W grudniu 2022 r. inflacja wyniosła 16,6 proc. rdr. Gdy rozłożymy najnowszy raport Głównego Urzędu Statystycznego (GUS) na czynniki pierwsze, zobaczymy, że żywność i napoje bezalkoholowe drożeją szybciej – o 21,5 proc. rdr.
I jak się okazuje, nie jest to sucha statystyka. Bastiony taniego jedzenia – lokale oferujące pizze i kebaby, podnoszą ceny.
Jak podał dziennik "Fakt", w Katowicach ceny pizzy wahają się między 22 a 66,50 zł. W Gliwicach mieszkańcy muszą płacić nawet 67 zł. Nieco taniej jest w Chorzowie i Dąbrowie Górniczej, gdzie cena maksymalna dochodzi do odpowiednio do 47 i 40 zł. Podobną są stawki w Poznaniu, choć można także zjeść pizze za około 23 zł.
W stolicy mamy do czynienia z dużym rozstrzałem kosztów. Ceny pizzy wahają się w Warszawie od 14 do 52 zł. We Wrocławiu widełki to 15,90–42 zł. Najniższą cenę maksymalną za pizzę można znaleźć w Sierpcu - 38 zł.
Drożyzna nie omija też punktów sprzedających kebaby. Jak podał "Fakt", w Katowicach ceny wahają się od 20,5 do 31 zł. W Gliwicach mieszkańcy muszą przygotować się na wydatek rzędu 19,50–29,5 zł. W Sosnowcu i Chorzowie wielbiciele kebaba zapłacą odpowiednio od 16 do 41 zł i od 14 do 35 zł.
W tym zestawieniu rekordzistą jest Dąbrowa Górnicza, gdzie w niektórych lokalach kebab kosztuje aż 47 zł. W Warszawie ceny oscylują wokół 14–26 zł. Najniższą cenę maksymalną za kebab można znaleźć w Płocku – 19 zł. W niektórych polskich miastach takiej kwoty nie zobaczymy nawet w najtańszych lokalach.
Przedsiębiorcy muszą podnosić ceny popularnych dań, ponieważ rosną koszty prowadzenia działalności. Dla wielu właścicieli problemem są faktury za prąd. Karol Kowal, właściciel Pizzerii Tivoli w Poznaniu, przyznaje w rozmowie z dziennikiem, że mierzy się z dotkliwą podwyżką cen energii – w czerwcu 2022 r. płacił 4 tys. zł, a teraz – aż 18 tys. zł.
Poza tym koszty windują też coraz droższe składniki, bez których nie da się przygotować np. pizzy. Właściciel zwraca uwagę, że mąka podrożała z 2,40 do 4 zł/kg. Rosną także ceny sera. – To są kwoty zabójcze – przekonuje.
Z jego obserwacji wynika, że wiele lokali się zamyka. Obawy rosną, bo styczeń i luty to trudne miesiące dla gastronomii z uwagi na mniejsze zainteresowanie klientów.
Z podobnym problemem mierzą się także inni mniejsi gracze – warzywniaki. Właściciele sklepów, z którymi rozmawiała redakcja portalu INNPoland.pl, wskazują, że podwyżka rachunków za prąd oscyluje wokół 50-70 proc. Na razie więcej sklepów upadło, niż przetrwało – oceniła właścicielka warzywniaka na Mazowszu.
Z najnowszych danych wywiadowni Dun & Bradstreet, przygotowanych dla "Rzeczpospolitej", wynika, że w 2022 r. zlikwidowano 4 tys. sklepów.
Czytaj także: https://innpoland.pl/187909,jedzenie-ze-smietnika-walka-z-inflacja-i-marnowaniem-zywnosci