Centralny Poligon Sił Powietrznych z żołnierzem na zdjęciu wspinającym się po sprzęcie obrony przeciwlotniczej
Sprzęty polskiej obrony przeciwlotniczej pozostawiają wiele do życzenia (fot. Wojciech Strozyk/REORTER)

Poradzieckie zestawy do obrony przeciwlotniczej naprawia jedna placówka w Polsce. Firma z podwarszawskiej Zielonki pomału zaczyna jednak kapitulować. Remonty wymagają sporych nakładów, bo coraz trudniej o części do starzejących się zestawów - a to nie jedyny problem.

REKLAMA

Naprawy coraz dłuższe i gorszej jakości

Zestawy S-125 NEWA to podstawa naszej obrony przeciwlotniczej. Newy to także stara, opracowana jeszcze w latach 50. XX wieku konstrukcja. Zestawy składające się z wyrzutni i systemu naprowadzania są zatem leciwe i, co nie dziwi, coraz częściej się psują.
Co równie niepokojące, o czym przypomina serwis o2.pl, ich naprawą w Polsce zajmuje się tylko jedna firma. To Wojskowe Zakłady Elektroniczne S.A. Osoby związane z zakładami alarmują jednak, że naprawy są nie tylko coraz dłuższe, ale także coraz gorszej jakości. Potwierdza to także pośrednio Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych.
Części zamienne do New trzeba sprowadzać w skomplikowany i mało przejrzysty sposób przez państwa ościenne. Co więcej, niektórych z remontowanych zestawów nie można nawet odebrać z zakładów. Wynika to z odpowiedzi udzielonej o2.pl przez Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych.
"Zgłoszenie w zakresie braku możliwości odbioru SpW (sprzętu wojskowego - przyp. red.) przez użytkownika z WZE S.A. zgłaszane było w ramach reklamacji umowy zawartej w 2015 r." – pisze DG RSZ.

"Nowe" samoloty polskich lotników pamiętają zimną wojnę

MON ogłosił wiosną 2021 roku, że amerykańska armia przekaże do Polski pięć samolotów transportowych C-130H Herklues. Formalnie oddawane są nam za darmo, więc można by było bić brawo za gospodarność. Jest jednak jedna kwestia... maszyny pamiętają koniec zimnej wojny i zapłacimy 14 mln dolarów za ich remont.
I tak są jednak lepsze od naszych dotychczasowych C-130E, które są jeszcze z okresu wojny w Wietnamie. O podpisaniu umowy informował w jednej z wiadomości na Twitterze szef MON Mariusz Błaszczak. Minister wskazał wówczas, że samoloty trafią do 33. Bazy Lotnictwa Transportowego w Powidzu.
Gazeta.pl wskazała, że nasze latające dinozaury zastępujemy po prostu trochę nowszymi, ale wciąż starociami. Obecnie polskie lotnictwo ma na składzie samoloty transportowe C-130 Herkules w wersji E. Okres produkcji to przełom lat 60. i 70., czyli okres wojny w Wietnamie.
Czytaj także:

Więcej ciekawych informacji znajdziesz na stronie głównej INNPoland.pl