Przez ostatnie lata Polacy nauczyli się, że najlepsze promocje można upolować między świętami a nowym rokiem, ewentualnie na początku stycznia. Był to raj dla osób, które chciały kupić nowy telewizor, pralkę, ubranie i wiele innych produktów. Te czasy właśnie się skończyły. Jeśli ktoś czekał na "wietrzenie magazynów", srogo się przeliczył.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Poświąteczne i noworoczne wyprzedaże przeszły właśnie do historii. Jeśli ktoś chciał upolować coś w promocji na przełomie starego i nowego roku, będzie rozczarowany. Jak pisze "Rzeczpospolita", konsumenci w całej Europie starają się mocno oszczędzać. A to równie mocno zmieniło podejście firm handlowych do kwestii zapasów i wyprzedaży.
Dziennik przypomina, że sprzedaż detaliczna towarów zmalała w listopadzie o 0,3 proc. rok do roku. Wcześniej (w październiku) sprzedaż poszła w górę. Duży wpływ na ten wynik miało załamanie sprzedaży paliw, które było konsekwencją powyborczej podwyżki ich cen.
Ale, jak pisze "Rz" wiele firm "umiarkowanie entuzjastycznie planowało dostawy". Nie chciały po prostu zostać po świętach z zapasami niesprzedanych towarów. W latach wcześniejszych, szczególnie zaś "przed covidem", zamawiały dużo, dużo sprzedawały i zostawało im jeszcze sporo towaru do wyprzedaży. Teraz są o wiele ostrożniejsze, bo skoro ludzie nie mają za co kupować, to i one nie mają co sprzedawać.
– Wolimy się skupić na utrzymywaniu marż, a nie walce o pompowanie sprzedaży. Z perspektywy firmy to zdecydowanie ważniejsze – przyznaje w rozmowie z "Rzeczpospolitą" jeden z odzieżowych detalistów. Efekcie jest taki, że wyprzedaże będą mizerne. W praktyce mogą nawet obejmować jedynie pojedyncze sztuki odzieży.
Gdzie będzie można upolować coś taniej?
– Najwięcej promocji – zresztą jak rok temu – zrobią sieci RTV-AGD oraz drogerie/apteki. I będą to raczej dwucyfrowe wzrosty r/r. Natomiast wśród sklepów spożywczo-przemysłowych prym będą wiodły dyskonty, ale mogą to być co najwyżej jednocyfrowe skoki rok do roku. Liczę też na to, że w tym roku hipermarkety będą na niewielkim plusie, bo w zeszłym roku były na ponad 14-proc. minusie – mówi "Rzeczpospolitej" Maciej Tygielski, ekspert rynku handlowego.
Zachęcamy do subskrybowania kanału INN:Poland na YouTube. Od teraz Twoje ulubione programy "Rozmowa tygodnia", "Po ludzku o ekonomii" i "Koszyka Bagińskiego" możesz oglądać TUTAJ.
– Na minusie w tym roku mogą być też sieci DIY (sklepy budowlano-remontowe) oraz sklepy osiedlowe, które w okresie świątecznym nie walczą o sprzedaż artykułów typowo świątecznych, bo ich rola w handlu jest nieco inna. One mają być wygodne i szybko dostępne w razie potrzeby, jak czegoś np. zabraknie – dodaje.
Tempo wzrostu cen przybiera na sile
W ostatnich miesiącach codzienne zakupy w sklepach rok do roku drożały coraz wolniej. Jak wynika z cyklicznego raportu "Indeks cen w sklepach detalicznych", we wrześniu poszły w górę o ponad 10 proc., w październiku – o ponad 8 proc., a w listopadzie – o niecałe 7 proc. rdr.
Masz propozycję tematu? Chcesz opowiedzieć ciekawą historię? Odezwij się do nas na kontakt@innpoland.pl
Jednak w tym miesiącu ten trend się odwrócił. W pierwszych dniach grudnia zaobserwowano wzrost o 8,1 proc. Autorzy analizy zastrzegają, że te szacunki dotyczą tylko 10 dni i mogą odbiegać od ostatecznej wartości za cały grudzień.
Inflacja w grudniu będzie dwucyfrowa?
– Przedświąteczny wzrost popytu konsumpcyjnego jest wyjątkowo widoczny w tym roku. Mimo wciąż wysokiej inflacji część osób może odczuwać większą stabilność finansową i mniejszy wpływ rosnących cen na domowy budżet, np. z powodu pozyskania nowych źródeł dochodów. Ewidentnie konsumenci są mniej skłonni do ograniczenia wydatków w okresie świątecznym. To może przełożyć się na jeszcze większe podwyżki cen, niż to wynika z aktualnych wyliczeń. Ostateczny wzrost może być nawet dwucyfrowy – ostrzegała kilka dni temu dr Joanna Wieprow z Uniwersytetu WSB Merito.
Przypomnijmy, że dwucyfrową inflację pożegnaliśmy we wrześniu 2023 r. Z danych GUS wynika, że wówczas wskaźnik cen towarów i usług konsumpcyjnych wyniósł 8,2 proc. rdr. W październiku inflacja osiągnęła poziom 6,6 proc. rdr. i taka sama była w finalnym odczycie za listopad.
W połowie grudnia NBP opublikował nowe dane o inflacji bazowej. Jak już informowaliśmy w INNPoland.pl, wskaźnik z wyłączeniem cen żywności i energii (a więc tych o dużej zmienności lub podlegających kontroli państwa) uplasował się na poziomie 7,3 proc.
Oznacza to kolejny spadek w tym roku, ale nadal jest daleko od celu, jaki obrał NBP (2,5 proc. z odchyleniem o 1 pp. w górę lub w dół).