Polski elektryk już za moment? Po 7 latach od zapowiedzi premiera mamy grunt pod fabrykę
Spółka ElectroMobility Poland wygrała przetarg na działkę o powierzchni 117 ha na terenie Jaworznickiego Obszaru Gospodarczego. Stanie się jej właścicielem, gdy zapłaci umówione 128 mln złotych. No i jeśli nikt nie oprotestuje przetargu.
EMP, mająca zamiar budować Izerę, polski samochód elektryczny szacuje, że od 2025 r. fabryka w Jaworznem będzie produkowała około 100 tys. elektryków rocznie. Od 2030 r. skala rocznej produkcji ma wzrosnąć do 200 tys.
– Dla ElectroMobility Poland pozyskanie działki na terenie JOG jest krokiem milowym w realizowanym projekcie. Od ogłoszenia współpracy z naszym partnerem technologicznym realizujemy projekt zgodnie z ogłoszonym harmonogramem. Pozyskanie tytułu własności do gruntu na terenie JOG, które powinno nastąpić w ciągu kilku tygodni, umożliwi nam ubieganie się o pozwolenie na budowę. Sam proces inwestycyjny chcemy rozpocząć na początku przyszłego roku – zapowiedział prezes EMP Piotr Zaremba.
Co dalej z Izerą?
Jak już pisaliśmy w INNPoland.pl, spółka EMP będzie jeszcze musiała dostać 6 miliardów na zbudowanie fabryki i rozpoczęcie budowy aut. A potem znaleźć na nie chętnych.
Jak pisze "Rzeczpospolita" projektanci Izery muszą dokonać cudu: sprawić, by za trzy lata polski elektryk okazał się w co najmniej kilku dziedzinach lepszy od samochodów globalnych koncernów motoryzacyjnych.
Polskość nie wystarczy. Izera natrafi na potężną konkurencję. Jako pierwszy na rynek ma trafić SUV, potem kombi i hatchback. O ile powstanie, wskoczy na rynek opanowany przez światowych gigantów motoryzacji, z wieloletnim już doświadczeniem w budowie i sprzedaży elektryków.
Kiedy Mateusz Morawiecki 7 lat temu zapowiadał budowę polskiego elektryka, na rynku było kilkanaście podobnych modeli aut. Teraz klienci mogą wybierać z ponad setki ofert.
Ma być Izera, będą "chińczyki"?
Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, Piotr Zaremba, szef spółki Electromobility Poland w wywiadzie udzielonym "Dziennikowi Gazecie Prawnej" sugeruje, że w fabryce Izery, która za jakiś czas może powstać w Jaworznie, mogłyby być produkowane nie tylko polskie auta. Może się też znaleźć miejsce na linie do montażu samochodów chińskiej marki Geely.
– To kolejny zwrot w bogatej, choć mało efektywnej historii polskiego "producenta" samochodów. Czy to oznacza, że sen o polskim "narodowym samochodzie na prąd" skończy się wybudowaniem za państwowe pieniądze fabryki dla Chińczyków? Miało być zupełnie inaczej – pisze Maciej Brzeziński w portalu "Auto Świat".
NIK krytycznie o powstawaniu Izery
W ostatnim czasie proces inwestycyjny zmierzający do zbudowania polskiego samochodu elektrycznego prześwietliła Najwyższa Izba Kontroli. NIK uznała, że rząd źle nadzorował spółkę EMP, która spóźniała się z realizacją projektu elektrycznego auta, przez co na szali postawiła publiczne miliony złotych.
Na razie żaden z potencjalnych klientów nie widział nawet, jak Izera może wyglądać, bo projekt zostanie dopiero stworzony.
– Trzeba przekonać ich, że nasz produkt jest w co najmniej kilku dziedzinach lepszy niż oferta konkurencji. Tymczasem termin rozpoczęcia produkcji i wejścia Izery na rynek był już kilkukrotnie przekładany – mówi "Rz" Maciej Mazur, dyrektor zarządzający Polskiego Stowarzyszenia Paliw Alternatywnych.
Trzeba też stworzyć sieć sprzedaży i serwisu. Jak pisze "Rz" docelowa forma sprzedaży Izery... ma dopiero zostać wypracowana.