Oto skutki "kiełbasy wyborczej" na Orlenie. "Wszyscy zapłacimy więcej"

Adam Bysiek
29 września 2023, 11:44 • 1 minuta czytania
– To jest pokazywanie na krótko przed wyborami, że władza jest skuteczna, że władza dobrze rządzi, natomiast ktoś za to zapłaci i najprawdopodobniej po wyborach wszyscy za to zapłacimy – mówi w rozmowie z INNPoland.pl dr Antoni Kolek pytany o długofalowe skutki decyzji Daniela Obajtka, prezesa PKN Orlen.
Ceny paliw na stacjach Orlen po wyborach parlamentarnych – komentarze ekspertów o "kiełbasie wyborczej" Obajtka Sylwester Kluszczyński / INNPoland
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Ceny na stacjach paliw należących do koncernu PKN Orlen od 10 dni poszybowały w dół. Zdaniem ekonomistów, w dym naszego rozmówcy, taka sytuacja podyktowana jest stricte kalendarzem politycznym. "Aktualny poziom cen paliw dyktowanych przez Daniela Obajtka nie utrzyma się długo" – słyszymy, pytając ekspertów.


Droga kiełbasa wyborcza na Orlenie

W tym samym czasie, gdy kierowcy w innych niż Polska państwach członkowskich Unii Europejskiej borykają się ze stale rosnącymi cenami ropy i benzyny, Orlen obniża ceny. Do tego stopnia, że do przygranicznych stacji ustawiają się co jakiś czas kolejki Niemców, Czechów i Słowaków, aby zatankować do pełna swój bak i kanistry w bagażnikach. Takie działania Orlenu mogą doprowadzić to tego, że w Polsce będziemy mieli scenariusz węgierski – twierdzi analityk ds. energetycznych Robert Tomaszewski.

Już 19 września dziennikarze Polityka Insight opublikowali dane, z których wynika, że Orlen sztucznie zaniża hurtowe ceny paliw poprzez wykorzystywanie rezerw strategicznych.

Spółka wciąż usiłuje zdemontować te doniesienia, jednak nie jest w stanie przedstawić wiarygodnych dokumentów potwierdzających, że nie dopuszcza się takiego działania. W czasie, gdy ropa na globalnych rynkach jest droższa o 30 proc., w Polsce ceny dla odbiorców detalicznych nie ulegają zmianie, albo wręcz spadają.

Trendy międzynarodowe, ceny na tych rynkach, ale też osłabienie polskiego złotego względem dolara, w którym przeprowadzane są transakcje wskazywałyby, że racjonalnie ceny paliwa w najbliższych dniach, tygodniach powinny rosnąć. To zamieszanie, które jest dziś obecne na stacjach Orlenu, bez wątpienia wynika z kalendarza politycznego, ale też z tego, że politycy chcą pokazać, że są skuteczni, są dobrymi managerami i obniżają ceny tego paliwa. dr Antoni Kolekekonomista

Obawy, że w Polsce może powtórzyć się to, co wydarzyło się na Węgrzech, potwierdza dr Antoni Kolek. Pytany przez nas o to, czy "przedwyborcza kiełbasa PiS serwowana przez Daniela Obajtka i Orlen", bo tak o cenach na polskich stacjach mówią posłowie opozycji, nie odbije się nie tylko kierowcom, ale wszystkim Polakom czkawką, nie ma wątpliwości.

– Wszyscy za to zapłacimy wyższymi cenami benzyny, ponieważ Orlen będzie musiał odbić to, co teraz niejako obniżył w sposób sztuczny i nieuzasadniony. Będzie to musiał po prostu odrobić. Tak jak tą potencjalną "stratę" tego pierwszego okresu przed wyborami – mówi nam ekonomista.

Zaprzeczenie skuteczności państwa

Zgodnie z opiniami wielu ekonomistów, w tym Roberta Tomaszowskiego, tuż po wyborach ceny paliw znów poszybują, ale tym razem w górę. Będzie to spowodowane faktem, że Orlen przestanie zaniżać ceny i dojdzie do ich nagłego urynkowienia. Tomaszewski zaznacza, że "ich wzrost będzie trwał nieprzerwanie do końca 2023 roku, tak aby nie wywoływać szoku".

Podobnie o niedalekiej perspektywie wzrostu cen paliw w Polsce, w wyniku działań podjętych przez Daniela Obajtka, wypowiada się nasz rozmówca – dr Antoni Kolek.

To jest zaprzeczenie skuteczności państwa. Skuteczne państwo to takie, które jest przewidywalne, które prowadzi politykę w sposób racjonalny, a nie w sposób doraźny, tylko na potrzeby kampanii wyborczej. Jeśli będziemy mieli w przyszłym roku kilka kampanii wyborczych, to rozumiem, że przed każdymi wyborami, znowu będzie tańsza benzyna? To jest zaprzeczenie jakiegokolwiek racjonalnego działania. Firmy, które działają na rzecz zysku, nie powinny tak funkcjonować.dr Antoni Kolek ekonomista

Kolek zaznaczył również, że gdyby potwierdziły się informacje, z których wynika, że Orlen chcąc zaniżać ceny paliw w Polsce, posłużył się rezerwami strategicznymi, to "byłoby to bardzo dziwne, ponieważ nawet na początku wojny na Ukrainie nie uruchomiono tych zasobów"

Czytaj także: https://innpoland.pl/191306,ropa-z-rosji-przestala-plynac-do-polski-orlen-to-rosja-zakrecila-kurek

"Naruszono wszystkie zasady wolnego rynku"

Ekonomista Antoni Kolek w rozmowie z INNpoland zwrócił uwagę na szereg naruszeń, których dopuściła się spółka PKN Orlen. Jego zdaniem pogwałcono zasady wolnego rynku.

– Naruszono wszystkie zasady wolnego rynku. Jeśli państwo poprzez swoje spółki ingeruje w wysokość cen, to nie jest wolny rynek. To jest zaburzony rynek, na którym państwo korzysta ze swojej pozycji monopolisty. To powoduje, że inne firmy, które konkurują z tym przedsiębiorstwem państwowym, będą miały bardzo duże problemy, aby móc brać udział w tej grze rynkowej. Z czasem może się okazać, że dla wielu międzynarodowych koncernów takie zachowania nie będą akceptowalne i wiele z ich będzie skarżyło Polskę – twierdzi Kolek w rozmowie z INNPoland.pl.

Analogiczna sytuacja miała miejsce na Węgrzech, gdzie również przed wyborami dokonano sztucznego zaniżenia cen paliw. Piotr Maciej Kaczyński, ekspert Fundacji Geremka uważa, że w sprawie aktualnych i przyszłych cen na stacjach Orlenu powinny zareagować odpowiednie organy państwa.

Doskonale wiemy już, czemu Orlen zarabiał krocie w zeszłym roku w grudniu. Po prostu robił sobie oszczędności, żeby teraz móc sobie sterować cenami. Ewidentnie to jest coś, czemu powinien przyjrzeć się UOKiK. Piotr Maciej Kaczyńskiekspert fundacji Geremka

Nasi rozmówcy są zgodni co do tego, że wzrost cen paliw w perspektywie najbliższego kwartału może sięgnąć nawet 2,5 zł. To mniej więcej tyle, ile dziś Polacy za paliwo płacą mniej od Słowaków, Czechów i Węgrów.