Łukasz Rokicki i Andrzej Miller, założyciele Browaru Rockmill, z wizytą w Browarium.
Łukasz Rokicki i Andrzej Miller, założyciele Browaru Rockmill, z wizytą w Browarium. Fot. materiały prasowe

RateBeer.com to na swój sposób połączenie piwnej Wikipedii z serwisem TripAdvisor. Piwosze z całego świata zaglądają tu w poszukiwaniu nowinek lub chcąc podzielić się wrażeniami z ostatniej konsumpcji. I właśnie według tego portalu najlepszym sklepem w Polsce jest słupskie Browarium. Sprawdzamy, na czym polega fenomen tego miejsca.

REKLAMA
Siedem lat temu Kasia Wcisło i Krystian Bogusiak postanowili pójść na całość i założyć... pub. – Zdecydowała ogromna pasja, wręcz miłość, hobby: sami też warzymy piwo – opowiada INN:Poland Kasia Wcisło. – W Czarnej Wołdze można było skosztować wyrobów małych browarów regionalnych, wtedy jeszcze nie mówiło się „rzemieślnicze” czy „kraftowe”, Pinta powstała rok później – dodaje.
Czarna Wołga przetrwała dwa lata, jak przyznaje dziś współzałożycielka tego pubu – oraz stworzonego w tym samym czasie sklepu Browarium – błędem było być może usytuowanie tego miejsca w kamienicy. Nawet jeżeli pub nie zasłynął z głośnych koncertów, czy burzliwego życia nocnego, to i tak nie wszystkim lokatorom podobał się tego typu lokal pod drzwiami. – Był nawet pomysł przeniesienia Wołgi w inne miejsce. Znalazłam nawet lokal. Ostatecznie jednak zrezygnowaliśmy z pubu – dorzuca Wcisło.
Może i dobrze: założyciele pubu postanowili skoncentrować się na Browarium i z perspektywy kilku ostatnich lat nie mogą narzekać. – Jeżeli to jest pasja, jeżeli ktoś lubi to, co robi, jeżeli jest to coś, na czym się zna, to jemu to musi wyjść – zapewnia dziś Kasia Wcisło. – Pewnie są inne zajęcia, którymi mogłabym się zajmować, ale prowadzenie sklepu, kontakt z klientami, sprowadzania nowych piw, wyszukiwanie ich, jeżdżenie na imprezy i festiwale – to wszystko jest na tyle przyjemne, że stwierdziliśmy, iż warto pociągnąć ten biznes. I udało się – dodaje.
logo
Tomek Janiak z bloga Browarnik Tomek i Krystian Bogusiak. Fot. materiały prasowe
Tylko w 2016 r. półtora tysiąca nowych piw
Ale nie było to takie proste. Na początku w ofercie było zapewne około kilkudziesięciu piw, dwa lata temu oferta obejmowała trzysta gatunków, dziś w sklepie można kupić ponad siedemset trunków. I wciąż można by powiedzieć, że to dopiero początek, gdyż świat piwa nad Wisłą rozrósł się do co najmniej kilku tysięcy rozmaitych produktów, nie wspominając już o tym wszystkim, co powstaje na całym świecie.
– W Polsce tylko w zeszłym roku pojawiło się ponad półtora tysiąca nowych piw, więc sztuką nie jest uzbieranie maksymalnej ilości marek, tylko odpowiedni dobór – mówi Wcisło. – Tygodniowo na naszego maila spływa po kilka nowych ofert, z komunikatami „cześć, otworzyliśmy nowy browar, mamy takie-to-a-takie piwo”. Kilka lat temu wpadało może parę takich maili w miesiącu – podsumowuje.
Rzeczywiście, w połowie ubiegłego roku szacowano, że nad Wisłą działa około 150 browarów rzemieślniczych, kolejne osiemdziesiąt było „w drodze”. W zależności od tego, do jakiego badania rynkowego zajrzeć, tego typu produkcja ma dziś w Polsce od 0,5 do 2 proc. rynku. W ciągu dekady udział ten ma wzrosnąć do poziomu 6-10 proc. rynku. Siłą rzeczy preferowani są tacy gracze, jak Cendric Gendaj czy Ziemowit Fałat, sędziowie piwni, blogerzy – czyli osoby znane i szanowane przez konsumentów. Ale na fali płyną wszyscy, którzy widzą w kraftach sposób na zarobek.
Z takim ogromem „materiału do przemyśleń” piwosze miewają kłopot, tym większe znaczenie może mieć staranny sobór oferty. Kasia Wcisło siłę Browarium widzi jednak w determinacji, by wytrwać na rynku. – Jesteśmy na nim już ponad pięć lat. Siłą rzeczy, można było już o nas usłyszeć. Choć nigdy nie marzyłam o tym, by znaleźć się w miejscu o tak gigantycznym znaczeniu dla branży, jak RateBeer.com. Nie ukrywam, że dla nas był to szok, coś niesamowitego – mówi.
logo
Wcześniej Browarium miało do dyspozycji 40 m kw., teraz będzie trzykrotnie więcej. Fot. materiały prasowe
Polska jedzie po zamówione piwo
Ale też na te dobre oceny założyciele Browarium skrzętnie pracowali. W Ratebeer.com kategorią, w której Browarium zbiera najlepsze oceny jest obsługa klienta. Zgodnie z obowiązującymi w Polsce przepisami witryna internetowa eBrowarium.pl pozostaje jedynie wizytówką online sklepu: można tam przejrzeć ofertę i sprawdzić ceny. Zdalnie można co najwyżej złożyć zamówienie, ale już odbiór towaru możliwy jest wyłącznie w sklepie.
