
Kiedyś współtworzył humorystyczny kanał Abstrachuje, jeden z pierwszych i najbardziej popularnych na polskim YouTube. Jednak kiedy biznes Roberta Pasuta, Czarka Jóźwika i Rafała Masnego przestał się spinać, rozstali się zawodowo i każdy poszedł w swoją stronę.
Jóźwik nadal prowadzi kanał Abstrachuje, Rafał Masny otworzył Masny Kanał – jednak wyświetlenia jego filmów nie przekraczają 50 tysięcy odtworzeń. Jednak to Robert Pasut najbardziej zmienił profil swojej "działalności".
Stał się patoinfluencerem.
Bycie sobą w internecie
– Kilka lat temu coś mu się przestawiło i uznał, że to jest ostatnia chwila na bycie sobą w internecie – mówi dziennikarz i autor książki "Influenza. Mroczny świat influencerów" Kuba Wątor.
Odnalazł się w chodzeniu po warszawskim Nowym Świecie z kamerą i robieniu transmisji live z jednej z najbardziej imprezowych ulic stolicy. Wybuchło kilka afer z nim związanych. Na przykład wtedy, kiedy podrywał dziewczynę pod wpływem alkoholu. Mimo że ta mówiła, że ma chłopaka, dotykał ją i całował.
– Ktoś w branży opowiedział mi kiedyś żart, że jeśli kobieta ma 36,6 stopni Celsjusza, to już spełnia wszystkie warunki, żeby Robert Pasut próbował ją podrywać. Z tego, co wiem, on już wcześniej był kojarzony z takim stylem życia: melanże, dziewczyny, używki. To nie jest nic nowego. On po prostu teraz postanowił tego już nie ukrywać – kontynuuje Wątor.
Na streamach Pasuta zawsze pełno jest alkoholu i narkotyków, od których – co sam przyznaje – jest uzależniony. Wielokrotnie przekraczał na transmisjach kolejne granice. Jednak dopiero wydarzenia z 7 marca spowodowały, że do prokuratury trafiło zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia kilku przestępstw.
Patoinfluencer w Tajlandii
Tego dnia przebywał akurat na wakacjach w Tajlandii. Na jednej z imprez włączył transmisję live na Kick – jednej z platform streamingowych. Relacjonował, jak zapoznaje się z miejscową dziewczyną, która – jak zwykle – jest mocno pod wpływem alkoholu. Widać, że dziewczyna źle się czuje i chce położyć się spać.
Pasut zabiera ją więc do hotelu. W taksówce wyciąga z jej torebki portfel i płaci bez jej zgody za ten przejazd.
W hotelu transmisja trwa nadal: widać, jak dziewczyna go odpycha, a kiedy idzie do łazienki, Pasut wulgarnie opowiada widzom, co z nią zrobi, gdy ta wróci. Tajka wraca do pokoju i kładzie się spać, jednak Pasut nadal ją nagrywa. Pokazuje jej części intymne – wącha je i wulgarnie komentuje.
Później zabiera jej telefon i wychodzi z hotelu, a ją samą zamyka w pokoju. Transmisja się urywa.
– Nie wiemy, co się dzieje, gdy wraca do hotelu, ale w internecie napisze, że później "zaczął się festiwal" – opowiada mi Dagmara Adamiak, prawniczka i prezeska fundacji RÓWNiE. To właśnie ona złożyła zawiadomienie do warszawskiej prokuratury okręgowej. – Można się domyślać, że dziewczyna nie życzy sobie takiej narracji. Pasut udostępniał to wszystko nie na platformie służącej do publikowania treści pornograficznych, ale na takiej, która również jest łatwo dostępna dla osób małoletnich.
Zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia 5 przestępstw
Dagmara Adamiak złożyła zawiadomienie do prokuratury razem z aktywistką Aleksandrą Jasianek.
– Chciałyśmy wszystkim pokazać, że każdy może reagować w sprawach, które bezpośrednio go nie dotyczą. A wręcz mamy taki obowiązek, jeżeli tylko podejrzewamy popełnienie przestępstwa. Każdy myśli, że jak sprawa jest głośna, to na pewno ktoś inny tym się zajmie, a często okazuje się, że nie robi tego nikt.
