Czasem czuję, jakby z rzeczywistością był coś nie tak. Dni mijają niczym miesiące, pewne rzeczy wydają się istnieć jedynie, kiedy na nie patrzę. Człowiek ledwo się obudzi i już potrzebuje chwili, aby odróżnić jawę od snu.
A co jeśli ktoś udowodniłby, że żyjemy w symulacji? Może egzystujemy w superkomputerze, a wszystko, co znamy, zostało wygenerowane? Tezę o relacji informacji z materią, która mogłaby być dowodem na teorię symulacji, forsuje Melvin Vopson, matematyk i fizyk z Uniwersytetu Portsmouth.
Teoria symulacji w pigułce
"Miałeś kiedyś sen, który wydawał się prawdziwy? A gdybyś nie mógł się z niego obudzić? Jak odróżniłbyś świat snu od realnego?" – pytał Morfeusz w "Matriksie". Można uznać, że film sióstr Wachowskich najlepiej sprzedał teorię symulacji w powszechnej świadomości. Do tego stopnia, że często gdy o niej rozmawiam, wystarczy rzucić "to jak w Matriksie" i już wszyscy wiedzą, o co chodzi.
Tak, na chłopski rozum, teoria symulacji to sytuacja jak w Matriksie. Założenie, że egzystujemy w wirtualnej symulacji wszystkiego, a świat realny jest wygenerowaną iluzją.
Ale możemy to opisać też bardziej profesjonalnie, cytując szwedzkiego filozofa Nicka Bostroma: "rzeczywistość to symulacja, której nie jesteśmy świadomi".
Bostrom wykuł to zdanie w 2003 roku i postawił trzy założenie, z których – jak to ujął – tylko jedno może być prawdziwe.
- Liczba cywilizacji mogących osiągnąć poziom technologiczny do stworzenia symulacji jest bliska zeru i nie stworzy dużej liczby symulacji.
- Liczba zaawansowanych cywilizacji zainteresowanych tworzeniem symulacji jest bliska zeru.
- Liczba cywilizacji żyjąca w symulacji jest większa od zera.
Co to ma udowadniać? Ponieważ dwa pierwsze łatwo obalić, zostaje nam tylko numer trzy.
Argumenty Bostroma
Mamy wprawdzie tylko jeden przykład znanej cywilizacji (nasza), ale ludzki rozwój technologiczny stale przyśpiesza. Przeżywamy właśnie boom na sztuczną inteligencję, która w krótkim czasie od generatora tekstowego przeszła do odtwarzania podobizn, głosów, zachowania i tak dalej.
Z tej perspektywy narzędzie, w które wpiszemy "wygeneruj mi wszechświat mający 13,82 mld lat" to kwestia czasu i skali. I sami interesujemy się takim generowaniem.
Mamy już kompleksową mapę neuronów muchy, policzoną szybkość ludzkiej myśli, a nawet sztucznie wyhodowane móżdżki sterujące motylem w wirtualnej klatce, którą motyl postrzega jako rzeczywistość.
A przypomnę, że Bostrom argumentował za symulacją 22 lata temu, gdy żadnego AI, ani takich eksperymentów jeszcze nie było.
Pozostaje więc tylko jeden scenariusz: gdzieś istnieje cywilizacja żyjąca już w symulacji. Metodą eliminacji zostajemy jedynie my.
Skoro na papierze możemy w przyszłości zrobić własną symulację, nie możemy wykluczyć, że już w jakiejś nie żyjemy.
Problem zachowania energii
Teorię symulacji próbowano potwierdzać i obalać na wiele sposobów. Skupię się na konkretnie wybranych – i zacznę od argumentu przeciw.
Astronom David Kipping stwierdził, że z powodu zasady zachowania energii nie możemy mówić o sztucznych wszechświatach ułożonych jak matrioszki.
Dlaczego? Bo każdy przecież wymaga zasilania, mocy obliczeniowej sprzętu, hostującego symulację. Jeśli więc stworzymy działającą idealną kopię rzeczywistości, wedle Kippinga to wręcz dowód na to, że my jesteśmy prawdziwi.
Gdyby było inaczej, oryginałowi zabrakłoby energii i procesora na zasilanie takich eksperymentów wewnątrz eksperymentu.
Tylko, czy my na pewno wiemy, ile energii do tego potrzeba? Patrząc, jak w grach wideo spadają klatki na sekundę gdy uruchomimy tryb śledzenia promieni tworzący bardziej realistyczne światło, domyślamy się tylko, że odpowiedź brzmi "dużo".
