Polska traci taksówkarzy. Ci, którzy zostaną, będą jak pączki w maśle, ale klientom zrobi się gorzko
Rok 2024 będzie trudny dla pasażerów usług przewozowych. Branża wyraźnie obrała kurs w inną stronę, z czym będzie wiązało się podniesienie taryfy. Z Polski znikają firmy taksówkarskie, a ci, co zostają na rynku, będą dyktować ceny.
Sytuacja branży przewozowej w Polsce
Problem uwidaczniają dane wywiadowni gospodarczej Dun & Bradstreet. W Polsce w 2023 roku o 30 proc. wzrosło zawieszenie jednoosobowych działalności gospodarczych kierowców taksówek.
Zniknęło około 850 firm taxi, co przekłada się na średnio 2 biznesy dziennie. Do tego statystyki pokazują zawieszenie 3,3 tys. firm, co z kolei jest wzrostem o 40 proc. W ubiegłym roku zarejestrowano 3261 nowych działalności przewozowych.
"Rzeczpospolita", która pierwsza podała te dane, wskazuje, że w naszym kraju możliwy będzie spadek działalności taksówkarzy poniżej 50 tys. już jesienią 2024 roku. Braki kierowców wykazują zarówno tradycyjne firmy oraz platformy świadczące usługi przewozowe jak Uber czy Bolt.
O zanikaniu kierowców taksówek informowaliśmy na INNPoland. Zjawisko nie jest jednak całkiem nowe: od 2019 r. zniknęła co trzynasta firma taxi, a trend przyspieszyła pandemia. Taksówkarze nie rezygnowali jednak całkowicie z przewozu osób, a przechodzili do firm, w których pośrednikiem między nimi a pasażerami jest platforma.
Transformacja branży taksówkarskiej
"Rzeczpospolita" rozmawiała z dyrektorem generalnym Ubera na Europę Środkowo-Wschodnią, Marcinem Moczyrogiem, o wyzwaniach, z którymi mierzy się rynek przewozowy.
Podstawowym problemem stają się nowe regulacje - czyli zmiany zarządzające, że kierowcą "na aplikację" musi być osoba zweryfikowana, udokumentowana i z klasyfikacjami. Jak łatwo sobie wyobrazić, spłoszyło to wielu chętnych, którzy korzystali swobodnie ze starej formy zarabiania jaki tzw. "gig workerzy".
Analitycy DnB alarmują, że odsetek osób, które prężnie działają w badanej branży i są zadowolone ze swojej sytuacji finansowej, jest praktycznie zerowy, bowiem wynosi zaledwie 0,05 proc.
Wedle danych dziennika liczba kierowców korzystająca z aplikacji Uber spadła o ponad 10 proc., w pół roku w porównaniu z czerwcem 2023 roku. Zdaniem ekspertów z branży wskazuje to kierunek zmian, który czeka klientów w 2024 roku. I może być za to dobrym rokiem dla kierowców.
Z punktu widzenia takich firm - rosną również koszty utrzymania pracownika. W związku ze zmianami, pracodawcy będą musiały zaproponować kierowcom niższe stawki, żeby wyrównać koszty utrzymania pracowników. A jeśli wynagrodzenie przestanie się opłacać, ci uciekną do innych zajęć.
Kierowcy będą rozchwytywani
– Nie boję się powiedzieć, że rok 2024 będzie rokiem kierowców. Po pierwsze dlatego, że wszystkie platformy będą się starały ich pozyskać, a będzie to trudniejsze ze względu na nowe wymogi, jak m.in. konieczność wymiany prawa jazdy na wydane w Polsce. Po drugie dlatego, że ta sytuacja odbije się na zarobkach kierowców – będą zarabiać więcej – wylicza dla "Rp" Marcin Moczyróg.
Zmniejszenie liczby kierowców ciągnie za sobą logiczne konsekwencje w korzystaniu z takich aplikacji usługowych. Przy dużym zapotrzebowaniu i małej liczby kierowców, będziemy dłużej oczekiwać na dostępność samochodu, ciężej będzie złapać usługi z dala od dużych węzłów komunikacyjnych oraz - naturalnie - wzrosną ceny.
Ile zarabiają dostawcy jedzenia?
Możliwym kierunkiem do zmiany zawodu dla kierowców, wykorzystując ich nabyte umiejętności, może być inna gałąź usług przez aplikację - dostawczych. O tym jakie są realia i zarobki w tej branży pisaliśmy w reportażu na INNPoland.
Czytaj także: https://innpoland.pl/201322,bedac-kurierem-zostac-milionerem-brutalna-rzeczywistosc-dostawcow-jedzeni