Emerytury pójdą w górę. Ale to wcale nie jest dobra wiadomość
NBP opublikował najnowsze prognozy dotyczące inflacji w Polsce. Na tej podstawie można wywnioskować, o ile wzrosną emerytury. Minimalna może osiągnąć nawet 1800 zł.
Reklama.
NBP opublikował najnowsze prognozy dotyczące inflacji w Polsce. Na tej podstawie można wywnioskować, o ile wzrosną emerytury. Minimalna może osiągnąć nawet 1800 zł.
Prognozy NBP są "fifty fifty", czyli mają 50-procentowe prawdopodobieństwo. Czyli albo tak będzie, albo nie będzie. Niemniej, Narodowy Bank Polski opublikował najnowsze dane dotyczące prognozowanej inflacji w całym 2023 roku. A od tego będą zależały emerytury w 2024 roku.
Tak więc, z 50-procentowym prawdopodobieństwem inflacja w tym roku wyniesie od 10,2 do 13,5 proc. – Spodziewam się, że na przełomie sierpnia i września inflacja spadnie poniżej 10 proc. – stwierdził prezes NBP Adam Glapiński.
To oznacza, że przez cały ten rok będziemy nadal zmagali się z drożyzną i to na najwyższych poziomach. Pewną rekompensatę za całoroczny wzrost cen stanowi waloryzacja rent i emerytur, a na podstawie prognoz NBP można wyliczyć, ile wyniosą przyszłoroczne świadczenia.
Do sprawy odniósł się też dr Antoni Kolek z Instytutu Emerytalnego. W rozmowie z "Faktem" stwierdził, że spodziewana waloryzacja w 2024 roku może wynieść nawet 12 proc.
1 marca minimalna emerytura wzrosła do 1588,44 zł brutto miesięcznie. Po takiej waloryzacji byłoby to już 1779 zł brutto. Netto, czyli na rękę, byłoby to 1618 zł.
Jeśli ktoś otrzymuje 2000 zł brutto miesięcznie, po takiej waloryzacji byłoby to 2240 zł, przy 3000 zł emerytury, świadczenie od 2024 roku może wzrosnąć do 3360 zł.
Prognozowaną waloryzację na 2024 rok można wyliczyć samodzielnie. Do kwoty brutto otrzymywanej po 1 marca 2023 roku należy dodać 12 proc. To oczywiście prognoza, więc nie można zanadto się do niej przywiązywać, ale niewykluczone, że wzrosty będą jeszcze wyższe.
Jak wcześniej informowaliśmy w INNPoland, osoby, które nie zarabiają fortuny, muszą pogodzić się z niskim emeryturami w przyszłości. Nawet 85 proc. dzisiejszych 40–latków będzie pobierać zaledwie emeryturę minimalną, ponieważ nie uzbierają kapitału uprawniającego do wyższego świadczenia.
Co więcej, spora część osób nie zgromadzi nawet takich pieniędzy, które zapewnią emeryturę minimalną, choć zarabiają znacznie więcej, niż będzie wynosiła płaca minimalna.
W czym tkwi problem? To przede wszystkim stopa zastąpienia, czyli procentowy wskaźnik ukazujący stosunek między średnią pensją a przeciętną emeryturą. W ostatnich latach spadła ona o 50 proc., a w ocenie ekspertów w kolejnych latach zmniejszy się jeszcze o 25–30 proc.
Co więcej, obniżenie wieku emerytalnego to de facto skazanie obywateli na emerytury minimalne. Niedawno prezes ZUS prof. Gertruda Uścińska otwarcie przyznała, że dodatkowe siedem lat pracy może nawet podwoić świadczenie.
Poza tym ZUS będzie musiał dopłacać emerytur. W 2021 r. musiał to robić względem 70 tys. świadczeń, a w przyszłości może to dotyczyć większości emerytur. Wynika to z faktu, że ubezpieczeni nie są w stanie zgromadzić odpowiedniego kapitału. Emerytura minimalna jest wypłacana po odprowadzaniu składek przez 20 lat (w przypadku kobiet) i 25 lat (w przypadku mężczyzn).
W związku z tym osoby, które obecnie zarabiają około 5 tys. zł brutto, mogą mieć problem z uzyskaniem nawet emerytury minimalnej. W jeszcze gorszej sytuacji są osoby, które pobierają wynagrodzenie w wysokości płacy minimalnej (3490 zł brutto).