Robert Pasut już wcześniej traktował dziewczyny w równie przedmiotowy sposób. Jednak – jak zaznacza prawniczka – zawsze balansował na granicy prawa. W tym konkretnym przypadku można już podejrzewać popełnienie konkretnych przestępstw.
W zawiadomieniu do prokuratury znalazł się opis zdarzenia i powołanie się na 5 przestępstw, m.in. doprowadzenie osoby do poddania się czynności seksualnej, utrwalanie obrazu i dźwięku w trakcie przebiegu czynu, utrwalenie wizerunku osoby nagiej lub w trakcie czynności seksualnej.
– Co prawda dziewczyna miała na sobie bieliznę, ale nadal jest to wysokie naruszenie. Do tego dochodzi znieważenie za pomocą środków masowego komunikowania. Ostatni punkt dotyczy przestępstwa ściganego z oskarżenia prywatnego, powinna je złożyć pokrzywdzona, ale organy ścigania nadal mogą analizować ten punkt, jeżeli społeczna szkodliwość czynu jest wysoka – tłumaczy mi Dagmara Adamiak.
Patologia przyciąga widzów
– Nawet patusiarstwo ma swoje granice w internecie. Internauci te granice wyczuwają. Potrafią sami tonować takich twórców. Jeden z zawodników freak fightów Denis Labryga ostatnio zrobił streama, na którym bardzo głośno słuchał muzyki w środku nocy, aż przyjechała policja. Ludzi wcale to nie bawiło. Pisali mu to na czacie, że nie szanuje sąsiadów, którzy mają na 7:00 do pracy. Kawiaq z Krakowa na streamie pryskał w przechodniów gazem pieprzowym, jedną dziewczynę pobił. Ludzie tego nie zaakceptowali, patostreamer uciekł za granicę, ale i tam złapała go policja. Jest więc pewne zrozumienie norm społecznych wśród widzów, które definiuje granice w zachowaniu się influencerów. Ale są też tacy, którzy nie kontrolują siebie, swojej kariery albo uzależnień i te granice przekraczają. To jest Robert Pasut – mówi Kuba Wątor.
– Robert Pasut liczy na zasięgi i zarobek, bo ludzie wpłacają mu pieniądze, oglądając jego transmisje, na których wykorzystuje kobiety – dodaje Adamiak.
Kto i dlaczego takie treści ogląda?
– Większość osób ogląda taką patologię, żeby poczuć się lepiej. Był Daniel Magical, u którego były awantury z mamą w roli głównej, pijaństwa. Ludzie to oglądali, żeby pomyśleć: "nie no, ja matki nie wyzywam, nie jest tak źle". Patologia przyciąga. Tylko problem pojawia się wtedy, gdy ludzie, którzy to oglądają, są na tyle młodzi, że jeszcze nie rozróżniają, co jest dobre, a co złe i myślą, że takie zachowanie jak Pasuta, może być fajne – zauważa Wątor.
Pasut swoich odbiorców ma zatrzymywać ciągłym napięciem, co kolejnego zrobi i jaki następny skandal wywoła.
– Przemoc wobec kobiet nie jest sposobem na zasięgi, sławę i pieniądze. Nie możemy tego tolerować – dodaje prawniczka Dagmara Adamiak. – Mam nadzieję, że zostaną wobec niego wyciągnięte konsekwencje, a organy ścigania dołożą wszelkiej staranności, aby doprowadzić do pociągnięcia go do odpowiedzialności.
Kuba Wątor pozostaje jednak sceptyczny. Mimo że zachowanie Roberta Pasuta jest skandaliczne, winę może być trudno mu udowodnić.
– Wyobrażam sobie, że Pasut może powiedzieć: "Tak się z nią umówiliśmy w drodze do hotelu. Ona wiedziała, że jestem streamerem, pokazałem jej swoje profile. To wszystko była gra aktorska". I kto zaprzeczy tym słowom? Ofiary w tej sytuacji nie ma, bo z tego, co wiem, z tą dziewczyną z Tajlandii nie ma kontaktu – dodaje.
Robert Pasut, który obecnie przebywa na Filipinach, boi się jednak wracać do Polski. Mówi o tym sam na live’ach. Kiedy włączam ten najnowszy, słyszę, jak mówi do widzów: "Jestem naćpany, pozwany i poszukiwany".