Wydawałoby się, że dla biznesu takiego jak sprzedaż alkoholu – nawet wyrafinowanego, jak piwa kraftowe – jest to bariera nie do przeskoczenia. Nic bardziej mylnego. – Mamy klientów z całej Polski i potrafią oni spędzać w naszym sklepie mnóstwo czasu. Rozmawiamy z nimi o tych piwach, wymieniamy się doświadczeniami i opiniami. Klient wyczuwa tu pasję. Wie, kiedy rozmawia z pasjonatem, a kiedy z kimś, dla kogo to po prostu biznes. Czuje się wtedy inną energię, aurę – kwituje Kasia Wcisło. – Ludzie piszą nam, kiedy będą w Słupsku, albo ktoś ze znajomych będzie przejeżdżać przez Słupsk. I pojawiają się – dodaje. Co więcej, wcale nie chodzi o jakieś hurtowe ilości, założycielka Browarium szacuje, że przeciętny klient wywozi ze sklepu karton piwa. Sprzedają się przede wszystkim piwa polskie (trudno się dziwić, cena przeciętnego produktu znad Wisły to 7-10 zł, podczas gdy piwa importowane kosztują, bywa, nawet 20-100 zł za butelkę).
Sześć lat na rynku założyciele Browarium uczcili przeprowadzką: z ciaśniejszego, 40-metrowego lokalu przeprowadzili się w styczniu do trzykrotnie większego. – Powinniśmy byli zrobić to wcześniej, pod koniec ubiegłego roku byliśmy już na etapie, kiedy po sklepie trzeba było chodzić gęsiego, wąskimi ścieżkami. Wielki dyskomfort, dla klientów i sprzedawców – tłumaczy Wcisło. – Teraz, na 60 metrach, założyliśmy taki rzemieślniczy market piwny: wchodzi pan z koszykiem czy wózkiem i może pojeździć między regałami, poczytać, pooglądać, pogadać. Myślę, że poprawa komfortu też sprawi, że ruch w sklepie wzrośnie – ucina.
Dobre recenzje w RateBeer.com oznaczają też, że o słupskim sklepie wkrótce może wiedzieć całe środowisko piwoszy w Europie. Dla Wcisło i Bogusiaka mogłaby to być odskocznia do dalszego rozwoju, gdyby nie przepisy, zakazujące wysyłki alkoholu pocztą. Wciąż jednak, mimo wszystkich obostrzeń, Browarium miewa klientów z zagranicy, którzy głównie w wakacje przyjeżdżają osobiście do sklepu – i rzecz jasna, kupują oni przede wszystkim produkcję z polskich browarów rzemieślniczych. I co więcej, wkrótce po tych zakupach przychodzą maile pełne zachwytów.
logo
Kasia Wcisło z Ziemowitem Fałatem z browaru Pinta. Fot. materiały prasowe
Dziś może być OK, jutro ZUS może skoczyć o 100 proc.
Tytuł „najlepszego sklepu w Poslce”, świetna opinia i pasja założycieli to jednak nie wszystko. – Generalnie, to nie jest biznes superdochodowy – śmieje się Kasia Wcisło. – Klient patrzy często na te piwa i sarka: osiem złotych mam dać? A to towar o niskiej marży, drogi w produkcji. Żeby Browarium wychodziło na swoje, trzeba całkiem sporo tego piwa sprzedać. Zatem jeżeli chcecie otworzyć sklep z kraftem i się na tym wzbogacić – nie róbcie tego. Jeżeli tego nie kochacie, szybko zrezygnujecie – ucina.
Kluczową barierą pozostają przepisy. – Ustawa o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi jest z 1982 roku i wymaga nowelizacji – przypomina Wcisło. – W Polsce działa wiele e-sklepów z alkoholem i zakazy sprzedaży tą droga niewiele dają. Kto będzie chciał nabyć trunek i tak to zrobi, legalnie czy nie. Tymczasem w całej UE handel alkoholem jest legalny – ucina. Według niej, obecne obostrzenia sprowadzają się wyłącznie do dyskryminacji i ograniczania wolności gospodarczej: argumenty odnośnie wieku czy stanu trzeźwości (podstawowe obiekcje odnośnie sprzedaży alkoholu w internecie odwołują się do niemożności stwierdzenia wieku i stanu kupującego), nie są przekonywujące. – Wątpię, aby jakiś nieletni, chcąc napić się piwa, zamawiał go w internecie, płacąc 10 złotych za butelkę, plus 20 zł za kuriera, by następnie czekać trzy dni na doręczenie – kwituje szefowa Browarium.
To zresztą nie koniec. Browarium, jak przyznaje współzałożycielka, jakoś wychodzi po latach „na swoje”. – Ale bywały momenty trudne i bardzo trudne – przyznaje. – Natomiast dzisiaj można powiedzieć, że „jest OK”. Tyle, że pojutrze może coś się stać: nową ustawą podniesiemy ZUS o 100 proc., i już nie będzie OK. Działalność gospodarcza, zwłaszcza tak mała, jest nieprzewidywalna i niepewna, zwłaszcza z powodu kosztów jej prowadzenia. Tym bardziej, że cały czas jest w co inwestować, co dokupić – wzdycha.
Mimo to Browarium nie zdobędzie się na ruch, wydawałoby się, naturalny: przeniesienie do większej aglomeracji, choćby nieodległego Trójmiasta. – Miałam takie propozycje – mówi Wcisło. – Ale Słupsk to nasze miasto. Tu się urodziliśmy, mamy rodziny i przyjaciół, tu wszystko zaczęliśmy – dorzuca. I tutaj właśnie, mimo że rynek jest mniejszy, a ceny niewiele niższe niż w Gdańsku czy Poznaniu, Browarium ma misję – będzie popularyzować piwo dla smakoszy.

Napisz do autora: mariusz.janik@innpoland.pl