Ceny żywności zależą nie tylko od cen surowca i wykonanej pracy. Swoje trzy grosze do kwot, które płacimy w sklepach, dokładają również koszty energii i wody, płaca minimalna, akcyza na papierosy i alkohol, a także sytuacja klimatyczna. W przyszłym roku podwyżki za ceny jedzenia mogą nieprzyjemnie zaskoczyć konsumentów.
Droższy prąd dla biznesu
W nadchodzącym roku mogą skumulować się czynniki podwyższające koszt produkcji żywności i działalności producentów, jak ostrzega czwartkowa „Rzeczpospolita”. Wpływ na droższą produkcję w dużej mierze będą miały nowe taryfy za prąd, które dla biznesu są przewidywane na poziomie wyższym nawet o 40 proc.
– Wzrost kosztów energii musi mieć wpływ na ceny żywności, to nie jest teoria, mamy na to dowody w postaci cenników od producentów żywności na 2020 r., które już do nas spływają – zdradza w rozmowie z dziennikiem Wojciech Kruszewski, prezes Polskiej Sieci Handlowej Lewiatan.
Prąd generuje drugie największe po wynagrodzeniach dla pracowników koszty dla sieci handlowych. Praca wszystkich urządzeń chłodniczych, kas czy oświetlenia – to wszystko wymaga energii. Jak wskazuje Kruszewski, do sieci już przychodzą cenniki z artykułami spożywczymi droższymi o 3–10 proc.
Więcej trzeba będzie zapłacić również pracownikom z powodu wysokiego wzrostu płacy minimalnej, producentów nieprzyjemnie zaskoczył również 10-procentowy wzrost akcyzy na alkohol i papierosy, zamiast zapowiadanych 3 proc.
Za jedzenie zapłacimy więcej
Nie bez znaczenia pozostaną również podwyżki cen wody, wzrost kurs walut, w których kontraktowane są zakupy za granicą, wyższe ceny wody czy gazu. Ten ostatni najbardziej zaboli piekarzy, którzy za pomocą tego paliwa zasilają swoje piece. W cenę pieczywa wchodzi aż ok. 30 proc. kosztów produkcji, kilka procent zajmuje energia.
Podrożeją również surowce rolne (głównie z powodu przewidywanych susz) oraz mięso (ze względu na afrykański pomór świń) - na koniec grudnia wzrośnie cena kukurydzy (16 proc. wyższa w stosunku do cen z października), pszenicy (7 proc.), trzody w skupach (3 proc.), mleko (4 proc.). Droższe będą również bydło (2 proc.), cukier (1,7 proc.) oraz rzepak. Drób i jajka z kolei potanieją (kolejno -3,2 proc. oraz -1,1 proc.).
Wzrost cen żywności odczuwa w swoich kieszeniach aż 82,1 procent Polaków. Jednak była minister przedsiębiorczości i technologii, a obecna minister rozwoju Jadwiga Emilewicz twierdzi, że choć ceny na sklepowych półkach rosną, to rekompensują je „rosnące wynagrodzenia i dochody dyspozycyjne gospodarstw domowych”.