Ryanair każe dopłacać do biletów pasażerom startującym z Holandii. Przewoźnik automatycznie ściągnie z konta kilkanaście euro. W ten sposób przerzuca na podróżnych podatek lotniczych.
Reklama.
Reklama.
Ryanair samodzielnie ściąga dodatkową opłatę od pasażerów
Na dodatkowe koszty muszą przygotować się podróżni, którzy startują z Holandii
Ryanair już wcześniej przerzucał podatek lotniczy na klientów
Lecisz z Holandii? Ryanair każe ci dopłacić do biletu
Ryanair wprowadził zmiany, które dotkną podróżnych. Przewoźnik wysłał wiadomości mailowe do osób posiadających bilety lotnicze z Holandii, w których poinformował, że muszą zapłacić więcej.
Dodatkowa opłata wynosi 18,48 euro na osobę. W przeliczeniu na złotówki to około 86 zł. Jak donosi portal pasazer.com, środki zostaną pobrane automatycznie z konta bankowego podróżnego.
Dopłata dotyczy osób, które kupiły bilety lotnicze z Holandii w ubiegłym roku. Podróżni, którzy posiadają takie bilety, mogą zrezygnować z podróży. Wówczas dodatkowa opłata nie zostanie ściągnięta z rachunku bankowego. To de facto jedyna możliwość na uniknięcie dopłaty.
Ryanair przerzuca podatek na pasażerów. Już raz skończyło się na karze
Dlaczego osoby wylatujące z portów lotniczych na terenie Holandii mają dopłacać do kupionych wcześniej biletów? Ryanair tłumaczy, że dodatkowa należność ma związek z podwyżką podatku lotniczego.
W ostatnim czasie holenderski rząd trzykrotnie podniósł stawkę podatku lotniczego. W ubiegłym roku należność opiewała na 7,95 euro na osobę. Z kolei od 1 stycznia 2023 r. danina wynosi 26,43 euro na podróżnego. W złotówkach oznacza to podwyżkę z około 37 do prawie 124 zł.
To nie pierwszy raz, kiedy Ryanair obarcza klientów dodatkowymi kosztami. Do podobnej sytuacji doszło w Belgii i na Węgrzech. Pasażerom wylatującym z węgierskich lotnisk przewoźnik nakazał dopłacić od 10 do 25 euro.
Sprawą zajął się tamtejszy urząd ds. konsumentów. Ostatecznie uznał, że Ryanair złamał prawo i wlepił karę w wysokości 300 mln forintów (około 3,6 mln zł).
Jednak nie wszystkie linie lotnicze zdecydowały się przerzucić podatek lotniczy na pasażerów. Zupełnie inny sposób znalazł Wizz Air. Z uwagi na podwyżkę daniny węgierski przewoźnik zmniejszył liczbę połączeń do Holandii.
Masz propozycję tematu? Chcesz opowiedzieć ciekawą historię? Odezwij się do nas na kontakt@innpoland.pl
Problematyczne lataniem z LOT-em
W ostatnim czasie równie głośno jest o polskim przewoźniku. Wszystko za sprawą dość zaskakującej sytuacji, która spotkała Krzysztofa Stanowskiego, dziennikarza i współwłaściciela "Kanału Sportowego".
Jak relacjonował w poście na Facebooku, LOT pozbawił jego żonę biletu powrotnego z Hiszpanii, ponieważ przez chorobę syna nie mogła wylecieć zgodnie z planem. Polski przewoźnik zażądał 1700 zł za odzyskanie starego biletu. To o 350 zł więcej niż nowy bilet.
Jednak LOT odpiera zarzuty. Jak wskazuje w oficjalnej odpowiedzi, jest to "standardowa praktyka stosowana w tradycyjnych liniach lotniczych". Portal esky.pl donosi, że takie zasady nie obowiązują w tanich liniach lotniczych – jeśli pasażer nie stawi się na pierwszy odcinek lotu, to przewoźnik nie anuluje jego bilety powrotnego.