Tak paskudny, że aż piękny – krótki pysk, urocze fałdy i szeroko rozmieszczone, jakby nieco zdziwione oczy: dla niektórych buldożek ma nieodparty urok. Problem w tym, że moda na te psy doprowadziła już do sytuacji, w której weterynarze apelują do potencjalnych miłośników ras o krótkich pyskach: „powstrzymajcie się, pomyślcie dwa razy, zanim zrobicie zwierzętom krzywdę”.
„Mam wrażenie, że zapanowała moda na tę rasę. W TV w co czwartej reklamie chrumka, albo dziwi się buldożek, na Allegro wysyp psów, a na mojej poczcie dziesiątki maili z pytaniem o sprawdzoną hodowlę” – pisała jakiś czas temu na swoim blogu popularna trendsetterka Elwira Wydrych-Strzelecka, znana jako Fashionelka. Wygląda na to, że miała rację. Nie doceniła co najwyżej skali zjawiska i patologii, do jakich ta moda prowadzi.
Tu chodzi o te pomarszczone nosy i jakby zmiażdżone pyski. Na tym polega urok tych psów – podsumowywała szacowna brytyjska BBC, pisząc o modzie na tzw. rasy brachycefaliczne na Wyspach. Problem w tym, że te same cechy, które zdecydowały o popularności tych zwierzaków w Wielkiej Brytanii, są też największym przekleństwem tych zwierząt. Do tego stopnia, że Brytyjskie Stowarzyszenie Weterynarzy zaapelowało do rodaków o to, by po dwakroć się zastanowili, zanim zdecydują się na zakupienie lub przygarnięcie takiego psa.
Choroby krótkiego pyska
„Kiedy czytam, że pielęgnacja buldoga francuskiego jest szybka i prosta – nóż mi się w kieszeni otwiera” – kwituje Fashionelka. Tych, którzy w to wierzą, nie brakuje. – Zdarza się, że takie psy kupują ludzie, nie mający zielonego pojęcia, co trzeba takiemu zwierzęciu zapewnić i na co uważać – mówi w rozmowie z INN:Poland Agnieszka Herdecka, szefowa organizacji Załoga Bulldoga, zajmującej się udzielaniem pomocy bezdomnym psom. – To są megadelikatne psy, które mają mnóstwo problemów. Ludzie nie zdają sobie sprawy choćby z tego, że taki pupil, właśnie z powodu krótkiego pyska, może umrzeć z przegrzania – dodaje.
Ale to dopiero początek długiej listy problemów. – Rzeczywiście, to grupa psów podatna na choroby związane ze zmarszczeniem fałdów skóry pod oczami, czy między nosem a oczami. Z powodu krótkiego pyska konieczne bywają operacje podniebienia miękkiego, inaczej pies ma problemy oddechowe – wylicza nam Waldemar Waśko, właściciel warszawskiej Kliniki Weterynaryjnej Vets. – Przeważnie zwierzaki te mają też wycieki z gruczołów łzowych, fałdy skóry prowadzą do pocenia się, dochodzą infekcje skóry – uzupełnia.
„Nie skłamię, jeśli napiszę, że w ciągu ostatniego roku byliśmy u weta średnio raz w tygodniu” – kwitowała swoją opiekę na dwoma buldożkami Wydrych-Strzelecka. „Niemal każdy pies tej rasy ma alergię (…) Rambo jest uczulony na kurczaka, wieprzowinę, roztocza kurzu domowego i pyłki. U Rocky'ego alergia ujawniła się niedawno, ale jest zdecydowanie łagodniejsza niż ta, która dopadła Rambo”. W ostrzejszej formie wygląda to tak: „W przestrzeniach między palcami robią się ropne bąble i czerwone rany. To piecze i swędzi, przez co pies jest rozdrażniony, nadpobudliwy i intensywnie liże rany, pogarszając stan zapalny. Skóra na całej powierzchni jest wrażliwa, a każdy dotyk jest dla psa nieprzyjemny, bo go po prostu swędzi. Fafle to kolejne miejsce, które dopada alergia. Robią się w nich rany, nierzadko rany krwawe które pies poszerza, drapiąc się”.
Kupić, leczyć, wyrzucić
Cóż, modnisiów to nie najwyraźniej nie zniechęca. Przynajmniej na etapie zakupu: rasowy shin tzu, buldożek francuski lub angielski to wydatek około 3000 tysięcy złotych w przypadku psa „z papierami”. Mopsy czy buldogi – jako rasy nieco częściej spotykane – bywają tańsze. Pies z nieformalnej hodowli to wydatek rzędu połowy tej ceny. W przypadku przygarnięcia zwierzaka ze schroniska czy od organizacji pomocowej w grę wchodzą opłaty nie przekraczające kilkuset złotych.
Tylko, że to dopiero początek wydatków. Kłopoty ze zdrowiem i alergiami, potencjalne konieczne zabiegi szybko sprawiają, że wydatki na buldożka zaczynają sięgać tysięcy złotych. Tylko kuracje odczulające opisywane przez Fashionelkę miały kosztować około 2000 złotych, operacje i inne zabiegi to wydatki od kilkuset do kilku tysięcy złotych.
– Ludzie pozbywają się też tych psów, bo to nie są misiowate przytulanki. Świeżo upieczeni właściciele często nie radzą sobie z ich charakterem i pozbywają się w końcu takiego psa. Takich „psów właścicielskich”, oddanych nam przez właścicieli, mamy bardzo dużo – mówi Agnieszka Herdecka. – Ale są i tacy, którzy po prostu wyrzucają takiego psa na ulicę: mamy pieska, który przez dobry miesiąc błąkał się po Łodzi, do nas dotarł zaniedbany i zagłodzony – dodaje.
– To są zwierzęta, które są oddawane, bo pochodzą z rozrodu prowadzonego na zasadach pseudohodowli – słyszymy z kolei w warszawskim Schronisku Na Paluchu. – Bywają rozmnażane poprzez kazirodztwo, co dodatkowo wzmaga ich kłopoty wynikające z krótkiego psyka czy problemy dermatologiczne. Łatwiej takiego psa wyrzucić niż go leczyć – ucina nasza rozmówczyni.
Im krótszy pysk, tym większe wzięcie
– Moda na te psy jest ich przekleństwem – podsumowuje lapidarnie Herdecka. Dlaczego? Ponieważ hodowcy wierzą, albo i wiedzą, że największym wzięciem cieszą się psy o najbardziej wyrazistych cechach fizycznych. A więc im krótszy pysk oraz im wyraźniejsze fałdy – tym lepiej. Psy są w hodowlach dobierane w taki sposób, by te cechy były jak najlepiej widoczne. Innymi słowy, rozmnażane są te zwierzęta, które w przyszłości będą miały największe kłopoty ze zdrowiem i będą najbardziej cierpiały.
Konsekwencje? Coraz więcej psów, które coraz częściej i boleśniej chorują, a na koniec lądują na ulicy. Tylko w brytyjskich schroniskach w ciągu roku przybyło o prawie 40 proc. zwierząt z wymienionych ras brachycefalicznych. Nie pozostaje nic innego, jak powtórzyć radę: pomyślcie dwa razy...