Chodziłem po polskich "osiedlach widmo". Stoją za nimi oszustwa, bankructwa i złe decyzje

Sebastian Luc-Lepianka
19 maja 2024, 13:22 • 1 minuta czytania
Porzucone, zrujnowane osiedla rozciągnięte są po całej Polsce. Mogłyby w nich mieszkać liczne rodziny, a niektóre mieszkania nawet są sprzedane, ale pozostają puste i jedynie straszą. Tak przez lata marnowały przestrzeń i pieniądze.
Osiedla widmo są w całej Polsce Fot. materiały własne
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Gwałtowne reakcje internautów na osiedle "Kopiuj-Wklej", czyli Villa Campina w Ożarowie Mazowieckim, przypomniały mi o innych projektach budowlanych, które były nawet bardziej ambitne, ale jednak kończyły się tragicznie dla mieszkańców. Część straszy do dziś w Polsce ruinami.


W swoim amatorskim zmiłowaniu do urbexu (urban exploringu) chodziłem wśród kilku takich "miast duchów". Powstały przez długi i złe decyzje deweloperów, smutne efekty uboczne boomu budowlanego w latach 1995-2010. Za historiami niektórych stoją wręcz oszustwa. A zawsze nieszczęścia ludzi, którzy utracili wymarzone mieszkania.

Przedstawię wam losy wybranych z nich.

Osiedle "Konik Polny" i piramida finansowa

Opuszczone domy znajdują się przy ul. Konika Polnego i Pszczółki Mai na warszawskiej Białołęce. Urocze nazwy, ale widok niespecjalnie. Między praktycznie gotowymi domami rosną kępy trawy, a po deszczach zostają sadzawki błota. Z ponad setki mieszkań zamieszkałych jest 30, oddzielonych od niestrzeżonych ruin płotem. To pozostałość po jednej z największych afer finansowych w Polsce.

Domy stoją porzucone od 2016 roku. Spora część została sprzedana, ale ludzie nie mogą się wprowadzić. Nie ma do tego przygotowanej papierkologii, nie ma drogi dojazdowej, przyłącza gazu… ale podobno deweloper Dolcan swoje zarobił. Jak podaje "Puls Biznesu" zyskał 68 mln złotych od blisko 230 rodzin.

Łańcuch tragedii zaczyna się na SK Banku z Wołomina, upadłym w 2015 roku z powodu niewypłacalności i wyłudzania kredytów. Niegospodarność wołomińskiego banku szacowano na ponad 2,7 mld złotych. Powiązana z deweloperem Dolcan sieć około 50 firm masowo wyłudzała kredyty z SK Banku. W efekcie poszkodowane zostały rodziny, które utopiły na osiedlu pieniądze, często płacąc pełne kwoty z góry. Mieli otrzymać akty własności jesienią 2015 roku.

Deweloper zbankrutował w 2017 roku, pogrzebany pod gruzami piramidy finansowej, w jaką wszedł z SK Bankiem. Część rodzin straciła oszczędności życia, a z "Konika Polnego" zostały domki widmo. Syndyk zajmujący się sprawą Dolcana szuka dewelopera, który kupi całe osiedle. Bankrut ma długi na łączną sumę 800 mln złotych.

Poszkodowani byli także z innych miejsc w Polsce.

Właściciele mieszkań otrzymali promesy bezobciążeniowego wyodrębnienia własności, które teoretycznie chronią ich własność pod warunkiem spłacenia lokali. SK Bank wystawił te dokumenty przed swoim upadkiem, jednak obecnie ich realizacja należy do syndyka oraz wierzycieli. Sęk w tym, że w polskim prawie nie ma żadnego przepisu, który wskazywałby jednoznacznie czy wierzyciele powinni honorować promesy, czy mogą je zignorować.

Oszustwo deweloperskie na Osiedlu "Żubr"

Kilkadziesiąt budynków w stanie surowym straszyło obnażonymi bebechami pod Krakowem w Podłężu, powiecie wielickim. Domy zrównano z ziemią w 2022 roku, ale 200 osób miało na nich stracić 20 mln złotych.

