Do sejmu trafił obywatelski projekt ustawy dotyczący finansowania zabiegów in vitro. Parlamentarzyści mają zdecydować, czy państwo będzie refundowało tę medyczną procedurę osobom, które marzą o dziecku, ale z powodów zdrowotnych są zmuszone do skorzystania z zapłodnienia pozaustrojowego. W sejmie znajduje się projekt, w którym podano sumę, jaka ma być przeznaczona na wydatki związane z finansowaniem in vitro.
Reklama.
Reklama.
Jak wynika z harmonogramu sejmu, już dziś politycy mają zająć się kwestią finansowania zabiegów in vitro przez państwo. W środę, 22 listopada 2023 roku ma odbyć się pierwsze czytanie projektu obywatelskiego.
Finansowanie in vitro przez państwo – ile to kosztuje?
Odpowiedzialność za wdrożenie, opracowanie i realizację systemu refundacji zabiegów in vitro ma spoczywać na przyszłym ministrze zdrowia, który najpewniej zostanie wskazany przez przyszłego premiera Donalda Tuska spośród kandydatów z bloku demokratycznej opozycji. Zgodnie z założeniami ujętymi w projecie, działania te miałyby być podjęte w ramach programu polityki zdrowotnej leczenia niepłodności.
Minister, któremu zostanie powierzone to zadanie, ma odpowiadać bezpośrednio przed sejmem, przed którym ma zdawać na bieżąco raport z podejmowanych działań i efektów z nich wynikłych. W treści projektu obywatelskiego wskazano minimalną sumę, którą Skarb Państwa miałby przeznaczyć na finansowanie zapłodnienia pozaustrojowego dla par starających się o dziecko – to 500 milionów złotych każdego roku.
Zgodnie z tym, gdyby okazało się, że przyszły rząd będzie sprawował swoją funkcję przez całą kadencję, a projekt zostałby przegłosowany w jej pierwszym roku, to suma wydatków z budżetu państwa na in vitro wyniosłaby 2 miliardy złotych.
In vitro, a "Bon Rodzicielski" PiS
Wszystkie partie tworzące blok demokratycznej opozycji zgadzają się, co do konieczności wprowadzenia rządowego programu finansowania in vitro. Zapłodnienie pozaustrojowe spotyka się za to z krytyką prawicowych środowisk na czele ze Zjednoczoną Prawicą, która chce wprowadzenia rozwiązania w postaci "Bonu Rodzicielskiego", którego wartość miałaby się wahać pomiędzy 10, a 20 tysięcy złotych – podał portal Interia. Plan PiS zakłada, że to rodzice mieliby zdecydować, na co przeznaczą środki finansowe z bonu.
Do idei wprowadzenia bonu odniósł się, jeszcze sprawujący swoją funkcję, premier Mateusz Morawiecki.
– Nasz bon rodzicielski jest pewnego rodzaju otwartą ofertą dla innych partii politycznych po to, aby znaleźć wspólny mianownik, znaleźć te wszystkie metody, które nas połączą – zakomunikował Interii. Morawiecki dopytywany o wartość bonu potwierdził, że w środowisku działaczy PiS "rozmawiał o kwocie pomiędzy 10, a 20 tysięcy złotych"
Przypomnijmy, że to partia Kaczyńskiego odpowiada za zamknięcie programu finansowania zabiegów in vitro już w pierwszym roku sprawowania rządów. Wówczas marszałkini sejmu Elżbieta Witek 2 grudnia 2015 roku twierdziła, że "PiS nie zabrania invitro, ale nie stać rządu PiS na finansowanie tego programu z budżetu państwa".
Finansowanie in vitro w Polsce – dane i informacje
W latach 2013-2016 Narodowy Program Leczenia Niepłodności Metodą Zapłodnienia Pozaustrojowego stanowił istotne wsparcie dla wielu par w Polsce, które zmagają się z problemem niepłodności. Inicjatywa była realizowana dzięki środkom Ministerstwa Zdrowia i przyczyniła się do narodzin ponad 20 tysięcy dzieci.
W 2016 roku rząd PiS podjął decyzję o zawieszeniu wsparcia dla in vitro, co skutkowało zaniechaniem finansowania programu ze strony państwa. W rezultacie niektóre samorządy podjęły inicjatywę finansowania procedur in vitro na własny koszt, starając się utrzymać dostęp do tej metody leczenia dla par borykających się z niepłodnością.
Czytaj także:
Niepłodność, zgodnie z klasyfikacją Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), jest uznawana za chorobę cywilizacyjną, dotykającą na stałe lub okresowo co najmniej kilkadziesiąt milionów par na całym świecie. W Polsce szacuje się, że z problemem niepłodności zmaga się około 3 milionów osób, co stanowi istotny problem zdrowotny. Z danych wynika, że niepłodność dotyka 15-20 procent par w wieku prokreacyjnym – czytamy w najnowszym raporcie WHO.
W skali globalnej, dzięki tej metodzie, narodziło się już 9 milionów dzieci, z czego co najmniej 100 tysięcy w Polsce.