Polacy robią co mogą, aby załapać się na Bezpieczny Kredyt 2 proc. Niektórzy walczą o etaty, a inni wyciągają pieniądze od rodziny, żeby uzbierać na wkład własny. Do największych kombinacji ma dochodzić na... klatkach schodowych.
Reklama.
Reklama.
Tak walczą o Bezpieczny Kredyt 2 proc.
Kombinowanie uchodzi za narodową cechę Polaków. Uwydatnia się w związku z ogromnym zainteresowaniem programem Bezpieczny Kredyt 2 proc.
Zainteresowani obawiają się, że pieniądze na dopłaty do kredytów się skończą, więc za wszelką cenę chcą zdążyć podpisać umowy jeszcze w grudniu 2023 r. Między przyszłymi kredytobiorcami dochodzi nawet do licytacji na klatkach schodowych.
Zachęcamy do subskrybowania kanału INN:Poland na YouTube. Od teraz Twoje ulubione programy "Rozmowa tygodnia" i "Po ludzku o ekonomii" możesz oglądać TUTAJ.
Robert Stachowiak, prezes firmy deweloperskiej SGI, przyznał w rozmowie z money.pl, że faktycznie "ludzie kombinują, żeby dostać kredyt", a czasy "negocjacji cenowych pomiędzy deweloperem a klientem" odeszły w zapomnienie.
Prezes wskazał, że Polacy, którzy np. jeszcze rok temu byli zatrudnieni na B2B, coraz częściej starają się o etat. Inni zbierają pieniądze w rodzinie, aby starczyło na wkład własny.
– O bezpieczny kredyt starają się osoby, które tak naprawdę go już nie potrzebują, ponieważ mają gdzie mieszkać, ale skoro jest, to chcą skorzystać – ocenił Stachowiak.
Rozwody dla kredytu
To nie pierwszy raz, kiedy Bezpieczny Kredyt 2 proc. pobudza wyobraźnię Polaków. W maju, a więc dwa miesiące przed startem programu, informowaliśmy w INNPoland.pl, że wiele osób rozważało rozwody i intercyzy, aby tylko załapać się na dopłaty.
– Będąc na grupie dotyczącej kredytów hipotecznych czasem można się uśmiać, jakie ludzie zadają pytania. Żeby otrzymać kredyt w grę wchodzą rozwody, żeby nie prowadzić gospodarstwa domowego z osobą, która ma lub miała mieszkanie lub dom. Jest mowa o rozdzielności majątkowej czy "przepisywaniu" już posiadanych nieruchomości na kogoś innego, a nawet ich sprzedaż – ujawnił w rozmowie z INNPoland dr Wojciech Świder z Katedry Finansów Publicznych na Uniwersytecie Ekonomicznym w Poznaniu.
Takie działania wykluczają możliwość sięgnięcia po Bezpieczny Kredyt 2 proc. Jednak ekspert podkreślił, że "ze wiele osób jest w stanie posunąć się bardzo daleko w tych manipulacjach", ponieważ kwoty dofinansowania są duże.
Masz propozycję tematu? Chcesz opowiedzieć ciekawą historię? Odezwij się do nas na kontakt@innpoland.pl
Co z Bezpiecznym Kredytem 2 proc. w przyszłym roku? Rząd dosypuje pieniędzy
Grudniowa gorączka na punkcie Bezpiecznego Kredytu 2 proc. wynika z obaw, że w przyszłym roku zabranie pieniędzy na dopłaty. Ich wątpliwości dodatkowo rozbudzają informacje z sektora bankowego.
– Obecnie wykorzystanie budżetu wynosi 745 mln zł, podczas gdy cały budżet to jest 941 mln zł. Średnia kwota dopłaty - liczona na podstawie już udzielonych wniosków - sięga przeszło 18 tys. zł, tyle wynosi dopłata z budżetu. Budżet programu może zostać wyczerpany – oznajmiła kilka dni temu wiceprezes ZBP Agnieszka Wachnicka.
Jednak jak już pisaliśmy w INNPoland.pl, rząd postanowił dosypać pieniędzy do programu. Premier Mateusz Morawiecki przekazał, że budżetBezpiecznego Kredytu 2 proc. zostanie zwiększony. Program ma być warty ponad 16 mld zł wobec około 11 mld, które zatwierdzono wcześniej. Ekipa Morawieckiego chce zatem dosypać 4,8 mld zł.
W ocenie Morawieckiego dzięki temu tylko w przyszłym roku z Bezpiecznego Kredytu 2 proc. skorzysta kolejne 35 tys. osób. A to oznacza, że w latach 2023–2027 r. rządowe dopłaty mogą pomóc w spłacie kredytu nawet 180 tys. obywatelom.