Marcin Wojewódka, pełniący w PKP Cargo obowiązki prezesa, opisał zwolnienie 30 proc. kadry jako próbę ratowania spółki, aby zachować miejsca pracy dla 10 tys. osób. W rozmowie w programie "Jeden na jeden" na antenie TVN24 stwierdził, że spółka cierpi na "masakryczny przerost zatrudnienia", przy zadłużeniu 5,2 mld zł.
W oficjalnym komunikacie spółka informuje, że "od 26 kwietnia br. obecny Zarząd robi wszystko, by naprawić błędy fatalnego i upolitycznionego zarządzania Spółką przez minione 9 lat". Do 30 proc. zwolnionych osób z PKP Cargo, dojdzie jeszcze ok. 3000 osób ze spółki zależnej PKP CargoTabor, 27 lipca złożyła do sądu wniosek o otwarcie postępowania sanacyjnego oraz o ogłoszenie upadłości. Nieoficjalnie ma starać się o jego odwołanie.
Czytelnik w anonimowym liście do INNPoland zwrócił nam uwagę, że problem jest zakorzeniony dużo głębiej. Skontaktowaliśmy się z nim, by przedstawił szczegóły od środka.
Mój rozmówca w spółce pracuje od 40 lat. Był na stanowiskach m.in. w radiołączności kolejowej i przy naprawie elektroniki w lokomotywach. Pracę rozpoczął po zakończeniu szkoły w 1984 roku. Jego list wyrażał osobiste uczucia, ale przyznał, że nie jest w nich odosobniony. Jak zaznacza, ludzie się boją. W przeszłości przeżył już jedne masowe zwolnienia.
Zwraca uwagę na brak klarownych planów ze strony Marcina Wojewódki. Ludzie są zwalniani i przekierowywani do innych spółek, jest nacisk na odzyskanie pieniędzy od rządu oraz dużo zapewnień, że spółka przetrwa. Pada niewiele konkretów i załoga PKP Cargo nie jest na to obojętna.
– Nie przedstawił żadnego planu naprawczego, tylko zwalnia – komentuje mój rozmówca deklaracje Wojewódki. – Ok, zwolnienia mogą być potrzebne, tylko co dalej? A ludzie się obawiają, że spółka będzie po prostu sprzedana. Tak to z boku wygląda, gdy my na to patrzymy. Jeszcze przed rządami PiS, jak była końcówka rządów PO – zaczęły chodzić słuchy, że Cargo zostaje sprzedane Deutsche Bahn. I teraz wszystko powraca z powrotem, te obawy.
– Powiem szczerze – przestałem wierzyć politykom, to jest bardzo brudna gra – zaznacza.
Pytany o największe problemy spółki mówi:
– Dla mnie było głupotą, że rozpieprzyli naszą kolej na drobne spółeczki. Tak samo dla mnie koszmarem jest działalność związków zawodowych na terenie zakładów. Dawno mówiłem wszystkim, że związek powinien być jak na zachodzie, powinna być federacja poza zakładem, a nie że przewodniczący związku jest opłacany z pensji PKP cargo. Dla mnie to głupota. I później tych związków nam się potworzyło tyle, każdy chciał być przewodniczącym i mieć własny. Porobiło się ich 15-16. Teraz zostało ich trochę mniej. Potem jeden strajkował, drugi nie, robili sobie wzajemnie na złość – dodał gorzko.
– A jak idzie z protestami? Są efekty?
– Protestują ci, co nie pracują, a ci, co pracują, nie chodzą pod siedziby, aby nie dawać zakładowi pretekstu do brania ich na celownik. Czas na protesty dawno minął. Trzeba było to robić, jak się działo źle w zakładzie, a nie czekać, aż wszystko pierdyknie – odpowiada.
PKP Cargo to operator logistyczny realizujący usługi dla takich branż jak m.in. hutnicza, górnicza, budowlana, czy drzewna. A przede wszystkim – największy w Polsce przewoźnik węgla. Struktura PKP Cargo składa się z siedmiu zakładów: Centralnego, Dolnośląskiego, Południowego, Północnego, Śląskiego, Wschodniego i Zachodniego.
19 kwietnia 2024 roku w wyniku decyzji akcjonariusza, PKP, która posiada 33,01 proc. akcji PKP Cargo, odwołano trzech członków Rady Nadzorczej: Andrzeja Leszczyńskiego, Jarosława Stawiarskiego i Marka Ryszkę. W ich miejsce powołano nowych członków: Pawła Miłka, Monikę Starecką i Marcina Wojewódkę.
Z początkiem sierpnia poleciały dwie głowy: Michał Bisek przestał pełnić funkcję dyrektora Zakładu PKP Cargo S.A. we Wschodnim Zakładzie, a w Centralnym Zakładzie taką samą fuchę utracił Dariusz Łobejko.
