Recesja trwa w Niemczech i Francji. Zakłady pracy są zamykane, a tysiące osób traci zatrudnienie. Odczuwa to również Polska. Ekonomiści wskazują na problemy i rozwiązania. Unia Europejska stoi przed poważnymi wyzwaniami.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
W lipcu pisaliśmy w INNPoland.pl o fali zwolnień, która miała nadejść we wrześniu w Polsce. O problemie alarmowali związkowcy i agencje pracy. Jedną z przyczyn była redukcja zamówień ze strony niemieckiej, gdzie skierowane jest ok. 30 proc. naszego eksportu. Przewidywania okazały się zasadne.
Informacje o zwolnieniach pojawiają się raz po raz. Europejskie przedsiębiorstwa stanęły w obliczu masowej restrukturyzacji. To wszystko dzieje się dlatego, że gospodarcze, niemiecko-francuskie serce Europy zaczęło niedomagać. Sytuację ocenił portal gospodarczy wnp.pl.
Zachęcamy do subskrybowania kanału INN:Poland na YouTube. Twoje ulubione programy "Rozmowa tygodnia", "Po ludzku o ekonomii" i "Koszyka Bagińskiego" możesz oglądać TUTAJ.
Zwolnienia grupowe przetaczają się przez Niemcy
Szokującym wydarzeniem w niemieckim przemyśle jest drastyczna redukcja zatrudnienia w kolejnych przedsiębiorstwach. Volkswagen zapowiedział zwolnienia w wymiarze 30 tys. miejsc pracy. Te same plany ma koncern Bosch i producent fotowoltaiki Meyer Burger.
Deutsche Bahn ogłosiło masową restrukturyzację i zwolnienie ok. 30 tys. pracowników w kolejnych 5 latach. Do zestawienia dołącza producent sprzętu AGD – Miele. W Niemczech zwolni 1300 pracowników, a część produkcji przeniesie do Polski, do fabryki w Ksawerowie.
We Francji firmy wycofują się z kraju i likwidują etaty
Również we Francji przetacza się fala grupowych zwolnień. Republika mierzy się z kaskadowym zamykaniem fabryk części dla przemysłu motoryzacyjnego. Zakłady redukują etaty, wstrzymują funkcjonowanie, a niektórym grozi likwidacja.
W maju 2023 roku zamknięto fabryki w Seine-Saint-Denis i Poissy. Zniknęło 400 stanowisk pracy. Widmo likwidacji zawisło nad zakładami produkcyjnymi Walor w Vouziers i Bogny-sur-Meuse, gdzie istnieje 235 etatów.
Zatrzymała się również produkcja w Strasburgu. Planowana jest redukcja zatrudnienia w wymiarze 300 osób. Fabryka Dumarey Powerglide nie otrzymała następnych zleceń od niemieckiej firmy DF (ta zwolniła 1,5 tys. pracowników w Niemczech).
Zamknięcie rozważa także producent części zamiennych do samochodów – Valeo. Dotyczy to trzech zakładów we Francji: dwóch fabryk w Sarthe i Isère, a także centrum badawczego w Yvelines. Z rynku może zniknąć ok. 1200 miejsc pracy. Valeo zapowiada przeniesienie działalności poza kraj.
Kryzys gospodarczy zachodu UE jest odczuwalny w Polsce
Dla Polski kluczowa jest sytuacja gospodarcza w Niemczech. To tam kierowane jest 30 proc. krajowego eksportu i stamtąd pochodzi ok. 20 proc. importu. Jednak dynamika PKB Niemiec oscyluje wokół zera.
Wskaźniki IFO i PMI obrazujące aktywność gospodarczą zachodniego sąsiada pozwalają sądzić, że w najbliższym czasie na niemieckim rynku wciąż będzie trwać stagnacja. Główny ekonomista Grant Thornton Marcin Mrowiec uważa, że nadzieją jest potencjalne ożywienie gospodarki w ramach cyklu koniunkturalnego.
Ekonomista w komentarzu dla wnp.pl stwierdził, że "to ożywienie wspierane będzie przez obniżki stóp procentowych przez Europejski Bank Centralny". Taka tendencja byłaby pozytywną wiadomością dla polskiego przemysłu, który odczuwa trudną sytuację w gospodarce krajów z zachodu kontynentu.
Świat wyprzedza Europę. Konieczne są stanowcze decyzje
Główny ekonomista Grant Thornton ocenił, że przemysł na zachodzie Unii Europejskiej mierzy się ze słabym popytem i degradacją konkurencyjności gospodarek. Marcin Mrowiec uważa, że to efekt uboczny m.in. wyższych cen energii, biurokratyzacji i przeregulowania gospodarki.
Ekonomista zauważa, że pod znakiem zapytania stoi ogólny kierunek polityki gospodarczej Unii Europejskiej. Narzucono ambitne cele środowiskowe i klimatyczne, które mimowolnie nakładają na przedsiębiorców i konsumentów "podatek klimatyczny". Takiego zjawiska nie ma natomiast w blokach gospodarczych w Azji i USA.
Połączenie opisanej polityki gospodarczej z odcięciem od relatywnie tanich nośników energii z Rosji powoduje, że reszta świata wyprzedza Unię Europejską. Marcin Mrowiec w wypowiedzi dla wnp.pl podkreślił, że wymaga to działań zaradczych i ma nadzieję, że wkrótce takowe zostaną podjęte.
Masz propozycję tematu? Chcesz opowiedzieć ciekawą historię? Odezwij się do nas na kontakt@innpoland.pl
Mario Draghi typuje "cztery choroby" unijnej gospodarki
Mario Draghi, czyli polityk i ekonomista pełniący w przeszłości m.in. funkcję premiera Włoch i prezesa Europejskiego Banku Centralnego zaproponował model nowego Czystego Ładu Przemysłowego, który ma uratować gospodarkę wspólnoty.
Włoski ekonomista wskazał na "cztery choroby Europy", które trzeba zwalczyć. Zalicza do nich:
niski poziom innowacyjności w zestawieniu z USA i Chinami,
próbę przeprowadzenia dekarbonizacji przemysłu i utrzymania jego konkurencyjności,
wysokie koszty energii,
podatność na zewnętrzne wstrząsy gospodarcze.
Mario Draghi proponuje zaciągnięcie długu na poziomie 750-800 mld euro (5 proc. PKB rocznie) w formie nowych euroobligacji. Środki miałyby zostać wykorzystane do finansowania Clean Industrial Deal (nowego Czystego Ładu Przemysłowego). Program ma na celu rozwiązanie "czterech chorób Europy".
"Klub skąpców" nie wierzy w efektywność planu Draghiego
Negatywnie do propozycji reformy są nastawione państwa z tzw. klubu skąpców. Holandia, Dania, Szwecja i Austria uważają, że wiele europejskich gospodarek nie wydało efektywnie środków z puli 750 mld euro, które przyznano jeszcze w ramach Next Generation EU na odbudowę po COVID-19.
Ich zdaniem tak samo może się stać z pieniędzmi z Clean Industrial Deal. "Klub skąpców" obawia się, że może wystąpić nadmierne zadłużenie w strefie euro. Do propozycji Mario Draghiego pozytywnie odnoszą się m.in.: Francja, która została objęta procedurą nadmiernego deficytu, Hiszpania i Polska.