Polska mogłaby tworzyć leki przyszłości. Ale innowacje przegrywają z malinami
Sebastian Luc-Lepianka: Jak wygląda rynek biotechnologii w Polsce?
Marta Winiarska, prezes Polskiego Związku Innowacyjnych Firm Biotechnologii Medycznej BioInMed: Dwie dekady temu powstały pierwsze firmy, które rozpoczęły przymiarki do prac badawczo-rozwojowych nad nowymi lekami. Ostatnie 5-6 lat to był bardzo przyśpieszony rozwój. Na pewno przełomowy był rok 2022. Wtedy zawarto sporo transakcji międzynarodowych z udziałem polskich spółek pracujących nad innowacyjnymi technologiami medycznymi.
Natomiast wciąż mamy też wiele czynników mocno hamujących i barier związanych z niedojrzałym rodzimym ekosystemem, którego elementem jest niedomagający system grantowy.
Czyli?
Z jednej strony mamy mocną biotechnologię medyczną ze świetnymi ekspertami i ogromnym potencjałem, a z drugiej niedomagające rozwiązania systemowe. Tak naprawdę osiągamy mniej, niż byśmy mogli.
To, co ostattnio zadziało się z systemem grantowym i środkami alokowanymi na projekty badawczo-rozwojowe (w ramach Funduszy Europejskich dla Nowoczesnej Gospodarki i ścieżki SMART), sprawia, że robimy jeden krok do przodu i dwa do tyłu.
A co się stało?
Dziś środki przewidziane na rozwój w Polsce prawdziwie przełomowych technologii, zamiast budować konkurencyjność i innowacyjność kraju, są alokowane na projekty proste, mało ryzykowne i absolutnie nieprzełomowe.
Jakie?
Nowy zapach soli do akwarium czy maszyna do przerobu malin, która działa nieco szybciej niż inna dostępna na rynku.
To właśnie tego typu projekty otrzymują wielomilionowe finansowanie, a sektory deep tech, które dążą do opracowania innowacji o ponadnarodowej skali nowości, takich jak nowe leki czy terapie, są dramatycznie dyskryminowane w dostępie do wsparcia grantowego.
Dlaczego?
Z niezrozumiałych przyczyn eksperci oceniający projekty oczekują, że wnioskodawcy w ciągu trwającej zaledwie kilka lat perspektywy finansowania unijnego, opracują produkty i wprowadzą je do produkcji. Taki scenariusz absolutnie nie jest możliwy w przypadku sektorów zaawansowanych technologii. Przykładowo proces rozwoju nowego leku trwa średnio około 15 lat. To horyzont daleko wykraczający poza czas perspektywy unijnej.
Rynek transakcji dotyczących kandydatów na leki globalnie co roku wart jest 70 mln dolarów. A my w Polsce udajemy, że tego rynku nie ma. I dlatego zamiast inwestować środki unijne w duże innowacje, przekazujemy granty na innowacje pod tytułem "nowy rodzaj dekielka na butelkę".
Coś poszło nie tak, ten nowy system grantowy [na lata 2021-2027, z rekordowym budżetem 95,5 mld euro dop red.] został wypaczony. My to zgłaszaliśmy już na etapie jego kreowania, kiedy tworzone były założenia.
Jeśli prawdziwie przełomowe innowacje mogą wpłynąć na konkurencyjność polskiej gospodarki, to musimy zaakceptować i specyfikę sektorów zaawansowanych w technologii. Ostatnia władza niestety zasiała w funduszach unijnych dużo zamętu. Ówcześni decydenci nie chcieli tego zrozumieć. Mieli takie podejście, że skoro firma jest polska, to niech będzie polski lek, opracowany w Polsce i dla Polaków.
A nowy rząd chce pomóc?
Ma powstać dedykowany program dla biotechnologii medycznej w ramach priorytetu Strategicznych Technologii dla Europy (STEP). Ostatnio publicznie zapowiedziała te plany minister funduszy.
Biorąc jednak pod uwagę ograniczenie dostępności do wsparcia grantowego, do przyszłego roku część firm może po prostu nie przetrwać. Już dziś spółki są zmuszone redukować zespoły naukowe i zwalniać pracowników. Niektórzy już rozważają na walnych zgromadzeniach przeprowadzkę za granicę, gdzie system jest bardziej sprzyjający dla sektora.
Potrzebne są działania tu i teraz.
I jakie firmy mogą upaść na rzecz wyciskarek do owoców?
Mówimy nie tylko o sektorze biotechnologii medycznej, ale szerzej o zaawansowanych technologiach. O przemyśle lotniczym, kosmicznym, o AI, tych, które mają podobny model biznesowy i założenia komercjalizacji.
A czy mamy w Polsce jakąkolwiek przewagę nad innymi krajami?
Jeszcze mamy przewagę świeżości, nie jesteśmy szeroko znani na globalnym rynku. To z jednej strony nasza siła, ale z drugiej wyzwanie, bo sporo drzwi otwieramy po raz pierwszy. I jesteśmy może dzięki temu bardziej kreatywni. Nie podążamy mocno wydeptanymi ścieżkami.
