– Pojechałem 3 razy w dwie strony pociągiem PKP do Monachium. Za każdym razem nie było w nim wagonu WARS, a dwukrotnie nie było prądu w gniazdkach. Za bilety zapłaciłem dokładnie 908 złotych i to nie łącznie, a za jeden kurs – mówi mi pasażer PKP intercity. Bilety, które mi pokazał, potwierdzają sumę, jaką zapłacił za tę "przyjemną podróż".
Reklama.
Reklama.
Po lekturze kilku moich artykułów na temat standardów obowiązujących w pociągach spółki PKP Intercity na trasach międzynarodowych oraz po wspólnej podróży skontaktował się ze mną Dawid, który regularnie pokonuje trasę pomiędzy Warszawą, Wiedniem a Monachium, korzystając z połączeń kolejowych.
Za cenę, którą jego pracodawca płaci za jego podróże, spokojnie mógłby latać Lufthansą, czekając na darmowy poczęstunek podany przez stewardesę, a tymczasem jest zdany na skład bez wagonu restauracyjnego, brak prądu w przedziale i notoryczne opóźnienia.
Za 900 złotych w PKP nie dostajesz nic, plus stres i nerwy
Dawid pracuje w fotowoltaice i z powodu wielu kontraktów podróżuje pomiędzy Warszawą, Austrią i Niemcami. Jako że jego firma stawia na ekologię, przyjęto, że pracownicy będą w podróże służbowe udawali się środkami transportu i jak najmniejszej emisji spalin.
– Gdy służbowa Tesla jest zajęta, to jadę pociągiem. O wyjeździe zazwyczaj dowiaduję się na około 48 godzin przed i wtedy dostaję ekwiwalent na bilety i nocleg. W tej sytuacji nie mogę liczyć na promocyjne ceny biletów PKP, więc płacę za każdym razem pełną cenę i jeszcze nigdy w tej podróży nie spotkało mnie nic dobrego – opowiada mi Dawid.
Pokazuje też bilet kupiony na 30 godzin przed odjazdem pociągu dla siebie i kolegi. Na każdym z nich widnieje suma ponad 450 złotych, co oznacza, że podróż w jedną stronę wyniesie ich nieco ponad 900 złotych. Nieco niższe ceny obowiązują na trasie pomiędzy Warszawą a Berlinem, jednak tutaj nikt sobie nie wyobraża, aby w składzie nie było wagonu restauracyjnego, a tym bardziej prądu w gniazdkach.
– Tylko w tym miesiącu jeździliśmy tą trasą dokładnie 6 razy – 4 kursy do Wiednia i 2 do Monachium – i za każdym razem skład nie prowadził Warsu, nikt też nie rozdawał wody, a jedyną możliwością, by kupić coś do jedzenia, była pani z wózkiem z batonikami i piwem w Czechach, u której nie sposób czegokolwiek kupić bez koron. Chyba nikt nie zakłada, że jadąc pociągiem za prawie 1000 złotych, musi dodatkowo wymienić złotówki nie tylko na euro, ale też na korony, by nie być głodnym. Absurdalne – kontynuuje Dawid.
Mężczyzna podkreśla, że 4 z 6 kursów, jakie wykonał, miały opóźnienie, a rekord to 85 minut. Dopowiada też, że działające gniazdka na trasie Monachium – Warszawa, to luksus, na który nawet już nie liczy. Ciężko byłoby mi w to wszystko uwierzyć, gdyby nie fakt, że Dawida poznałem właśnie w tym pociągu, gdzie to o czym miało miejsce. Była to kumulacja wszystkiego, co nie chcesz, by spotkało cię w podróży.
W internecie jedno, w rzeczywistości drugie
Pociąg, którym pokonywaliśmy wspólnie kilkaset kilometrów do Warszawy, dosłownie niczym nie różnił się od składów TLK, które kursują w sezonie letnim pomiędzy Warszawą a Sopotem. Tłum ludzi, brak Warsu, tylko bilet tańszy 330 złotych.
Problem w tym, że tamten pociąg jedzie ze stolicy nad morze około 3 godzin, a międzynarodowy nawet 9 i kosztuje zdecydowanie więcej niż samolot. Oczywiście można sprawdzić, korzystając z numeru pociągu, który widoczny jest na każdym bilecie, zestawienie konkretnego pociągu, ale i ten sposób zawodzi.
Serwis vagonWEB na podstawie nazwy połączenia wyświetla skład pociągu w Internecie. Portal jednak nie ma wpływu na to, jaki pociąg ostatecznie wyjedzie na tory, przez co wiele osób, jak nasz rozmówca, jest w szoku, gdy dociera na peron bez wody i kanapki mając do pokonania 900 kilometrów.
– Pomijam już ten WARS, bo nauczyłem się, że i tak go nie będzie, bo nie było go nigdy, choć w okienku zawsze kasjerki zapewniają, że będzie, ale brak prądu w gniazdach w pociągu, z którego korzystają w większości przedsiębiorcy i pracownicy korporacji jest skandalem. To nie jest jednostkowy przypadek, a niemalże reguła. Jak pracując w podróży, pasażer ma naładować laptopa lub służbowy telefon? – pyta retorycznie Dawid.
Skontaktowaliśmy się mailowo zarówno z PKP Intercity jak i spółką Wars, kierując pytania o sytuacje, które opisujemy. Niestety, nadal nie uzyskaliśmy na nie odpowiedzi.
Mój rozmówca twierdzi, że składał już wiele skarg, w tym te na opóźnienia, gdzie zgodnie z wewnętrznym regulaminem przysługuje mu zwrot znacznej części za bilet, ale nie otrzymał, póki co ani zwrotu, ani odpowiedzi.
Screen potwierdzenia złożenia reklamacji Adam Bysiek / INNPoland / mat. własne
PKP zapraszało do kupowania biletów, których nie było w sprzedaży
W INNPoland informowaliśmy, że wśród nowych połączeń oferowanych przez PKP Intercity, wystartował bezpośredni nocny pociąg relacji Warszawa-Monachium. Pusty. Okazuje się, że pasażerowie nie mogą na niego kupić biletów. PKP zareagowało na relacje Internautów.
Połączenie jest owocem współpracy PKP Intercity z Kolejami Austriackimi i Niemieckimi. Pociąg IC Chopin ruszający z Warszawy Centralnej o godzinie 19:58 wydłuża relację do Wiednia aż do stolicy Bawarii, ale z przyczyn technicznych, pojawia się gimnastyka z biletami. Przez co skład dotarł na miejsce opustoszały.