Musiała zapłacić 8,6 tys. zł kary. Pogrążyła ją... kanapka na lotnisku
Zapomniała o kanapce z kurczakiem. Dostała 8,6 tys. kary na lotnisku
Podróż, która na początku zapowiadała się bezproblemowo, skończyła się dotkliwym ciosem w portfel. Jak donosi portal news.com.au, 77–letnia June Armstrong leciała z lotniska Christchurch w Nowej Zelandii do portu w Brisbane w Australii. Podróżowała do znajomych.
Przed wejściem na pokład samolotu pasażerka postanowiła kupić na lotnisku bezglutenową kanapkę z kurczakiem i sałatą oraz muffinkę. Zjadła część muffinki, resztę wyrzuciła, po czym zasnęła i zapomniała, że w jej torbie czeka jeszcze jedna przekąska.
W Brisbane 77-latka wypełniła formularz wymagany przy lądowaniu. Zgłosiła, że w bagażu podręcznym ma tylko leki na receptę.
Straż graniczna sprawdziła jej torbę i znalazła kanapkę z kurczakiem. Armstrong przeprosiła i próbowała, że można wyrzucić przekąskę. Strażnicy byli jednak nieugięci i ukarali pasażerkę grzywną w wysokości 3300 dolarów australijskich. W przeliczeniu na złote to aż 8660 zł.
Na początku myślała, że to żart, ale gdy okazało się, że faktycznie została ukarana, wpadła w rozpacz. – Po prostu szlochałam i pytałam: "3300 dolarów za małą kanapkę?" – przyznała 77–latka w rozmowie z "NZ Herald".
Jeden z pracowników lotniska doradził pasażerce, żeby odwołała się od tej decyzji w ciągu 28 dni. Zrobiła to, ale bezskutecznie. Ostatecznie zapłaciła grzywnę.
– Mój mąż powtarzał: po prostu to zapłać. Ale ja mówiłam, że to przecież nasza emerytura, nie możemy sobie na to pozwolić – relacjonowała, dodając, że poza emeryturą posiada wraz z mężem oszczędności rzędu 30 tys. dolarów australijskich.
Pasażerka nie dawała za wygraną i wysłała wiadomość mailową z pytaniem, dlaczego została ukaraną grzywną, biorąc pod uwagę, że było to jej pierwsze naruszenie. Chciała się dowiedzieć, dlaczego kara jest aż tak wysoka. Wspomniała, że kanapka była nietknięta, a cała sytuacja mocno odbiła się na jej zdrowiu psychicznym. Przekonuje, że nigdy nie dostała odpowiedzi.
Wszystko przez surowe przepisy w Australii
Pracownicy lotniska byli nieugięci, ponieważ Australia ma bardzo surowe przepisy dotyczące sprowadzania produktów z innych państw.
Australijski Departament Rolnictwa, Rybołówstwa i Leśnictwa wskazał, że Armstrong potrzebowała pozwolenia na przywóz kanapki z kurczakiem do kraju, dodając, że kara mogła być znacznie wyższa. Górne widełki w przypadku "ryzykownych" produktów to 6260 dolarów australijskich (ponad 16 tys. zł).
Rzecznik instytucji tłumaczył w rozmowie z portalem news.com.au, że "mięso podlega ścisłym warunkom importu, które mogą szybko się zmieniać w zależności od ognisk choroby".
– Mięso w puszkach, w tym pakowane próżniowo, nie może być wwożone do Australii, chyba że towarzyszy mu zezwolenie na import – przyznał. W ocenie australijskiej instytucji mięso z kurczaka stanowi poważne zagrożenie dla bezpieczeństwa w szczególności z uwagi na grypę ptaków.
Rzecznik dodał, że wszystkie produkty spożywcze muszą zostać zadeklarowane po przyjeździe i mogą zostać poddane kontroli w celu upewnienia się, że spełniają warunki importu. – Produkty, które ich nie spełniają, nie są wpuszczane do Australii – podkreślił.
Tak można trafić na "czarną listę pasażerów"
Poza łamaniem przepisów lokalnych, niektórzy pasażerowie narażają się także na ryzyko wpisania na "czarną listę". Taki spis stworzyły dwie linie lotnicze KLM i Transavia. W ten sposób chce walczyć z uciążliwymi podróżnymi.
Jak już informowaliśmy w INNPoland.pl, na czarną listę można trafić za niewłaściwe zachowanie podczas lotu. Na cenzurowanym mogą znaleźć się także pasażerowie, którzy zachowują się nieodpowiednio w trakcie pobytu na lotnisku. Chodzi m.in. łamanie regulaminu, który każdy pasażer akceptuje w chwili zakupu biletu. Najczęściej na czarną listę trafiają pasażerowie, którzy nie wykonują poleceń załogi.
Liniom lotniczym można podpaść również za nadużywanie środków odurzających np. alkoholu. W rejestrze widnieją także osoby, które wszczynają alarmy czy żartują w niestosowny sposób.