– Mało gdzie ludzie tak często mówią: dajcie nam się rządzić. My wiemy najlepiej, jak ma wyglądać robota na Śląsku. Jedną z pierwszych decyzji w ramach odbudowy Śląska będzie przeniesienie Ministerstwa Przemysłu tutaj na Śląsk – zapowiedział Donald Tusk, przewodniczący Platformy Obywatelskiej (PO), w trakcie sobotniej wizyty w Katowicach.
Jego celem jest uczynienie ze Śląska "nowej potęgi przemysłowej" w taki sposób, aby "polska energetyka stała się nowoczesna i żeby nieuniknione zmiany w energetyce światowej stały się szansą dla Śląska, a nie zagrożeniem".
W trakcie wystąpienia Tusk podkreślił, że wielki projekt transformacji trzeba zacząć właśnie od środka. I tak już się dzieje.
– Środek ciężkości już teraz przenosi się na Śląsk, gdzie następuje transformacja. Odchodzimy od śląskiej gospodarki, która była oparta w dużej mierze na sektorze wydobywczym, i zmierzamy w kierunku nowych technologii np. elektromobilności – wskazuje w rozmowie z INNPoland Jakub Wiech, zastępca redaktora naczelnego Defence24.pl i ekspert rynku energetyki.
Przemawiają za tym konkretne przykłady – to właśnie na Śląsku są lokowane inwestycje dotyczące produkcji baterii do samochodów elektrycznych. – Prężnie rozwija się tam cała branża auto–moto – dodaje specjalista.
W ocenie Wiecha zapowiedź Tuska może sugerować "wytyczanie trasy do dalszego rozwoju tego regionu, który musi opierać się na sprawiedliwej transformacji". A kolejne lata dla Śląska i jego mieszkańców będą dużym wyzwaniem.
– Dziesiątkom tysięcy osób zatrudnionym w przemyśle wydobywczym trzeba zapewnić nowe miejsce zatrudnienia w branżach, które będą funkcjonowały w warunkach nowej polityki klimatycznej UE. W tej polityce nie ma miejsca na węgiel energetyczny – podkreśla ekspert.
Jednak w ocenie naszego rozmówcy przeniesienie resortu na Śląsk to pierwszy krok na długiej i wyboistej drodze.
– Samo lokowanie Ministerstwa Przemysłu to polityczny gest. Od tego, gdzie będzie siedziba resortu, znacznie bardziej istotne jest to, aby lokować plany inwestycyjne tak, aby pojawiły się nowe możliwości rozwoju dla osób, które wkrótce będą musiały się przekwalifikować – przekonuje.
Jego zdaniem "sama lokalizacja jest drugorzędna". – Większy wpływ mogłoby mieć zatrudnianie osób, które znają realia Śląska i profil pracowników, którzy obecnie są zatrudniani w polskich kopalniach, a także mają dobre wyczucie gospodarczo–solidarnościowe, aby nie traktować tych ludzi jak kolejne wartości w tabelce w Excelu – przyznaje.
Wiech uważa, że pracownicy ze Śląska będą potrzebowali "instrukcji i wsparcia". W przeciwnym razie nie będą mogli wykorzystać swoich kompetencji. A wśród osób zatrudnionych w tym regionie są m.in. wysokiej klasy inżynierowie o unikalnych umiejętnościach.
– Najważniejsza jest adaptacja, a nie dokonamy jej, przenosząc ministerstwo z Warszawy do innego miejsca. Osiągniemy to, jeśli wyjdziemy poza utarte schematy, a do tego potrzebni są kompetentni ludzie, którzy wiedzą, co się dzieje w światowej, europejskiej i polskiej gospodarce. Potrzeba przede wszystkim kompetencji, a nie lokalizacji – kwituje Wiech.
Transformacja Śląska to wyzwanie, które wymaga nie tylko odpowiednich osób na odpowiednich stanowiskach. Podczas sobotniego wystąpienia Tusk podkreślił, że do wdrożenia zmian potrzebne są pieniądze z Krajowego Planu Odbudowy (KPO).
Od UE mamy otrzymać 158,5 mld zł, w tym 106,9 mld zł w postaci dotacji i 56,1 mld zł w formie preferencyjnych pożyczek. Na razie nie dostaliśmy ani złotówki, bo nadal nie wypełniliśmy kamieni milowych, od których Komisja Europejska (KE) uzależnia wypłatę środków.
Przybliża nas do tego ustawa wiatrakowa, którą niedawno podpisał prezydent Andrzej Duda, ale kością niezgody nadal pozostaje praworządność. Nowelizacja ustawy o Sądzie Najwyższym to najważniejszy z kamieni milowych. W lutym prezydent skierował ją do Trybunału Konstytucyjnego.