Dzień po debacie dobry dla złotego. Rynki wieszczą koniec PiS?
Koniec dnia przyniósł naszej walucie życiodajny oddech. Jak wyliczają analitycy, złoty umocnił się wobec euro, dolara amerykańskiego i franka szwajcarskiego. Około godziny 17, euro kosztowało niemal 4,55 zł, dolar prawie 4,29 zł, a frank trochę ponad 4,73 zł.
Oznacza to, że wartość złotego podniosła się o 0,41 proc. wobec euro oraz o 0,6 proc. do dolara i franka. Jak zauważa Bartosz Sawicki, analityk Cinkciarz.pl, złoty zyskuje trzeci dzień z rzędu.
Warto podkreślić, że pod wieczór główne waluty dalej tracą do złotego i ich wartość zjechała o kolejny grosz.
Jak pisze "Rzeczpospolita", wśród ekspertów nie brakuje głosów, że rynek finansowy mógł zacząć pozycjonować się pod wynik niedzielnych wyborów parlamentarnych w Polsce. Mocne umocnienie złotego wskazywałoby, że inwestorzy zaczynają coraz mocniej wierzyć w zwycięstwo obecnej opozycji.
Oczywiście jest to teoria, a na wartość złotego wpływają też inne czynniki, choćby zaognienie na Bliskim Wschodzie. Ma ono ogólnoświatowy oddźwięk w ekonomii.
– Inwestorzy szczególną uwagę zdają się przywiązywać do potencjalnego bezpośredniego zaangażowania Iranu, którego dzienne wydobycie ropy naftowej przekracza 3 miliony baryłki na dzień. W sytuacji, gdy Rosja i Arabia Saudyjska ograniczają produkcję, a świat zmaga się z deficytem surowca, odżywają obawy o potencjalny kryzys energetyczny. Nie chodzi o wczorajszy skok cen ropy (wszak ceny Brent są o ok. 10 proc. niższe niż w końcówce września), ale o strach przed silną falą wzrostów – pisze w komentarzu walutowym Bartosz Sawicki.
Wyjaśnia, że z tego względu w defensywie znalazło się euro, ale także funt czy korona szwedzka.
– Znów zadziałał ubiegłoroczny mechanizm: czynnik szkodzący wspólnej walucie i mogący popchnąć Euroland ku recesji pomaga dolarowi mającemu za sobą pozycję Stanów Zjednoczonych będących eksporterem netto ropy i gazu. EUR/USD na poniedziałkowej sesji nie naruszył jednak 1,05 i obecnie znajduje się niespełna 0,2 proc. poniżej piątkowego poziomu zamknięcia. Jednak dopiero trwały powrót nad strefę wokół 1,0630 potwierdzi krótkoterminowe dno i będzie zwiastował dalsze odrabianie strat przez euro w relacji do dolara – wyjaśnia Bartosz Sawicki.
Co pokazała debata?
Miliony widzów zebrały się przed telewizorami i monitorami 9 października 2023 roku, aby obejrzeć debatę, wywołującą nadal silne emocje. Wielu czekało na wystąpienie Donalda Tuska. A tymczasem, patrząc po zainteresowaniu internautów, to wcale nie on okazał się gwiazdą wieczoru.
Wydaje się, że będzie to debata wyborcza, którą zapamiętamy na długie lata. Wymiana ciosów między Morawieckim a Tuskiem, pytania dłuższe niż odpowiedzi, uciekający Kaczyński i stronnicze wpadki prowadzącego Michała Rachonia... Zdaniem TVP publiczną debatę, oczywiście, wygrał Mateusz Morawiecki 6:0 (zwycięstwo ogłoszone już w zapowiedzi wydarzenia). Jak się jednak okazuje, to odpowiedzi jedynej kandydatki szczególnie zapadły internautom w pamięci.
Kto najbardziej interesował Internautów w debacie?
"Kim jest Joanna Scheuring-Wielgus?" to pytanie, które powtarzało się często w algorytmie Google. O godzinie 19:15 zainteresowanie jej osobą osiągnęło szczyty, jak widzimy na wykresie. Ze wszystkich uczestników debaty, to właśnie kandydatka Nowej Lewicy wygenerowała najwięcej wyszukań.
Przed samym wydarzeniem i na jego początku widać jeszcze spory ruch sieciowy związany z Donaldem Tuskiem. Wedle trendów Google, pojawiał się aż w 41 proc. zapytań. Trudno się dziwić, biorąc pod uwagę kłody rzucane mu pod nogi, jak przesuwanie miejsca debaty w ostatniej chwili i brak nagłaśniania debaty w TVP.
W czasie samej debaty Donald Tusk do końca pozostawał w polu uwagi, zajmując średnio drugie miejsce. Czasem wyprzedzał go Krzysztof Bosak z Konfederacji, lecz zupełnie pokonany został przez Joannę Scheuring-Wielgus.
Mateusz Morawiecki i Bosak zrównali się w walce o trzecie miejsce, a niedaleko za nimi znalazł się Szymon Hołownia. Daleko poza podium trafił Krzysztof Maj. Na wykresie jego błękitna linia z rzadka odrywa się od podstawy.