Barszcz z uszkami, pierogi, karp i… plastik. Co trafia na wigilijny stół?
Mikroplastik jest wszędzie. Naukowcy co chwilę dowodzą jego obecności w kolejnych ludzkich organach i płynach: ludzkim mózgu, krwi czy mleku matki. Przyjmujemy go m.in. z pożywieniem. Ryby, mięso, ryż, woda, a nawet świeże warzywa i owoce są pełne mikroplastiku.
Tworzą go cząsteczki poniżej 5 mm długości, czyli te większe możemy dostrzec gołym okiem. Jeszcze mniejsze są nanoplastiki, które są już dla nas zupełnie niewidoczne.
Jak mikroplastik szkodzi organizmowi?
Jedzą go zwierzęta, a je zjadamy my. Mikroplastik pochodzi też z materiałów używanych w produkcji czy opakowań, w których produkty spożywcze mogą być zamknięte na wiele tygodni. Plastikowe pudełka, worki czy butelki. W domu często gotowe posiłki trzymamy w plastikowych pojemnikach, a wodę pijemy z plastikowego bidonu.
W jeszcze innych przypadkach mikroplastik trafia do jedzenia w procesie przetwarzania.
Po spożyciu mikroplastik dociera do przewodu pokarmowego i może zostać wchłonięty. To powoduje stres oksydacyjny, cytotoksyczność i translokację do innych tkanek. Co więcej, może uwalniać substancje chemiczne lub te wcześniej wchłonięte ze środowiska i działać jak nośnik mikroorganizmów.
Czytaj także: https://innpoland.pl/210023,nowe-rezerwaty-przyrody-w-polsce-obszary-chronione-nad-wisla-i-bugiemNaukowcy twierdzą, że nie znamy jeszcze wszystkich skutków tak dużej ekspozycji na mikroplastik. Zwłaszcza że ten nie trafia do naszego organizmu tylko z pokarmem. Naukowcy twierdzą, że go nawet wdychamy.
Ryby – czy na pewno takie zdrowe?
Mikroplastik występuje na Antarktyce czy w wodzie. Skoro całe środowisko jest nim przesiąknięte, w naturalny sposób mikroplastik zaczyna przenikać do organizmów zwierząt – bardzo często ryb. Te zjadają mikroplastik, myśląc, że to pożywienie. Część zostanie przez nie wydalona, ale nadal sporo zostanie w ich żołądkach.
Szacuje się, że w 2050 roku w oceanach będzie więcej śmieci niż ryb.
Jedzenie ryb od lat kojarzy nam się ze zdrowym nawykiem. Nie jeden wykres pokazał, jak bardzo jesteśmy w tyle w tym aspekcie na tle innych państw. Średnią światową jest spożycie ponad 20 kg ryb i owoców morza rocznie na osobę. Trochę nam do tej średniej brakuje – statystyczny Polak zjada średnio 14 kg ryb rocznie.
Jak wiadomo, ryby jeść warto. Kwasy omega-3, witaminy A, D, E oraz te z grupy B to tylko kilka argumentów przemawiających za tym, że nie należy wykluczać ich ze swojej diety. Jak się jednak okazuje, te nie tylko są bogate w białko i składniki mineralne, ale również w mikroplastik.
Makrele, dorsze i śledzie
Ryby stały się jednym z głównych źródeł mikroplastiku w diecie człowieka. Już w 2019 roku oceanografka dr hab. Barbara Urban-Malinga, prof. Morskiego Instytutu Rybackiego - Państwowego Instytutu Badawczego powiedziała w rozmowie z Gazetą Wyborczą, że co dziesiąty dorsz i co dwudziesty śledź (a zbadano ok. 200 ryb) żyjący w Bałtyku, ma w przewodzie pokarmowym mikroplastikowe elementy.
Najczęściej są to folie i włókna.
Szwedzi natknęli się na cząstki tworzyw sztucznych już u jednej czwartej badanych śledzi.
United States National Library of Medicine, największa na świecie biblioteka medyczna prowadzona przez rząd federalny Stanów Zjednoczonych opublikowała badanie dotyczące ilości mikroplastiku w rybach. Okazało się, że we wszystkich makrelach atlantyckich poławianych w okolicach Portugalii znaleziono mikroplastik. W 96 proc. sardynek europejskich i w 29 proc. morszczuków.
Czytaj także: https://innpoland.pl/209393,rzadsze-i-intensywniejsze-burze-jak-mikroplastik-zmienia-pogodeCzy więc jedzenie tych ryb jest dla nas szkodliwe?
Oceanografka dr hab. Barbara Urban-Malinga w rozmowie z "Gazetą Wyborczą", stwierdziła, że "i tak i nie". "Przecież niemal codziennie konsumujemy żywność, która była wcześniej pakowana w plastik, lub pijemy wodę z plastikowej butelki" – dodała.