– Chcemy stworzyć polską agencję ratingową, głównie dla przedsiębiorstw średniej wielkości – powiedział dziś rano Mateusz Morawiecki, wicepremier i minister rozwoju. Za jej stworzenie będzie odpowiedzialna Giełda Papierów Wartościowych i Polski Fundusz Rozwoju. – Rząd będzie musiał przekonać firmy, by korzystały z agencji lub wprowadzić taki obowiązek. Plan Morawieckiego nie wykroczył poza studium power pointa – skomentował Andrzej Sadowski, prezes Centrum im. Adama Smitha.
Minister zapowiedział powstanie tej agencji dziś. W ten sposób wicepremier potwierdził pogłoski i plany, które od dawna krążyły po mediach. Morawiecki od razu zaznaczył, że nie będą konkurować z największymi. – Oczywiście, nie tacy jak my próbują tworzyć swoje agencje, a i tak dominuje ta wielka trójka. My dziś nie chcemy z nimi konkurować, ale chcemy wypełnić pewną niszę dla mid–capów, których nie stać na te agencje – powiedział minister rozwoju cytowany przez PAP.
Wspomniana przez wicepremiera wielka trójka to trzy wielkie agencje ratingowe – Standard & Poor's, Moody's i Fitch. W Polsce dyskusja na temat roli agencji wybuchała ostatnio głównie przy okazji obniżania naszego ratingu. Głównym zadaniem agencji jest ocena zdolności do regulowania zobowiązań. Ratingi otrzymują państwa, spółki, obligacje, a nawet polisy ubezpieczeniowe.
Redakcja Inn:Poland zadzwoniła więc do wszystkich zainteresowanych instytucji, na Giełdę, do Funduszu i do Ministerstwa Rozwoju. Zapytaliśmy o to, ja jakim są etapie przygotowań, kiedy zacznie działać agencja i jakie będą jej zadania. Odpowiedź otrzymaliśmy jedynie z PFR. Na razie trudno narzekać na zasypywanie szczegółami, znane są jedynie ogólne plany i deklaracje.
– Jako PFR obecnie pracujemy nad strategią dla polskiej agencji ratingowej, która zapewniłaby rozpoznawalność i wiarygodność tej instytucji oraz szerszy zakres usług – napisał redakcji Inn:Poland Paweł Borys, prezes Polskiego Funduszu Rozwoju. Jego zdaniem, poza ratingiem, agencja mogłaby też oceniać ryzyko dla przedsiębiorców i w tym zakresie miałaby synergie z działalnością KUKE. – Stworzenie polskiej agencji ratingowej byłoby z pewnością korzystne dla przejrzystości i bezpieczeństwa polskiego rynku kapitałowego, ale musiałaby ona mieć jasno określone mechanizmy niezależności – dodał Borys.
Z czego będzie utrzymywana?
Jak poinformowała Agata Nałęcz, rzecznik PFR, założenie jest takie, że miałaby na siebie zarabiać. Stąd refleksja, że mogłaby świadczyć także usługi w zakresie szerszej oceny ryzyka dla przedsiębiorców.
– Jeśli rząd chce zarabiać na tych ratingach dla firm, to znaczy, że firmy muszą kupować te usługi – zauważył Andrzej Sadowski, prezes Centrum im. Adama Smitha. – Rząd będzie musiał przekonać firmy, by korzystały z agencji lub po prostu wprowadzić taki obowiązek. Jeżeli firma będzie chciała dostać pieniądze rządowe, to firma rządowa będzie wystawiała rating – wyjaśnił. Jego zdaniem, takie opłaty mogłyby przypominać dodatkowy podatek dla małych firm.
Z czego utrzymują się podobne firmy? Biorąc pod uwagę, że wielka trójka i inne duże agencje to firmy komercyjne, oczywiście nie pracują za darmo. Za ich pracę płacą sami klienci, którzy poddają się ocenie. Każdy ze sposobów finansowania, czy to abonament, czy to opłaty za emisję ratingu, budzą pytania o obiektywizm. Dlatego podczas dyskusji o europejskiej agencji ratingowej, która ostatecznie jeszcze nie powstała, rozmawiano o fundacji finansowanej przez składki.
Co ma sprawdzić ocena agencji rządowej?
Zdaniem eksperta, nowa agencja będzie prawdopodobnie filtrem, który pomoże rządowi ocenić, czy dany start–up nadaje się do otrzymania wsparcia. Widzi w tym zamyśle pewne luki. – Agencja ratingowa jest potrzebna rządowi, by ocenić, czy dana firma nadaje się na program start–upowy, czy też nie. Będzie więc kolejnym filtrem, firma dostanie szansę na grant dopiero, gdy wykaże się opinią agencji ratingowej – skomentował szef Centrum im. Adama Smitha. Taka agencja nie pracuje jednak charytatywnie. – Jeśli to jest biznes jak każdy inny, to budzi się pytanie, dlaczego do tej pory żadna firma w Polsce nie zdobyła się na to, by założyć tutaj podobną agencję dla MSP założyć i je oceniać – spytał.
Na pytanie o potrzebę stworzenia takiej agencji, Andrzej Sadowski odpowiada, że największym problemem MSP są sztucznie stworzone przez ostatnie kilkanaście lat bariery. – To powinno być priorytetem rządu, a za chwilę minie rok i w zakresie szkód związanych z przepisami nic się nie zmieniło. Plan Morawieckiego nie wykroczył poza studium power pointa – dodał i wyjaśnił, że jedynym sposobem na zwiększenie oszczędności obywateli i możliwości kapitałowych przedsiębiorstw jest obniżenie opodatkowania. – A rząd zapowiedział utrzymanie opodatkowanie na wysokim poziomie. Obniżka CIT nie ma znaczenia, ponieważ 80 proc. firm nie płaci tego podatku.
Warto też przypomnieć, czym właściwie jest Polski Fundusz Rozwoju. Ta instytucja ma dopiero dwa miesiące, powstała w kwietniu na bazie spółki Polskie Inwestycje Rozwojowe. Tak, tej samej, o której z pesymizmem rozmawiał były minister spraw wewnętrznych, Bartłomiej Sienkiewicz, w restauracji „Sowa i Przyjaciele”, jeden z bohaterów afery taśmowej. Z założenia PFR ma być polskim bankiem rozwoju i finansować realizację planu Morawieckiego. Zintegruje on gospodarcze agencje państwowe, banki i urzędy, takie jak KUKE SA, BGK, PARP, PAIiIZ, ARP.
Z kolei ze 150 agencji na całym świecie – dziś w zasadzie liczą się trzy, wielka trójka. Mają wpływ nawet na całe gospodarki. Skąd czerpią siłę? W USA trafiły na listę 10 prawomocnych agencji ratingowych, przypomina Dziennik Gazeta Prawna. Mają ogromne doświadczenie międzynarodowe. W Niemczech z kolei papiery rządowe kupowane przez fundusze emerytalne lub towarzystwa ubezpieczeniowe muszą mieć co najmniej rating BBB z jednej z „wielkiej trójki”. Największe kontrowersje agencji ratingowych wiążą się z tym, że nie przewidziały żadnego (!) z wielkich światowych kryzysów. Wysoko oceniały nawet bank Lehman Brothers w przeddzień jego krachu.