5 tysięcy złotych – o taką podwyżkę dla posłów starli się ostatnio politycy. Tymczasem na warszawskiej giełdzie menedżerskie zarobki spadły o 5 tysięcy złotych. W skali roku. Generalnie, giełdowe rekiny nie mają jednak na co narzekać. Z raportu firmy Sedlak & Sedlak wynika, że wiedzie im się całkiem nieźle – i wygląda na to, że to nie prezesi są największymi beneficjentami sukcesu swoich firm...
„Byłem ostatnio w Dubaju robić biznes. Poszedłem z ludźmi do hotelu Armani, pod który podjeżdżają wyłącznie rolls-royce'y. Moimi partnerami w rozmowie byli właściciele samych rolls-royce'ów. Więc też posiadam go sobie i jestem spokojniejszy” - tak kilka lat temu opowiadał o swoim życiu i prowadzeniu biznesu Janusz Filipiak, szef Comarchu.
Filipiak jest dziś najlepiej zarabiającym menedżerem w Polsce. W ubiegłym roku pobrał łącznie wynagrodzenie o wysokości 15,4 miliona złotych, co oznacza wzrost o około 3 miliony w ciągu ostatnich trzech lat. Z kolei najlepiej zarabiającym wiceprezesem okazał się Artur Klimczak z Getin Noble Bank, z roczną pensją rzędu 4,4 miliona złotych.
Przeszło trzykrotnie mniej? Tak, ale – o dziwo – to wiceprezesi są wygranymi w tym swoistym rankingu zarobków na parkiecie. Z raportu Sedlak & Sedlak wynika, że mediana ich rocznych wynagrodzeń wyniosła 650,9 tysiąca złotych. To niemal pięćdziesiąt tysięcy więcej niż mediana zarobków... samych prezesów (601 tys. zł).
Jasne: wszystko zasługą statystyki. Oczywiście, prezesi zarabiają więcej, ale średnią obniża fakt, że w skromniejszych spółkach nie ma wiceprezesów, inaczej konstruuje się kontrakty, w grę wchodzą też posiadane pakiety akcji.
Generalnie, portfele menedżerów z warszawskiego parkietu – czyli wszystkich członków zarządów spółek – mają się w ostatnich latach lepiej: dołek z 2008 roku, kiedy średnia wynagrodzeń spadła do 412,5 tysiąca złotych, to już przeszłość. Przez kilka kolejnych lat pensje rosły, aż do odnotowanych w 2014 roku 587 tys. złotych. W ubiegłym roku co prawda spadły – ale nieznacznie, do 582,5 tys. zł. Elita – 10 proc. najlepiej zarabiających – w ciągu roku pobiera średnio ponad 1,8 mln złotych. „Średniacy” lokują się gdzieś między 335 tys. a 1,1 mln złotych.
Gdzie zatem najlepiej robić karierę? O, tu trzeba by się jednak zastanowić. Z danych statystycznych wynika, że najlepiej w surowcach – tam średnia zarobków menedżerskich jest najwyższa, sięga 1,9 mln złotych rocznie. Ale spółki surowcowe nieco ostatnio tracą, na dodatek planowana nowelizacja ustawy kominowej – która może wejść w życie z końcem wakacji – uderzy po kieszeni szefów spółek państwowych, a to właśnie te firmy dominują w sektorze surowcowym.
Najlepiej więc spróbować w bankowości lub telekomunikacji. Mediana rocznych wynagrodzeń jest tu niewiele niższa – 1,8 oraz 1,7 mln złotych. Celując w stanowisko wiceprezesa, rzecz jasna.