Alergie, kłopoty z oddychaniem, łzawienie, ryzyko śmierci z przegrzania: psy z krótkim pyskiem mają naprawdę pieskie życie.
Alergie, kłopoty z oddychaniem, łzawienie, ryzyko śmierci z przegrzania: psy z krótkim pyskiem mają naprawdę pieskie życie. Fot. Pixabay
Reklama.
„Mam wrażenie, że zapanowała moda na tę rasę. W TV w co czwartej reklamie chrumka, albo dziwi się buldożek, na Allegro wysyp psów, a na mojej poczcie dziesiątki maili z pytaniem o sprawdzoną hodowlę” – pisała jakiś czas temu na swoim blogu popularna trendsetterka Elwira Wydrych-Strzelecka, znana jako Fashionelka. Wygląda na to, że miała rację. Nie doceniła co najwyżej skali zjawiska i patologii, do jakich ta moda prowadzi.
Tu chodzi o te pomarszczone nosy i jakby zmiażdżone pyski. Na tym polega urok tych psów – podsumowywała szacowna brytyjska BBC, pisząc o modzie na tzw. rasy brachycefaliczne na Wyspach. Problem w tym, że te same cechy, które zdecydowały o popularności tych zwierzaków w Wielkiej Brytanii, są też największym przekleństwem tych zwierząt. Do tego stopnia, że Brytyjskie Stowarzyszenie Weterynarzy zaapelowało do rodaków o to, by po dwakroć się zastanowili, zanim zdecydują się na zakupienie lub przygarnięcie takiego psa.
logo
Słodziak? Bynajmniej, on ledwie zipie. Fot. Pixabay
Choroby krótkiego pyska
„Kiedy czytam, że pielęgnacja buldoga francuskiego jest szybka i prosta – nóż mi się w kieszeni otwiera” – kwituje Fashionelka. Tych, którzy w to wierzą, nie brakuje. – Zdarza się, że takie psy kupują ludzie, nie mający zielonego pojęcia, co trzeba takiemu zwierzęciu zapewnić i na co uważać – mówi w rozmowie z INN:Poland Agnieszka Herdecka, szefowa organizacji Załoga Bulldoga, zajmującej się udzielaniem pomocy bezdomnym psom. – To są megadelikatne psy, które mają mnóstwo problemów. Ludzie nie zdają sobie sprawy choćby z tego, że taki pupil, właśnie z powodu krótkiego pyska, może umrzeć z przegrzania – dodaje.
Ale to dopiero początek długiej listy problemów. – Rzeczywiście, to grupa psów podatna na choroby związane ze zmarszczeniem fałdów skóry pod oczami, czy między nosem a oczami. Z powodu krótkiego pyska konieczne bywają operacje podniebienia miękkiego, inaczej pies ma problemy oddechowe – wylicza nam Waldemar Waśko, właściciel warszawskiej Kliniki Weterynaryjnej Vets. – Przeważnie zwierzaki te mają też wycieki z gruczołów łzowych, fałdy skóry prowadzą do pocenia się, dochodzą infekcje skóry – uzupełnia.
„Nie skłamię, jeśli napiszę, że w ciągu ostatniego roku byliśmy u weta średnio raz w tygodniu” – kwitowała swoją opiekę na dwoma buldożkami Wydrych-Strzelecka. „Niemal każdy pies tej rasy ma alergię (…) Rambo jest uczulony na kurczaka, wieprzowinę, roztocza kurzu domowego i pyłki. U Rocky'ego alergia ujawniła się niedawno, ale jest zdecydowanie łagodniejsza niż ta, która dopadła Rambo”. W ostrzejszej formie wygląda to tak: „W przestrzeniach między palcami robią się ropne bąble i czerwone rany. To piecze i swędzi, przez co pies jest rozdrażniony, nadpobudliwy i intensywnie liże rany, pogarszając stan zapalny. Skóra na całej powierzchni jest wrażliwa, a każdy dotyk jest dla psa nieprzyjemny, bo go po prostu swędzi. Fafle to kolejne miejsce, które dopada alergia. Robią się w nich rany, nierzadko rany krwawe które pies poszerza, drapiąc się”.
logo
Shin tzu nie mają aparycji buldożków, ale mają identyczne problemy ze zdrowiem. Fot. 123rf.com
Kupić, leczyć, wyrzucić
Cóż, modnisiów to nie najwyraźniej nie zniechęca. Przynajmniej na etapie zakupu: rasowy shin tzu, buldożek francuski lub angielski to wydatek około 3000 tysięcy złotych w przypadku psa „z papierami”. Mopsy czy buldogi – jako rasy nieco częściej spotykane – bywają tańsze. Pies z nieformalnej hodowli to wydatek rzędu połowy tej ceny. W przypadku przygarnięcia zwierzaka ze schroniska czy od organizacji pomocowej w grę wchodzą opłaty nie przekraczające kilkuset złotych.
Tylko, że to dopiero początek wydatków. Kłopoty ze zdrowiem i alergiami, potencjalne konieczne zabiegi szybko sprawiają, że wydatki na buldożka zaczynają sięgać tysięcy złotych. Tylko kuracje odczulające opisywane przez Fashionelkę miały kosztować około 2000 złotych, operacje i inne zabiegi to wydatki od kilkuset do kilku tysięcy złotych.
– Ludzie pozbywają się też tych psów, bo to nie są misiowate przytulanki. Świeżo upieczeni właściciele często nie radzą sobie z ich charakterem i pozbywają się w końcu takiego psa. Takich „psów właścicielskich”, oddanych nam przez właścicieli, mamy bardzo dużo – mówi Agnieszka Herdecka. – Ale są i tacy, którzy po prostu wyrzucają takiego psa na ulicę: mamy pieska, który przez dobry miesiąc błąkał się po Łodzi, do nas dotarł zaniedbany i zagłodzony – dodaje.
logo
Im bardziej wyraziste są fizyczne cechy psów brachycefalicznych, tym większe cierpienia je czekają. Fot. Pixabay

– To są zwierzęta, które są oddawane, bo pochodzą z rozrodu prowadzonego na zasadach pseudohodowli – słyszymy z kolei w warszawskim Schronisku Na Paluchu. – Bywają rozmnażane poprzez kazirodztwo, co dodatkowo wzmaga ich kłopoty wynikające z krótkiego psyka czy problemy dermatologiczne. Łatwiej takiego psa wyrzucić niż go leczyć – ucina nasza rozmówczyni.
Im krótszy pysk, tym większe wzięcie
– Moda na te psy jest ich przekleństwem – podsumowuje lapidarnie Herdecka. Dlaczego? Ponieważ hodowcy wierzą, albo i wiedzą, że największym wzięciem cieszą się psy o najbardziej wyrazistych cechach fizycznych. A więc im krótszy pysk oraz im wyraźniejsze fałdy – tym lepiej. Psy są w hodowlach dobierane w taki sposób, by te cechy były jak najlepiej widoczne. Innymi słowy, rozmnażane są te zwierzęta, które w przyszłości będą miały największe kłopoty ze zdrowiem i będą najbardziej cierpiały.
Konsekwencje? Coraz więcej psów, które coraz częściej i boleśniej chorują, a na koniec lądują na ulicy. Tylko w brytyjskich schroniskach w ciągu roku przybyło o prawie 40 proc. zwierząt z wymienionych ras brachycefalicznych. Nie pozostaje nic innego, jak powtórzyć radę: pomyślcie dwa razy...

Napisz do autora: mariusz.janik@innpoland.pl