Mieszkańcy miejscowości Kościerzyna są zaszokowani działaniami podjętymi przez lokalnego przedsiębiorcę. Biznesmen postanowił na własną rękę i bez zgody wyciąć drzewa z obszaru objętego ochroną w ramach programu Natura 2000 oraz ogrodzić siatką jezioro. W ten sposób nie tylko uniemożliwił dostęp do akwenu turystom, ale też mieszkającym w lesie zwierzętom.
Reklama.
Reklama.
Pomimo, że sprawa trafiła na biurko prokuratora w wyniku zawiadomienia złożonego przez policję, Wielkie Oczko nadal jest ogrodzone metalową barierą. Jak informuje gazeta Wyborcza w wyniku prowadzonych czynności, Sąd Rejonowy w Kościerzynie uznał, że sprawa jest poważna, ponieważ prominent z pomorza mógł dopuścić się przestępstwa.
"Zabrał dostęp do wody licznej rodzinie"
Lokalny biznesmen bez odpowiednich zezwoleń i zgód na własną rękę po prostu wyciął drzewa objęte programem ochronnym Natura 2000. Dodatkowo ogrodził całe jezioro siatką, która ewidentnie szkodzi lokalnemu ekosystemowi. To dwumetrowy płot, który okala akwen i tym samym uniemożliwia dostęp do popularnej wśród turystów ścieżki przyrodniczej.
Samowola budowlana przedsiębiorcy doprowadziła również do odcięcia zwierząt od jeziora, które stanowi naturalną część ekosystemu dla żyjących tam gatunków.
Sprawę nagłośnił lokalny radny, który jest zbulwersowany samowola i poczuciem bezkarności pomorskiego biznesmena. Jak wynika z jego relacji, las i tereny wokół Wielkiego Oczka w ostatnim czasie miał zdominować ciężki sprzęt budowlany.
"Żeby się napić, idą przez tory. Koparki zrobiły swoje"
Andrzej Kowlaczys opisuje, że w wyniku dewastacji terenów chronionych w ramach obszaru Natura 2000zwierzyna, aby napić się wody, jest zmuszona pokonać wysoki nasyp kolejkowy i przejść przez tory kolejowe. Dodatkowo radny twierdzi, że samowola biznesmen, to wyrok na chroniony prawem rzadki gatunek lobelię dortmanna.
– Zniszczono żeremia i piękną edukacyjną ścieżkę wokół jeziora. Zapadł też wyrok na bardzo rzadką, szczególnym prawem chronioną - lobelię dortmanna. Żeby napić się wody, zwierzyna musi pokonać nasyp kolejowy, tory i drogę. Spychacze, koparki, ciężarówki zrobiły swoje, tak że przedsiębiorca budowlany może być dumny. Takiej dewastacji dawno nie widziałem
Pomimo że sprawa ma swój początek w 2022 roku i zajęły się nią organy ściągania, lokalny krajobraz nadal się nie zmienił, a jezioro wygląda jak kojec. Wprost obrazują to zdjęcia zamieszczone przez radnego w serwisie Facebook, wykonane długo po tym, jak o sprawie poinformował państwowe organy kilkanaście miesięcy temu.
Sąd i prokuratura zajęły się sprawą Wielkiego Oczka
Jak ustalili dziennikarze Gazety Wyborczej, sprawą dewastacji terenów wokół Wielkiego Oczka, jak i wycinką drzew bez zezwolenia zajęła się lokalna prokuratura. – Wszczęto postępowanie o wykroczenie z artykułu ustawy o ochronie przyrody, który zabrania realizacji przedsięwzięć o negatywnym oddziaływaniu na obszarze Natura 2000, i skierowała sprawę do sądu - informuje GW.
Czytaj także:
Opinii lokalnej prokuratury prowadzącej postępowanie w sprawie o wykroczenie nie podzielił sąd, który uznał, że działania przedsiębiorcy mogą nosić znamiona popełnienia przestępstwa. Ta informacja znalazła swoje potwierdzenie u Andrzeja Penka, kierownika Wdzydzkiego Parku Krajobrazowego.
Należy nadmienić, że "sprawa prowadzona z urzędu" jest obligatoryjnym podjęciem działań w przypadku, gdy sąd nakazuje prowadzenie postępowania lub dotyczy ciężkiego przestępstwa. W przypadku wydania przez sąd wyroku skazującego przedsiębiorcy grozi wysoka kara grzywny, a nawet kara pozbawienia wolności.
Zabrał dostęp do wody jeleniom, sarnom, dzikom, lisom, wydrom, borsukom, jenotom i licznej rodzinie chronionego bobra europejskiego, która tam mieszkała od wielu lat. Pod topór poszły dęby, jałowce, brzozy, jesiony i olsy.
Andrzej Kowalczys
loklany radny
prawa znajduje się w tej chwili prokuraturze, który prowadzi sprawę z urzędu. Nam zależy na tym, żeby ogrodzenie zostało zlikwidowane. Przyroda się nie odbuduje, jeśli płot zostanie. Jeśli to się zmieni, za kilka lat natura może wrócić do poprzedniego stanu.