Jednak być może mocy obliczeniowej "prawdziwego świata" starczy na tyle, żebyśmy mogli sobie egzystować. A może świat widziany naszymi oczami jest uproszczony w porównaniu do "prawdziwego"?
Może oszczędza na mocy obliczeniowej.
Niedawno Google zachwalało swój kwantowy komputer Willow i jego rosnącą moc obliczeniowa, rzucając marketingowe hasła o "pożyczaniu pamięci z multiwersum"... czy od komputera, który nas hostuje?
(Jeśli chcecie więcej podobnych filozoficznych rozważań o argumentach Bostroma czy temacie czym w ogóle jest świadomość, pisałem o tym w artykule "Teoria symulacji: Popkultura, filozofia i koty", opublikowanym w "Nowej Fantastyce" 09/2022).
Możemy tak gdybać bez końca.
Gdybyśmy tylko mogli w jakiś sposób sprawdzić, czy otaczają nas bity danych… Otóż, brytyjski fizyk Melvin Vopson ma pomysł, jak to zrobić.
1 GB = x KG i Melvin Vopson
W 2022 roku Vopson opublikował pracę pt. "Protokół eksperymentalny testowania zasady równoważności informacji o masie i energii". Padła w niej propozycja eksperymentu, który ma empirycznie zweryfikować masę informacji.
Vopson argumentował, że informacja jest piątym stanem materii. I napisał teorię "drugiego prawa infodynamiki" – mówi w nim, że entropia jest wyizolowanym systemem informacyjnym, który ulega zmianom lub maleje z czasem, poddawanym kontroli jakiegoś mechanizmu.
Vopson twierdzi ponadto, że uniwersum lubi uporządkowanie, np. symetrię. Według tego założenia wszechświat działa jak komputer, optymalizujący swoją pracę, zużycie energii i pamięci przez usuwanie zbędnego kodu, wyłączanie aplikacji działających w tle.
Chyba że akurat ktoś na nie spojrzy.
Według Vopsona właśnie informacją można wyjaśnić np. dotychczas nieuchwytne zjawiska takie jak ciemna materia. Jak? A no tak, że dookoła nas jest właśnie masa namacalnej informacji, ukrytej w najmniejszych cząsteczkach.
Jego propozycja to eksperyment – obejmuje proces zderzenia materii i antymaterii, czyli tzw. anihilacji. Aby ten cel zrealizować, założył na niego publiczną zbiórkę.
Melvin M. Vopson
Experimental protocol for testing the mass–energy–information equivalence principle, 04/03/2022.
Z potrzebnej kwoty 929 044 złote, do 5 stycznia 2023 roku uzbierał jednak tylko 3 proc., czyli 29 955 złotych. Eksperyment nie doszedł do skutku.
Zobacz także
Żyjemy w symulacji, czy nie?
Z pragmatycznego punktu widzenia, w obecnej sytuacji nie robi nam to żadnej różnicy. Nie mamy namacalnych dowodów na życie na serwerze, ani na świadomą interwencję w naszą egzystencję. I nawet jeśli ktoś odłączył nam zasilanie, różnica w postrzeganiu upływu czasu może sprawić, że przeżyjemy kolejne wieki, nim rzeczywistość zniknie.
Nasze doświadczenia pozostają jednak realne. I tylko to się liczy. Mamy dzięki temu o czym dyskutować.
Z drugiej strony warto przywołać francuskiego socjologa i filozofa Jeana Baudrillarda oraz jego książkę "Symulacje i symulakra".
Stanowiła jedną z inspiracji do filmów z serii Matrix, (chociaż autor uznał dzieło sióstr Wachowskich za błędną interpretację). Podstawowym założeniem tej pracy jest, że sami tworzymy sobie iluzje rzeczywistości – otaczamy się zestawem konstruktów ideowych, postrzegamy świat przez filtry w postaci mediów, ideologii, konsumpcjonizmu.
W takim świecie nie wiemy nawet, jakie są nawet nasze prawdziwe pragnienia i potrzeby – kopiujemy je z filmów, opowieści, mediów. Według Baudrillarda to jakbyśmy obserwowali nagranie, prezentujące wideo z innego obrazu, który z kolei jest z kolei kopią… i tak dalej. To już nie jest rzeczywistość.
To hiperrzeczywistość.
Według tezy z książki nie możemy więc i nigdy nie stworzymy idealnej symulacji świata – ponieważ nie potrafimy doświadczyć już prawdy.