Plan budowy obejmował 600 domków jednorodzinnych i mieszkań w wykonaniu holenderskiego inwestora Providentia Invest. Budowa ruszyła w 2007 roku i stanęła w miejscu po ledwie dwóch latach. Robotnicy nagle zniknęli, deweloper się zmył, a klienci zostali w szoku.

Nie trwało to długo - dwóch właścicieli firmy, Marcelis B. i Meindert van der W., zostało odnalezionych przez śledczych w 2011 roku, a sześć lat później otrzymali wyrok 10 i 8 lat więzienia oraz grzywny pieniężne. Firma Holendrów upadła, a oszukani klienci, skuszeni niskimi cenami za mkw (od 4,5 tys. zł!) nie odzyskali pieniędzy.

Po rozbiórce teren po osiedlu od 2023 roku służy pod budowę centrum logistycznego.

20 lat osiedla widmo na Ursusie

To już chyba jakaś pokręcona tradycja, że Ursus w Warszawie ma inwestycje czekające dekady na realizację. Przy ulicy Starodęby czeka 200 mieszkań. Patrząc, z zewnątrz można przez pomyłkę pomylić je z jednym z wielu nowych osiedli na rynku nieruchomości, które wyrastają jak grzyby po deszczu w tej dzielnicy. Jest nawet budka ze strażnikiem.

Starodęby wyglądają elegancko, ich prawdziwy stan zdradza niewiele - opustoszałe balkony, brudne ściany oraz połać niezagospodarowanego trawnika z jednej strony.

W niezamieszkałych Starodębach oficjalnie są nadal prowadzone prace budowlane. Lokalizacji pilnuje ochroniarz, są zainstalowane kamery, ktoś się często kręci po terenie. Tajemniczy właściciel tego miejsca w 2023 roku otrzymał decyzję zamienną do decyzji z 1999 roku, czyli zapewne zamierza w końcu doprowadzić osiedle widmo do ładu. 

Getto w Warszawie - osiedle Dudziarska

Projekt z lat 90, trzy betonowe "kloce" pośrodku niczego w Warszawie. W sąsiedztwie spalarnia śmieci i więzienie dla kobiet. W czterokondygnacyjnych budynkach znalazło się 200 mieszkań socjalnych i komunalnych. Mieszkańcy mówili w mediach, że żyć się tutaj nie dało. Ostatnie osoby wyprowadziły się z osiedla po cichu w listopadzie 2019 roku.

Teraz budynki są zamurowane i czekają… nie wiadomo na co. Budynki są na sprzedaż lub do rozbiórki, ale nic się z nimi nie dzieje. Budowa kosztowała miasto 4 mln złotych; przyniosła straty w wysokości 4,3 mln złotych z powodu niezapłaconych przez lokatorów czynszów. Teren pozostaje administrowany przez ZGN Praga-Południe, którego pracownicy sprawdzają teren. A to generuje kolejne koszty.

Dudziarska powstała jako pomysł władz Warszawy z początku nowego tysiąclecia, panaceum na problem z eksmitowanymi lokatorami z mieszkań na Śródmieściu i Pradze. Z czasem pojawili się tam również dzicy lokatorzy. Uciekali za to policjanci pilnujący porządku. Patologia kwitła w najlepsze jak pleśń na ścianach, co było koszmarem dla żyjących tam porządnych obywateli w trudnej sytuacji życiowej. 

"Najbardziej mi przeszkadza fetor, uciążliwi sąsiedzi, którzy nie powinni mieszkać z ludźmi. Powinni mieszkać w lesie", "Wstydzę, że mieszkam przy Dudziarskiej. To jest najgorsze, co może być", "Dziesięć lat mieszkania tutaj było najgorszym okresem dla mnie i mojego dziecka", "To jest getto" – mówili mieszkańcy w archiwalnych reportażach TVN.

