Chiński brat patrzy. Czy z TikToka da się bezpiecznie korzystać?
Popularność TikToka rozprzestrzeniła się jak pożar - w 2022 roku na całym świecie był najczęściej pobieraną aplikacją. Budziła jednak obawy, w związku z prywatnością danych i cyberbezpieczeństwem, na co reagował także nasz rząd.
Wydaje się jeszcze bardziej szkodliwy dla nieletnich, patrząc po niepokojących doniesieniach o trendach, zmuszających uczestników do robienia sobie krzywdy na nagraniach. Wskazuje się na jego uzależniające mechanizmy. Jak to wygląda w rzeczywistości, a jeżeli mamy obawy, jak bezpiecznie korzystać z tej popularnej aplikacji?
Bezpieczne używanie TikToka
Główne obawy związane z bezpieczeństwem naszych danych a TikTokiem dotyczą informacji, jakie trafiają za pośrednictwem firmy ByteDance do rąk chińskiego rządu.
– Jeżeli bardzo zależy nam na oglądaniu treści z TikToka, istnieją sposoby na ograniczenie ilości danych, które przekazujemy firmie. Należy jednak pamiętać, że nigdy nie gwarantują one 100 proc. prywatności. Jedną z możliwości jest np. przeglądanie treści za pośrednictwem strony internetowej otwartej w przeglądarce, nie pobierając aplikacji i nie zakładając konta – tłumaczy Kamil Sadkowski, analityk laboratorium antywirusowego ESET.
Nie jest to metoda bezbłędna, bo pozostają wciąż takie dane jak nasz adres IP czy tzw. ciasteczka.
– Poza tym bez założenia konta nie można publikować filmów, wstawiać komentarzy ani polubić nagrań innych użytkowników. Jeśli chcesz być aktywnym użytkownikiem TikToka, warto ograniczyć udostępnianie niektórych danych w ustawieniach – dodaje analityk.
Jak zauważa ekspert, w swojej polityce prywatności TikTok wyraźnie stwierdza, że może gromadzić dane użytkownika z aplikacji innych firm, nawet bez jego zgody. Doradza się więc, żeby do rejestracji na chińskiej platformie użyć telefonu lub adresu e-mail, którego nie używa się nigdzie indziej.
Dobrym ruchem jest także ograniczenie personalizacji reklam i niedawanie aplikacji zezwoleń na synchronizację kontaktów telefonicznych lub znajomych z Facebooka.
– Musimy jednak pamiętać, że te wysiłki mogą co najwyżej sprawić, że przekażemy TikTokowi mniej danych. Jak pokazuje raport jednej z amerykańskich organizacji, TikTok gromadzi dane osób, które nigdy z niego nie korzystały, otrzymując je od swoich partnerów. Inne znane platformy, takie jak Google lub Meta (Facebook), wykorzystują tę samą strategię do celów reklamowych – przestrzega ekspert.
Szkodliwy wpływ na dzieci i nastolatków
To zagadnienie nie jest problemem wyłącznie TikToka. Zjawisko wywoływania depresji i samobójstw u młodzieży dotyczy szerzej mediów społecznościowych.
Jeśli zaś chodzi o samą aplikację ByteDance, wedle specjalistów głównym problemem jest dostęp do szkodliwych treści promujących m.in. nękanie (bullying), samookaleczenia, czy zaburzenia odżywiania (we włoskim badaniu TikTok był główną platformą rozrywkową dla 63 proc. badanych dotkniętych tym problemem).
Co więcej, amerykański Departament Bezpieczeństwa Wewnętrznego wszczął dochodzenie w sprawie zarzutów, że TikTok nie robi wystarczająco dużo, aby zwalczać materiały przedstawiające seksualne wykorzystywanie dzieci.
– Oczywiście warto używać narzędzi kontroli rodzicielskiej, którymi dysponujemy, jednak pamiętajmy, że nie zapewni to pełnego bezpieczeństwa naszym dzieciom. Narzędzia, które oferuje TikTok, z pewnością nie są wystarczające. Najlepsze, co możemy zrobić, aby chronić nasze dzieci, to rozmawiać z nimi i edukować – tłumaczy Kamil Sadkowski.
