedsiębiorca z Andrychowa zwraca uwagę, że swój biznes oparł na korzystaniu z jedynie naturalnych produktów od lokalnych dostawców, przez co koszty produkcji były wyższe od tych w komercyjnych cukierniach, które wykorzystują niekoniecznie zdrowie zamienniki.
"Nie da się pracować legalnie, promują szarą strefę"
Zapytałem pana Jacka o najbliższą przyszłość i los jego biznesu. Ostateczną decyzję o zamknięciu już podjął, ale pytany przeze mnie o to, co by się musiało zmienić, wskazał na zmianę stawek w ZUS oraz wysokości podatków.
To nawet nie chodzi o mnie, ale przecież gdyby miało mi się opłacać, to musiałbym pracować na czarno. Przecież mnóstwo jest takich osób, które pieką w domu i nie wystawiają rachunków i faktur. Czysty pieniądz bez podatku. Wtedy owszem, można zarobić. Rzucanie kłód pod nogi takim ZUS-em i cenami energii to promowanie tej szarej strefy.
Jakość i zdrowie albo pieniądze
Najczęstszym powodem upadku lokalnych biznesów, którym ufają klienci, jest powszechna drożyzna. Odczuwają ją szczególnie boleśnie przedsiębiorcy, którzy stawiają na jakość przy produkcji swoich wyrobów. Tak jak pan Jacek, który rozmawiając ze mną, wskazał na konkretne koszty i ceny.
– Teraz na tort, który waży około kilograma, wydaję około 70 złotych. Jest to cena samych składników. Jak wobec tego ten produkt może konkurować z tortem produkowanym taśmowo w cukierni przemysłowej? No nie może. Jest to ręczna pracownia, manufaktura ciast – mówi.
Bohater naszego materiału zaprasza jeszcze klientów, aby kupili produkty, które mu zostały. W sobotę po raz ostatni zamknie drzwi swojej cukierni.
Ustaliliśmy, że pan Jacek otrzymał propozycje współpracy od komercyjnych cukierni, z którymi do dziś konkurował. Obecnie jeszcze nie zdecydował, jaką podejmie decyzję.