Biedronce spadły kropki, gdy to zobaczyła. Pełzająca młodzież robi obrzydliwe rzeczy w dyskontach
Filmy z tym trendem zbierają wielomilionowe wyświetlenia. To hit w Internecie, który zyskał także naśladowców za granicą. Polska młodzież pełza po warszawskich sklepach, budząc uśmiech bądź zmieszanie pracowników i konsumentów. Moda jest w większości wypadków nieszkodliwa, ale można pomyśleć, że jednym z jej celów jest przekraczanie kolejnych granic, gdzie można wpełznąć. A w tym wypadku - prosto do lodówki.
Pełzająca moda
O co w ogóle chodzi w tej akcji? Jak pisał portal Top Newsy, bynajmniej charytatywne przecieranie podłogi chodzeniem na czworaka czy udawanie bobasów (chyba). Nie wygląda na to, aby akcja miała za sobą większe przesłanie. Na filmach widzimy, jak uczestnicy próbują wejść m.in. za ladę, pod stoły albo do kuchni w restauracji.
Nowym celem młodzieży stały się dyskonty. W sieci pojawiły się nagrania z Biedronki, gdzie uczestnicy TikTokowego wyzwania nagle opadają na czworaka i rozchodzą się po sklepach. Niektórzy wchodzą do zamrażarek, inni do pionowych lodówek. W tym wypadku robi się nieprzyjemnie, bo po kontakcie z brudną podłogą nastolatki wchodzą w miejsca, gdzie przechowuje się produkty spożywcze.
Jeśli wytężamy wzrok to widać, że za cel obrano sobie półki i lodówki akurat opróżnione, ale konsumenci mają mieć w związku z tym prawo do obawy o higienę. A obsłudze sklepu dostarczają niepotrzebnej roboty. Na innym filmie twórca zabawy wyskakuje spomiędzy papieru toaletowego, rozsypując towar deptany potem przez kolejnych uczestników. Raczej "gangi pełzaków" nie staną się nowymi maskotkami sklepu.
Co ludzie myślą?
W sieci komentarze są różnie. Jednych to śmieszy, przypomina "Ludzką stonogę", piszą, że "nikt nie wie, jak bardzo chcę tego doświadczyć", "marzenie, żeby takie coś zobaczyć" lub "przysięgam, że jakby ktoś mi tak łaził po sklepie, jakbym akurat miała zmianę, to zrobiłoby mi to dzień". Pracownicy sklepów skarżą się czasem, że to zjawisko zakłóca pracę.
Podobną polaryzację widać pod filmem z Biedronki. "Crawly się inkubował" śmieje się użytkownik TikToka. Inne osoby pytają się, co na to sama Biedronka i gdzie była ochrona, a inni komentują krótko - "smacznego".
Kto zaczął "pełzaki"?
Trend zapoczątkował tiktoker z profilu crawly_possessed, znany jako Crawly. Najpierw dodawał solowe filmiki z pełzaniem, ale potem zaczęły do niego dołączać kolejne osoby. Nagrania z polskich galerii handlowych, na którym jest kilkanaście osób, wykręcały od 20 do 40 milionów wyświetleń. Trend przyciąga teraz tłumy chętnych, gapiów i znajduje naśladowców za granicą.
crawly_possessed nie ogranicza się tylko do wycierania podłogi kolanami. Na jego kanale możemy obejrzeć inne akcje i "kulty" jakie tworzy, odnosząc się do swoich fanów i naśladowców.
Co jest jeszcze w repertuarze? Udaje omdlenia, podaje się za pracownika restauracji i zmywanie podłogi... na kilku innych filmach inscenizuje "ucieczkę" stereotypowego pacjenta zakładu psychiatrycznego (wiecie, rozczochrany, krzyczący, w kaftanie) - wpada on w szale w kolejki klientów, stwarza zamieszanie, po czym jest wyprowadzany przez "pielęgniarzy". Na jeszcze innym ubrany niczym Borat, ale na różowo, wjeżdża na deskorolce do zamykających się sklepów w galerii.
Marcin Kruszewski, prawnik i absolwent Uniwersytetu Warszawskiego, odniósł się do tej sprawy na swoim tiktokowym profilu prawomarcina. Uważa, że młodzież łamie w ten sposób art. 51. kodeks wykroczeń, czyli ten o "Zakłóceniu spokoju lub porządku publicznego".
Trendy na TikToku - szkodliwe czy nieszkodliwe?
Uczestnicy zabawy w pełzanie nie czynią krzywdy sobie, czego nie można powiedzieć o każdym, kto próbuje naśladować TikTokowe trendy. Problem jest na tyle duży w Niemczech, że tamtejsze władze wydają w ich sprawie oficjalne oświadczenia.
Na tym przykładzie chodzi o tzw. wyzwanie dezodorantowe. Uczestnicy takiej rozrywki wdychają lub pryskają się substancją w dużej ilości. Dyskomfort, który sami sobie aplikują, muszą wytrzymać jak najdłużej przed kamerą aż do granic bólu albo omdlenia, aby wyzwanie się "liczyło". Niemiecki Federalny Instytut Oceny Ryzyka (BfR) określił te wyzwanie jako zagrażające życiu i zdrowiu.