Osiedle Panorama Południe - niedoszły raj dla bogaczy pod Krakowem

Przeciwko budowie osiedla "Panorama Południe" protestowali mieszkańcy podkrakowskiego Libertowa. Powód? Wielorodzinne domki i wille miały szpecić okolice, były też wątpliwości natury prawnej o zezwolenie na budowę inwestycji dla milionerów. Protesty rozpoczęły się w 2008 roku, a decyzję o budowie unieważniono rok później.

Sprawa trafiła do prokuratury, która miała zbadać, czy nie doszło do łamania prawa przy wydawaniu zezwolenia na budowę. Bo zdaniem mieszkańców tak właśnie mogło być - miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego przewidywał w tym miejscu jedynie budownictwo jednorodzinne, a część terenu pod wille nie została odrolniona.

Przeszkody narastały, a inwestycja stanęła w miejscu. Praktycznie na półmetku, bo osiedle wygląda, jakby niewiele trzeba do jego ukończenia. Luksusowe domy miały mieć po dwie windy, brakuje podciągniętej instalacji wodnej i kanalizacji. Niedokończone budowle wciąż są warte majątek.

Do zapoznania się z nim polecam odcinek na kanale Urbex History. W komentarzu pod nim nieco światła na koniec inwestycji rzuca jeden z widzów.

"Mój śp ojciec, miał nieprzyjemność pełnić funkcję nadzoru na tej budowie. Pracował dla inwestora firmy Gib Capital z Warszawy. Z tego, co pamiętam, to powodem przerwania prac było brak wypłaty trzeciej transzy kredytu przez bank. Ale dlaczego nie było tej wypłaty? Nie wiem, być może faktycznie rozbieżności w dokumentach. Jestem pewien (gdzieś mam po ojcu dokumenty), że pozwolenie na budowę zostało wydane, co raczej wykluczałoby inne przeznaczenie działki. Jako ciekawostkę dodam, iż inwestor- Gib Capital S. A. ogłosił upadłość, został wyznaczony syndyk masy upadłościowej, a ja nadal przepycham się o wypłatę niemałych należności przysługujących ojcu" – zwierzał się internauta.

Osiedle Pięciu Mostów w Gdańsku - mieszkańcy zostali bez prądu

Historia Osiedla "Pięciu Mostów" przy ulicy Stężyckiej w Gdańsku zaczyna się w 2009 roku. Deweloper, firma Soldin, do 2014 roku wybudowała 150 lokali w 13 budynkach. Sprzedano tylko kilkadziesiąt z nich. Bank kredytujący inwestycję, PKO BP, wypowiedział kredyt. Doprowadziło to do upadłości dewelopera w 2016 roku.

– Deweloper bardzo powoli i nieudolnie sprzedawał mieszkania. Udało mu się zbyć kilkadziesiąt lokali, mniej więcej połowę tego, co wybudował. W związku z tym bank kredytujący inwestycję, PKO BP, wypowiedział kredyt. Doprowadziło to do upadłości dewelopera – skarżył się jeden z mieszkańców na stronach trójmiejskich portali. Prezes zarządu Soldin twierdził zaś, że to była kwestia zamierzonej ostrożnej sprzedaży nieruchomości wyłącznie ukończonych, aby nie zostawić mieszkańców z lokalami sprzedanymi, a nieukończonymi.

A z powodu nieopłaconych rachunków ci, którzy już wprowadzili się na "Pięć Mostów", w grudniu przez pewien czas nie mieli dostępu do prądu. Szczęśliwie, energię im przywrócono. A czekało ich także widmo odcięcia gazu. Problemem okazał się również stan 89 niesprzedanych lokali, wady w nich wyceniono na 2,5 mln zł. Budynki przez lata nieużytkowania podupadały. Usterki dostrzeżono także w wykupionych mieszkaniach.

Syndyk przyjął, że wszystkie mieszkania sprzeda jednemu nabywcy. W opisie inwestycji widzimy, że została wyprzedana w 2020 roku, więc udało jej się wyrwać ze stanu "widmo". Wśród opinii zainteresowanych wciąż pojawiają się komentarze o kiepskim stanie budynków.

Czytaj także: https://innpoland.pl/205907,zestawienie-pechowych-inwestycji-w-polsce-slynne-nieukonczone-budowle