Ponieważ wciąż jeszcze nie jesteśmy rozpoznawalni jako naturalny partner w obszarze innowacyjnych projektów typu nowe leki, wciąż jesteśmy też po prostu tańsi. Oferujemy nasze unikalne technologie po lepszej cenie niż zespoły badawcze z innych rynków.
Natomiast musimy mieć na uwadze, że rynek innowacji w biotechnologii medycznej jest globalny, a nie lokalny. Jeżeli mamy dobre technologie, to one po prostu bronią się same.
Co nam jeszcze pomaga?
Do tej pory było to możliwe między innymi dzięki całkiem sensownie działającemu systemowi grantowemu, który wspierał ten sektor. Możliwe było finansowanie innowacyjnych, potencjalnie przełomowych, ale również kosztownych projektów opracowania nowych leków, terapii, a także metod diagnostycznych.
Dzięki podziałowi ryzyka w projektach pomiędzy stronę publiczną a prywatną, chętnie inwestowano w spółki biotechnologiczne. To napędzało rozwój sektora.
W ostatnich latach pojawiły się również granty z Agencji Badań Medycznych, które byłoby pokłosiem Rządowego Planu Rozwoju Sektora Biomedycznego i wyznaczenia w nim ambitnego celu wprowadzenia na rynek pierwszego polskiego leku oryginalnego.
I nagle coś padło.
Niestety. Problem z dostępem do grantów wpływa na sentyment inwestorów na Giełdzie Papierów Wartościowych. Bez dostępu spółek do środków unijnych, inwestorzy mniej chętnie inwestują swój kapitał w projekty wysokiego ryzyka. I tworzy nam się błędne koło. To tym bardziej istotne, że w Polsce nie ma w zasadzie funduszy zdolnych finansować kosztowne projekty i gotowych akceptować wysoki profil ryzyka.
A jakie macie potrzeby, oprócz funduszy? Coraz więcej narzędzi AI?
Na pewno takie potrzeby będą rosły. Jak spojrzy się na różne raporty, widzimy, że komponent narządzi AI w wynalazczości leków, jest coraz bardziej znaczący. Tu jest potencjał rozwoju dla polskich firm od IT i AI.
Jak będzie Polska za 5 lat, w 2030 roku? Co wynajdziemy, stworzymy?
Jeśli wszystko pójdzie pomyślnie pod względem naukowym, w projektach, które dziś są w drugiej fazie badań klinicznych, w perspektywie trzech lat jest realna szansa na rejestrację pierwszego polskiego leku oryginalnego. Oczywiście, będzie tam zaangażowany zapewne partner zagraniczny, ale sam lek będzie oparty o polską myśl technologiczną.
Przeprowadziliśmy badanie na reprezentatywnej grupie Polaków i wynika z niego, że tak naprawdę 85 proc. respondentów chce, aby nasza gospodarka przesuwała się w kierunku innowacyjnym. Dla nich opracowanie w naszym kraju nowego leku, z którego korzystaliby pacjenci na całym świecie, byłoby powodem do dumy.
Skończył się czas, kiedy mogliśmy opierać gospodarkę na sektorach tradycyjnych i taniej sile roboczej.
Sama jednak przyznałaś, że Polaków w sektorze wyróżnia niska cena. Czy nie jesteśmy właśnie tanią siłą roboczą dla reszty świata?
To jest różnica. Tutaj nie mówimy: "Halo, wy macie świetne technologie, zbudujcie u nas fabrykę, a my damy wam ludzi". Tylko: "My wszystko wymyślimy. Stworzyliśmy coś nowego na skalę świata. Ale ponieważ nas jeszcze dobrze nie znacie, możemy zaproponować wam na początek lepszą cenę – niż za podobne projekty z rynku amerykańskiego czy brytyjskiego".
Jakie ciekawe polskie projekty możesz wyróżnić?
Firmy w Polsce pracują nad całym spektrum różnych technologii. Od leków małocząsteczkowych, w tym o bardzo wyrafinowanych mechanizmach działania np, ingerujących w mRNA, przez leki biologiczne, a także produkty terapii zaawansowanych, takie jak terapie komórkowe czy terapie genowe. Prowadzone są projekty między innymi w obszarze onkologii, hematoonkologii, chorób autoimmunologicznych, neurologii, diabetologii, psychiatrii.
A jeśli się to wszystko uda, przestaniemy być tani?
Z czasem na pewno tak. Innowacja jest globalna, nie pojawia się tylko na lokalnym rynku. My jesteśmy elementem światowego łańcucha. Coraz bardziej rozpoznawalni. Teraz odpracowujemy nasze frycowe, uwiarygadniając naszą myśl technologiczną, aby za chwilę móc być traktowanymi na równi z innymi dojrzałymi państwami.
Tylko to wymaga z jednej strony tego, żeby postarały się zespoły naukowe, przedsiębiorcy, w których te zespoły naukowe pracują, ale z drugiej strony ekosystemu instytucjonalnego i grantowego.
Czytaj także: https://innpoland.pl/209813,co-to-jest-stresmisja-jak-odstresowac-sie-przy-grze-planszowej