Jeszcze chwila a dolar spadnie poniżej 4 zł. Euro najtańsze od 2020 r. Dlatego złoty odpalił
Po raz pierwszy od sierpnia dolar spadł poniżej 4,10 zł. Ale to było ledwie preludium, bo już niewiele brakuje, by przebił od góry psychologiczą barierę 4 złotych. W tej chwili dolara na rynku forex można sprzedać za mniej niż 4,02 zł, kupić da się za nieco ponad 4,02 zł.
Z kolei kurs euro oscyluje wokół 4,37 zł. Wspólna waluta jest najtańsza od 2020 roku. Złoty od dawna nie był tak mocny. Czy to jednak siła złotego, czy słabość dolara i euro? Prawdopodobnie jedno i drugie. Na to drugie zwraca uwagę Bartosz Sawicki, analityk Cinciarz.pl.
– Inflacja w USA wyhamowała z 3,7 do 3,2 proc. r/r, a wskaźnik bazowy spadł z 4,1 do 4,0 proc. r/r. Silny, niemal dwucyfrowy spadek cen paliw przyczynił się do tego, że ceny konsumenckie w porównaniu z poprzednim miesiącem nie wzrosły po raz pierwszy od lipca 2022 r. Wygasa jednak także presja cenowa w kluczowych dla Fed usługach. Mniejszy niż ostatnio wzrost zanotowały wydatki na mieszkanie – wylicza Sawicki.
Dodaje, że ostatnie, niższe od prognoz odczyty praktycznie przekreślają szanse, że w grudniu Rezerwa Federalna zdecyduje się na podwyżkę.
– Amerykańska waluta bezpośrednio po publikacji danych ostro traciła na wartości. Kurs dolara spadał poniżej 4,10 po raz pierwszy od sierpnia. Kolejne miesiące powinny przynieść pogłębienie przeceny USD. Ostatnio dolar był mocny, ponieważ koniunktura w USA pozostawała rozpędzona. W tym samym czasie Eurolandowi w oczy zaglądała recesja – mówi analityk Cinkciarz.pl.
Dodaje, że od marca 2022 r. stopy procentowe w USA zostały podniesione o rekordowe 525 pb. do przedziału 5,25-5,50 proc.
– W przyszłym roku dynamika CPI obniży się zapewne poniżej 2 proc. Jednocześnie gospodarka zacznie łapać coraz większą zadyszkę pod wpływem dokonanych w minionych kilkunastu miesiącach podwyżek. W 2024 r. tempo wzrostu w Stanach Zjednoczonych będzie traciło impet, a przy hamującej inflacji i gasnącym wzroście Fed złagodzi nastawienie i rozpocznie obniżki stóp procentowych – przewiduje Sawicki. Na początku miesiąca prognozował, że dolar zakończy rok z wynikiem w okolicach 4,10 zł.
Jak kilka tygodni temu mówił w rozmowie z INNPoland.pl analityk DI Xelion, Piotr Kuczyński, osłabienie dolara w odniesieniu do euro zawsze podnosi kurs złotego. "To jest ewidentne, to zawsze pomagało złotemu" – mówił nam Kuczyński.
A co z euro? Zespół analityków mBanku śmiało prognozuje, że kurs europejskiej waluty może spaść nawet do 4,20 zł
Co dalej ze złotym?
Bartosz Sawicki mówi, że po możliwych zawirowaniach, powrócimy do sytuacji sprzed pandemii. Co czeka nas w najbliższych miesiącach?
Inflacja bazowa w październiku obniżyła się siódmy raz z rzędu i wyhamowała z 8,4 do 8,0 proc. r/r. Ceny z wyłączeniem żywności i energii w porównaniu z wrześniem okazały się jednak o 0,6 proc. wyższe. Był to ich najsilniejszy miesięczny skok od kwietnia, gdy inflacja bazowa wykazywała ogromny rozpęd, a jej roczna dynamika mijała szczyt na poziomie 12,3 proc. r/r.
Sawicki przewiduje, że o dalszym spadku inflacji możemy na razie zapomnieć.
– Dynamika CPI, która spadła do 6,6 proc. r/r, w końcówce roku nie powinna osiągać nowych minimów i lekko wzrośnie. Inaczej będzie ze wskaźnikiem bazowym, który obniży się w kierunku 7 proc. r/r. Wynika to jednak przede wszystkim ze względu na jego odmienny przebieg w końcówce 2022 r. Gdy inflacja konsumencka przejściowo hamowała przed osiągnięciem lutowego szczytu 18,4 proc. r/r, wzrost cen bazowych nieprzerwanie się rozpędzał – mówi.
Dodaje, że inflacja bazowa może okazać się znacznym problemem, a jej uporczywość oddalać wygasanie wzrostu cen do celu NBP. Polska gospodarka minęła już dołek i zaczyna się rozpędzać.
– Siła rynku pracy, powrót dodatniej dynamiki realnych wynagrodzeń, luzowanie fiskalne i podwyżki płacy minimalnej sprawią, że siłą napędową przyspieszenia dynamiki PKB do ok. 2,5 proc. będzie konsumpcja. W przyszłym roku odbije ona o kilka procent, wywierając presję popytową na ceny. W rezultacie dynamika inflacji bazowej poniżej pułapu 4 proc. r/r obniży się dopiero za dwa lata – prognozuje Bartosz Sawicki. Dodaje, że w przyszłym roku EUR/PLN zadomowi się na przedpandemicznych pułapach.