Kierowco, uważaj. Takie wezwanie do zapłaty do niczego cię nie zobowiązuje

Sebastian Luc-Lepianka
15 sierpnia 2024, 06:25 • 1 minuta czytania
Polscy kierowcy mogą zostać zaskoczeni nagłym wezwaniem do zapłaty za parkowanie, sięgającym nawet 600 złotych z odsetkami. Ci, którzy nam je wystawiają, często nie mają prawa ściągać z nas pieniędzy. Są one jednak problematyczne, bo przez rozpęd możemy narobić sobie problemów.
Sama karteczka z numerem konta i komunikatem "zapłać" do niczego nie zobowiązuje. Fot. Wojciech Strożyk/Reporter/East News
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Co zrobić, jeśli po zakupach na szybie samochodu widzimy nagłe wezwanie do zapłaty za parkowanie pod supermarketem albo dyskontem? Przede wszystkim uważnie mu się przyjrzeć i nie odpowiadać, bo może się okazać, że jest ono bezzasadne. Karteczkę za wycieraczkę może wsadzić każdy, a takie pismo chce przede wszystkim dostać nasze dane.


Opłaty za parkowanie samochodu przed supermarketem

Przy parkingach popularnych sklepów spodziewamy się parkometrów. Jednak gdy wszystko opłacimy, a za szybą nagle widzimy karteczkę z wezwaniem do zapłaty, to pamiętajmy, że nie jest to mandat. Nie mamy obowiązku zapłaty, a jeśli podmiot zarządzający parkingiem chce nas rzeczywiście ukarać, dysponuje innymi środkami.

Eksperci wskazują na błędne praktyki firm zajmujących się parkingami. Na pisma lepiej nie odpowiadać, bo wtedy dostarczamy danych osobowych, które mogą zostać użyte w pozwie. 

Mandat dostajemy za wykroczenie od organu z upoważnieniem do ich wystawiania. Grzywna nam się trafić za np. brak opłaty za parkowanie w miejskich strefach płatnego parkowania. Za zignorowanie ich rzeczywiście dostaniemy 300 zł grzywny, a jeśli uregulujemy ją w siedem dni, zostanie zmniejszona do 200 zł.

Co innego takie wezwania do zapłaty. Karteczkę z numerem konta może wydrukować każdy. Żeby nas za parkowanie ukarać, właściciel musi ustalić, kto złamał regulamin (jeśli takowy w ogóle jest widoczny i jasny).

Pod zarządców parkingów mogą też podszywać się oszuści, o czym alarmowała firma APCOA Parking Polska, ostrzegając przed fałszywymi wezwaniami. Pamiętajmy też, że tylko policja i inne odpowiednie organy mogą domagać się wskazania osoby, która parkowała samochodem.

Sprawę szczegółowo opisuje na swoim blogu Karol Hojda z Kancelarii Hojda. Przede wszystkim w normalnych warunkach, przy stwierdzeniu naruszenia regulaminu, zarządca parkingu powinien zdobyć dane przez CEPIK albo zawiadomić policję o wykroczeniu, jeśli do takiego doszło. W efekcie… to niewiele daje.

"W praktyce oznacza to, że rzekomy zarządca parkingu może pozwać co najwyżej właściciela pojazdu. Właściciel w odpowiedzi na pozew wskazuje, że to nie on zaparkował. Powód nie jest w stanie wykazać kto zaparkował. Powództwo zostaje oddalone i tyle z tego procesu" – czytamy na blogu.

Co zrobić, gdy dostaniemy wezwanie do zapłaty za parkowanie?

Ignorowanie świtska nie jest jednak 100 proc. skuteczną metodą. Jak zaznacza kancelaria na blogu, w tym roku pojawiają się coraz częściej przypadku, gdy ludzie zostają wpisani do rejestru dłużników. 

Możemy przeczytać poradę, aby rzeczywiście odpowiedzieć na otrzymane wezwanie, ale z podkreśleniem, że nie uznajemy roszczenia i chcemy podpisanej umowy za rzekomo wykonaną usługę. Do tego powinniśmy złożyć sprzeciw przeciw wpisowi do rejestru dłużników i w zakresie przetwarzania danych osobowych. Domagajmy się również ich usunięcia.

– Jeżeli otrzymujesz tego rodzaju wezwania pamiętaj, aby odbierać korespondencję z sądu. Niewykluczone, że korespondencja będzie kierowana na Twój adres zameldowania. Dlatego upewnij się, że jest on aktualny – w przeciwnym wypadku, możesz utracić możliwość obrony swoich praw w postępowaniu sądowym – doradza Kancelaria Hojda.

Czytaj także: https://innpoland.pl/207782,przestepcy-falszuja-go-mobile-bnp-paribas-i-otodom-uwazaj-na-te-wiadomosci