– Współzarządzali oni spółką w minionych latach i są współodpowiedzialni za jej złą sytuację. Potrzebę tych zmian dostrzegają też przedstawiciele Związków Zawodowych. Podkreślają oni, że spółki nie mogą naprawiać ci sami ludzie, którzy ją pogrążyli – tłumaczył Marcin Wojewódka.
Mój rozmówca zwrócił mi uwagę na Dariusza Browarka, powołanego na nowego dyrektora Zakładu Centralnego. To wieloletni działacz związkowy w Federacji ZZP PKP, później w zarządzie zasiadał jako przedstawiciel załogi. W 2019 roku zatrzymany ws. zakupu przez PKP Cargo 80 proc. udziałów w spółce Advanced World Transport B.V. za zawyżoną sumę. Jak informowało TVN 24, sąd nie zgodził się na areszt.
– Takie przetasowania to w PKP standard – skomentował mój rozmówca.
Zapytaliśmy PKP Cargo o sytuację w zarządach i radach nadzorczych na przestrzeni lat.
W PKP CARGO S.A. zarząd może być 5 - osobowy, ale w tej chwili obsadzone są cztery miejsca ( nie ma członka zarządu ds. operacyjnych). Rada Nadzorcza liczy 11 członków, ale zgodnie ze statutem może być ich 13. W spółkach zależnych zarządy mogą liczyć od 1 do 3 członków i w większości spółek w zarządach zasiada jedna lub dwie osoby. Łącznie na 57 stanowisk prezesów i członków zarządów obsadzone są 42 miejsca. W Radach Nadzorczych spółek zależnych może zasiadać łącznie 58 osób, a obsadzonych jest 41 miejsc. W kilku małych spółkach nie ma obowiązku powoływania rad nadzorczych i takich rad w nich nie ma.
Grupa kapitałowa PKP Cargo jest gigantycznym organem, w którego skład wchodzi 20 spółek zależnych, w tym: PKP Cargo Connect, PKP Cargo Terminale, PKP Cargo International, PKP CargoTabor, PKP Cargo Service, CARGOTOR, PKP Linia Chełmska Szerokotorowa sp. z o.o.
Oficjalnie przedstawiciele spółki PKP Cargo stanowczo podkreślają, że nie ma możliwości, aby ta upadła albo została sprzedana.
W przestrzeni medialnej pojawiają się nieprawdziwe i zmanipulowane informacje na temat Spółki PKP CARGO S.A. – szczególnie jej rzekomej likwidacji czy znakomitych wyników finansowych za czasów rządów PIS.
Skrótowo zamieszczamy argumenty wymienione w komunikacie:
Widoczną taktyką w walce o ocalenie spółki jest apelowanie do rządu o wypłatę rekompensaty za tzw. decyzję węglową, czyli za działania Mateusza Morawieckiego w 2022 roku.
Problemy finansowe dotykają m.in. możliwości wypłaty wynagrodzeń dla pracowników – 29 lipca Marcin Wojewódka powiedział, że nie ma na to gwarancji. Dwa dni później prezydent Związku Zawodowego Maszynistów Kolejowych w Polsce Leszek Miętek przekazał w rozmowie z PAP, że pieniądze mogą pochodzić państwowego Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych.
Środkami z niego dysponuje nim Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej i wypłaca je na odpowiedni wniosek (wykaz zbiorczy). Resort przekazał, że do 7 sierpnia br. żaden taki wniosek nie wpłynął ani do Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Warszawie, ani do WUP w Katowicach. Do WUP na Śląsku za to wpłynęło zapytanie o możliwość złożenia wniosków o wypłatę środków z Funduszu dla ok. 950 osób.
Sporo pracowników pójdzie do jeszcze innych spółek. PKP Cargo przypomniało, że w ciągu ostatnich miesięcy spółka podpisała listy intencyjne z Polregio na zatrudnienie do 300 osób, z PKP Intercity na zatrudnienie do 400 osób, z PKP Intercity Remtrak na zatrudnienie do 300 osób oraz z PKP PLK na zatrudnienie do 250 osób, oraz z Pesą i Warsem.
Z kolei 7 sierpnia podpisano List Intencyjny w sprawie zatrudnienia do 100 pracowników z PKP Cargo w PGE Energetyka Kolejowa. Będą to m.in. maszyniści, dyspozytorzy i mechanicy.
Jak podaje serwis Stockwatch, każde zwolnienie pracownika w PKP Cargo inwestorzy wyceniają na 40 tys. zł wzrostu wartości spółki.
Z punktu widzenia szeregowych pracowników, wszystkie procedury są niezrozumiałe. Planu naprawczego nie widzą i sytuacja wygląda jednoznacznie jak upadek albo prowadząca do nieuniknionej sprzedaży.
Czytaj także: https://innpoland.pl/207587,zwolnienia-w-pkp-cargo-gdzie-szukac-pracy-w-transporcie-i-logistyce