Rząd Węgier namawia obywateli, aby kupowali obligacje rządowe, a nie bankowe lokaty. Robi to poprzez banki, którym nakazał wysyłać specjalne komunikaty do klientów. W ten sposób premier Viktor Orbán chce załatać dziurę budżetową.
Reklama.
Reklama.
Orbán namawia do obligacji rządowych
Węgrzy zaczęli dostawać od banków specjalne komunikaty. Dowiadują się w nich, że mogą zyskać znacznie wyższą stopę zwrotu na obligacjach rządowych niż na bankowych lokatach.
Nie jest to jednak samodzielna inicjatywa instytucji finansowych. Rząd Węgier wydał bowiem rozporządzenie, które nakazuje bankom, aby namawiały klientów do takich działań.
Zachęcamy do subskrybowania kanału INN:Poland na YouTube TUTAJ.
"Chcielibyśmy zwrócić Państwa uwagę na znaczące stopy zwrotu, które możecie uzyskać jeśli ulokujecie swoje oszczędności w obligacjach rządowych" - tak brzmi fragment listu, który banki rozsyłają do klientów
"Rzeczpospolita" donosi, że do wiadomości banki muszą dołączyć tabelę, z której klienci mogą dowiedzieć się, że niektóre obligacje rządowe są oprocentowane nawet na 14,88 proc. Z tej samej tabeli wynika, że oprocentowanie rachunków bankowych może wynosić zaledwie 0,29 proc.
To już kolejna decyzja węgierskiego rządu, która ma zwiększyć zainteresowanie obligacjami rządowymi. W lipcu 2023 r. premier Viktor Orbánwprowadził specjalny podatek od zysków z odsetek w wysokości 13 proc. W ten sposób rząd chce zachęcić obywateli, aby nie trzymali pieniędzy w bankach i zamiast tego inwestowali w obligacje.
W zwiększeniu popytu na obligacje rządowe rząd Orbána ma jasny cel - musi poradzić sobie z dziurą budżetową. W I kwartale deficyt budżetowy wyniósł 9,8 proc. PKB i był najwyższy od 2006 r. Z zapowiedzi rządu wynika, że za cały rok wyniesie on tylko 3,9 proc. PKB.
W piątek rentowność węgierskich obligacji dziesięcioletnich wynosiła 7 proc. Podobne polskie papiery były warte 5,57 proc., a rumuńskie 6,76 proc. W ostatnich miesiącach jednak spadła.
Masz propozycję tematu? Chcesz opowiedzieć ciekawą historię? Odezwij się do nas na kontakt@innpoland.pl
Tak Orbán wpędza Węgry w ruinę
Węgrzy zmagają się z trudną sytuacją już od dłuższego czasu. W grudniu przed stacjami benzynowymi ustawiały się długie kolejki. Wszystko przez uwolnienie cen paliw.
Jak do tego doszło? Efekt jest taki, że ceny paliw zaczęły rajd w górę, ludzie rzucili się do ich kupowania, więc paliw zaczęło brakować.
Gabinet Orbána od razu oświadczył, że to wina UE, która wprowadziła sankcje. I rząd nie może już dopłacać do paliw. Co zrobiła UE? Wprowadziła embargo na sprowadzanie rosyjskiej ropy do Unii Europejskiej drogą morską. Dodała do tego limit ceny tego surowca. Putinowska Rosja może więc sprzedawać ropę, ale wiele na tym nie zarobi.
Ogromnym problemem jest także wzrost cen. Obecnie Węgry z inflacją na poziomie 17,6 proc. zajmują niechlubne pierwsze miejsce w Unii Europejskiej (UE).
Zaledwie wczoraj węgierski urząd statystyczny poinformował, że gospodarka w II kwartale 2023 r. skurczyła się o 2,4 proc. rdr. Oznacza to, że wydłuża się tzw. techniczna recesja (dwa z rzędu kwartały o ujemnej dynamice kwartalnej).