Rolnikom brakuje paliwa. Ich nie sięgnął cud Obajtka

Sebastian Luc-Lepianka
04 października 2023, 07:55 • 1 minuta czytania
Jesień to gorący okres w rolnictwie, a tymczasem nie ma ani czym tankować maszyn, ani za co. A ich zapotrzebowanie na benzynę jest ogromne. Przedsiębiorcy rolni są bezradni w obecnej sytuacji na rynku paliw, a ręce dodatkowo wiążą im przepisy przeciwpożarowych.
W czasie jesiennych zbiorów jest duże zapotrzebowanie na paliwo do maszyn rolniczych. Fot. Arkadiusz Ziole/East News
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Daniel Obajtek czyni cuda na paliwowych totemach, zmieniając ceny benzyny w przedwyborczą kiełbasę. Kiełbasę, którą w dodatku chętnie rozchwytują nasi zagraniczni sąsiedzi, jak Czesi, Słowacy czy Litwini, bo mamy najniższe ceny w Europie. Z tej magii nie korzystają jednak rolnicy, bo jak się okazuje, obniżka nie sięga cen hurtowych. Wręcz przeciwnie.


Drogie paliwo dla rolników

O problemie alarmował już "Tygodnik Rolniczy", jeszcze pod koniec sierpnia tego roku. Czytamy, że zdaniem szefa resortu Roberta Telusa przyczyną kryzysu jest panika i nadmierna sprzedaż paliwa, co jego zdaniem obciąża logistykę. Minister zapewnił tygodnik, że surowca nie brakuje. Jednocześnie we wrześniu Ministerstwo Rolnictwa apelowało do Jacka Sasina o zwiększenie zaopatrzenia benzyny dla rolników.

– Zwracam się z uprzejmą prośbą do Pana Ministra o rozważenie możliwości poprawy dostępności oleju napędowego dla rolników oraz przeanalizowanie przyczyn wyższych cen na rynku hurtowym – napisał w piśmie do Sasina wiceminister rolnictwa Rafał Romanowski.

Dziennikarze money.pl rozmawiali z rolnikami z ugrupowania "Oszukana Wieś" o trudnej sytuacji w jesiennym sezonie. Jak zdradzili przedsiębiorcy, o tej porze roku spalają od półtora do dwóch tysięcy litrów paliwa dziennie. Kupują je nie w detalu, ale w cenach hurtowych i jest ono do nich dowożone. Płacą średnio 6,40-6,50 złotych, co najmniej 10 proc. drożej od kwot na pylonach. Dotychczas ceny hurtowe były tańsze, a teraz sytuacja została postawiona na głowie.

Przez niedobory są dodatkowo zmuszani szukać paliwa poza Orlenem. Nawet jeśli znów uderza ich to po kieszeni. Dlaczego? Z powodu niedawno ogłaszanych "awarii". Jak pisaliśmy na INNPoland mamy do czynienia ze sztuczką koncernu, aby pokazać, że paliwo niby jest, kiedy go nie ma. W końcu "awaria" wygląda lepiej w oczach wyborców niż "niedobory". Rolnicy skarżą się, że zamiast zajmować się swoją pracą, polują na benzynę. Niestety nie mają wyboru. 

Nie mogą gromadzić zapasów

Maszyny rolne potrzebują zapasów paliwa, a te ciężko jest zgromadzić bez pomocy hurtowników. To, co kupią i przewożą w kanistrach, jest zużywane niemal natychmiast. Jak czytamy na money.pl, na jeden hektar idzie około 80-100 litrów paliwa.

W tym roku do zebrania jest 650 tys. hektarów kukurydzy na ziarno i 600 tys. hektarów na kiszonkę, czytamy na portalu Rolpetrol. A trwają jeszcze zbiory ziemniaków i buraków.

Czytamy na money.pl, że pojemność zbiorników stałych nie powinna przekraczać 1500 litrów na pojazd, a pojemność zbiornika zamocowanego na przyczepie nie powinna być większa niż 500 litrów. Regulują to przepisy przeciwpożarowe.

Limity przechowania benzyny dla kierowców są przy tych wartościach jeszcze bardziej żałosne. W garażach dopuszcza się przechowanie do 200 l oleju napędowego lub benzyny, a w innych niż wolnostojące - do 60 litrów.

Kryzys paliwowy

Jeden rolnik zamówił na sezon jesienny 12 tys. litrów paliwa. Otrzymał tyle, co miał akurat hurtownik na stanie, czyli na raty dwa tysiące i pięć tysięcy.

To jest poważny kryzys, alarmują rolnicy. Zbiory w końcu nie mogą czekać w nieskończoność, aż sytuacja się uspokoi.

Braki dokuczają nie tylko rolnikom. Pisaliśmy na łamach INNPoland o tym, że benzyny nie ma również dla karetek.

Czytaj także: https://innpoland.pl/199231,awarie-na-stacjach-karetki-maja-problem-a-orlen-zajmuje-sie-politykami

"Żarty się skończyły. Przez kryzys paliwowy karetki z naszej WSPR mają trudności z tankowaniem. Na północy województwa w większości stacji Orlenu są braki paliwa" – poinformował Olgierd Geblewicz, marszałek woj. zachodniopomorskiego. "Mamy z Orlen umowę flotową, nie mamy zapasów hurtowych, więc ratownicy jeżdżą i szukają po stacjach paliwa. Państwo PiS" – dodał.