Solidarność blokuje tory. Zarząd PKP Cargo i pracownicy są na nią wściekli
W 44. rocznicę podpisania Porozumienia Jastrzębskiego, jednego z porozumień sierpniowych między komitetami strajkowymi a rządem PRL, ponad stu związkowców wyszło na tory kolejowe na wysokości siedziby Śląsko-Dąbrowskiej "Solidarności" w Katowicach. Protestują przeciw zwolnieniom w spółkach PKP Cargo i PKP CargoTabor, w czasie gdy państwowy gigant przechodzi restrukturyzację. Pełniący obowiązki prezesa dr Marcin Wojewódka zapewnia, że dla 10 tys. osób znajdzie się praca, a lista zwolnień jest już zatwierdzona.
PKP Cargo a związki zawodowe
Masa ludzi w odblaskowych kamizelkach blokuje przejazd kolejowy między Katowicami a Sosnowcem, trzymając transparenty oraz flagi z symbolem NSZZ Solidarność i hasłem "Nie zwalniajcie kolejarzy z PKP Cargo i PKP CargoTabor". Wspierają ich górnicy. Blokują przejazd pociągów osobowych.
– Otrzymaliśmy dramatyczne apele o pomoc ze strony pracowników PKP Cargo i PKP CargoTabor, którzy mają być masowo zwalniani z pracy. Dzisiaj obchodzimy 44. rocznicę podpisania Porozumienia Jastrzębskiego. Zamiast jechać na uroczystości do Jastrzębia-Zdroju postanowiliśmy wziąć udział w tym spontanicznym proteście – przekazał szef Śląsko-Dąbrowskiej "Solidarności" Dominik Kolorz.
Zdjęcia pokazujące protest pojawiają się na mediach społecznościowych, a w komentarzach… atakuje się związkowców. Wyzywani są od darmozjadów, a także obarczeni winą za złą sytuację w spółce.
Jest to pogląd obecny w zarządzie, jak i wśród pracowników spółki. Rozmawiał o tym z nami wieloletni pracownik PKP Cargo, który skontaktował się z INNPoland, aby rzucić więcej światła na sytuację od środka. Związki zawodowe wskazywał jako jedno ze źródeł fatalnej sytuacji państwowego przewoźnika.
– Dla mnie koszmarem jest działalność związków zawodowych na terenie zakładów. Dawno mówiłem wszystkim, że związek powinien być jak na zachodzie, powinna być federacja poza zakładem, a nie że przewodniczący związku jest opłacany z pensji PKP cargo. Dla mnie to głupota. I później tych związków nam się potworzyło tyle, każdy chciał być przewodniczącym i mieć własny. Porobiło się ich 15-16. Teraz zostało ich trochę mniej. Potem jeden strajkował, drugi nie, robili sobie wzajemnie na złość – opowiadał dla INNPoland.
Dodał, że protestują ci, co nie pracują. Pracownicy niezaangażowani w działalność związków zawodowych wolą nie machać transparentami pod siedzibami, żeby nie znaleźć się na liście zwolnionych.
– Czas na protesty dawno minął. Trzeba było to robić, jak się działo źle w zakładzie, a nie czekać, aż wszystko pierdyknie – podsumowuje pracownik PKP Cargo.
Czytaj także: https://innpoland.pl/207728,list-od-czytelnika-ws-pkp-cargoJak informowała "Rzeczpospolita", 27 sierpnia br. do zarządu PKP Cargo wpłynął 27 sierpnia wniosek "Związków Zawodowych skierowany do Rady Nadzorczej Emitenta o odwołanie ze składu Zarządu Spółki Pana Zenona Kozendry – przedstawiciela załogi". W uzasadnieniu podano, że "wykazał się wieloletnią biernością" i brakiem działań ws. wdrażania programów naprawczych. Zarząd spółki potępił działanie Solidarności, jako dbające o interesy własne i swoich rodzin, a nie PKP Cargo.
Jaki będzie plan naprawczy PKP Cargo?
W wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" Marcin Wojewódka, p.o. prezesa w czasie restrukturyzacji spółki, powiedział, że do 1 listopada pracę straci 10 tys. osób.
Lista zwolnionych osób została już zatwierdzona i proces zwolnień ma potrwać do końca września br., a rozwiązania umów o pracę do końca października br. w trybie skróconego wypowiedzenia.
Wojewódka przyznał, że PKP Cargo ma problemy z odpowiednią liczbą wartościowych kontraktów za ubiegłe lata. Jest jednak optymistycznie nastawiony, co do perspektyw na rynku kolejowych przewozów towarowych w Polsce, szczególnie pod kątem rozbudowy i modernizacji linii kolejowych. Liczy też na duże zapotrzebowanie przewozowe z Ukrainy.
Pełniący obowiązki prezesa nie może ujawnić detali planu naprawczego, zapowiedział jednak transformację spółki bardziej w kierunku przewozów intermodalnych, czyli z wykorzystaniem kilku środków transportu np. naczep samochodowych. Zdradził w rozmowie z dziennikiem, że pierwsze informacje powinny się pojawić w najbliższych miesiącach.
Finalny plan naprawy spółki ma pojawić się jesienią tego roku. Działania naprawcze mają potrwać do drugiej połowy 2026 roku, przy utrzymaniu pełnej zdolności operacyjnej i zmniejszeniu ponoszonych kosztów.
A gdy "posprzątają na własnym podwórku", celem ma być ekspansja zagraniczna.