TikTok już jakiś czas temu wprowadził funkcje, które dają rodzicom pewien stopień kontroli i nadzoru nad kontami ich dzieci, jak kontrola rodzicielska czy opcja łączenia kont.
Kontrola rodzicielska pozwala na ustalenie dziennego czasu przed ekranem (można je dostosować do dnia tygodnia), ograniczenie ekspozycji na wybrane treści, kontrola opcji wyszukiwania i oglądania profilu dziecka przez innych użytkowników.
– Niebezpieczeństwa związane z używaniem TikToka są jasne i wyraźne. Opierając się na tym przykładzie, możemy podejmować dyskusje, które dotyczą szeroko pojętych mediów społecznościowych i prywatności w Internecie. Wiedza na temat cyberbezpieczeństwa to jedno z podstawowych narzędzi, które powinniśmy zapewnić młodym osobom, które obecnie coraz wcześniej wkraczają do cyfrowego świata – radzi ekspert.
Co wie o nas TikTok?
Zapewne nie po raz pierwszy przeczytacie, że TikTok żąda zbyt wielu uprawnień i gromadzi za dużo danych. Potwierdzają to badania firmy Internet 2.0, pokazujące, że np. zbiera informacje o wszystkich aplikacjach zainstalowanych na telefonie. Interesują go również szczegóły na temat systemu operacyjnego Android, naszych kontaktów telefonicznych i lokalizacji. Nic z tych rzeczy nie jest potrzebne do poprawnego funkcjonowania aplikacji ByteDance.
Co więcej, użytkownicy nie mogą odmówić zgody na przekazywanie tego typu informacji. Chińska ustawa o bezpieczeństwie narodowym z 2017 r. wymaga od krajowych firm "wspierania, pomagania i współpracy" z chińskimi służbami wywiadowczymi.
CEO TikToka, Shou Zi Chew w odpowiedzi na zarzuty powtarza, że dane Amerykanów są przechowywane w USA i hostowane przez firmę z siedzibą w tym kraju. ByteDance utworzyło spółkę zależną specjalnego przeznaczenia o nazwie TikTok U.S. Data Security Inc. (USDS), która kontroluje cały dostęp do systemów zawierających lokalne dane użytkowników.
Kto jest poszkodowany przez TikToka?
Były przypadki naruszenia bezpieczeństwa danych. Od 2016 roku, swojego debiutu, TikTok zebrał trochę skandali w skali, która nie dotyka innych platform social media.
W grudniu 2022 r. ByteDance potwierdzili w mailu do redakcji Forbes, że szpiegowali jej reporterów w ramach prób wyśledzenia ich źródeł. Shou Zi Chew potępił tego rodzaju działania i zapewnił, że firma odpowiednio na nie zareagowała.
W czerwcu 2022 roku BuzzFeed dotarł do ponad 80 nagrań z wewnętrznych spotkań w TikToku, podczas których pracownicy wskazywali, że inżynierowie w Chinach mieli dostęp do danych gromadzonych w USA.
Oczywistymi ofiarami są także użytkownicy, ulegający niebezpiecznym trendom. TikTok nie jest tu wprawadzie jedynym winnym, ale to najpopularniejsza platforma do tworzenia zagrażających życiu "wyzwań".
Omawiany w poniższym artykule na INNPoland przykład nazywa się wyzwaniem dezodorantowym. Uczestnicy takiej rozrywki wdychają lub pryskają się substancją w dużej ilości. Dyskomfort, który sami sobie aplikują, muszą wytrzymać jak najdłużej przed kamerą aż do granic bólu albo omdlenia, aby wyzwanie się "liczyło". Niemiecki Federalny Instytut Oceny Ryzyka (BfR) określił te wyzwanie jako zagrażające życiu i zdrowiu.
Czytaj także: https://innpoland.pl/199876,niemcy-alarmuja-przed-deo-challenge-ofiary-smiertelne-trendu-na-tiktoku