
Tłumy na lotnisku, pierogi w telewizji śniadaniowej, a nawet "czerwona suknia na pierwszym planie". Eksperci od wizerunku i naukowcy mają obiekcje dotyczące sposobu komunikacji lotu Sławosza Uznańskiego-Wiśniewskiego w kosmos. Powrót astronauty do Polski stał się spektaklem medialnym, który wywołał gorącą dyskusję o granicach promocji nauki, roli rodziny astronauty i spłycaniu przekazu edukacyjnego.
Sławosz Uznański-Wiśniewski od ubiegłego czwartku podróżuje po Polsce. Gdy wylądował na warszawskim Lotnisku Chopina, od razu przywitały go tłumy z transparentami, skandujące w kółko imię astronauty.
Tylko pierwszego dnia Sławosz wziął udział w konferencji prasowej, spotkał się z premierem Donaldem Tuskiem i udzielilił wywiadów dla TVP Info, Polsat News, Interii i TVN24.
"Kto w ten kosmos poleciał – mąż czy żona?"
Pierwsze dni w Polsce upłynęły astronaucie na kolejnych wywiadach. Często towarzyszyła my żona i posłanka Koalicji Obywatelskiej Aleksandra Uznańska-Wiśniewska. To okazało się wzbudzać mieszane reakcje.
"Nigdy nie widziałem też, by w komunikację misji kosmicznej zaangażowane były w tak dużym stopniu rodziny astronautów. Kosmiczne szaleństwo jest piękne i bardzo nam potrzebne, ale w centrum tego szaleństwa powinna być nauka. Czy tak jest?" – pisze dr Maciej Kawecki na LinkedInie.
Oficjalny fotograf Prezydenta RP Andrzeja Dudy Jakub Szymczuk zwraca uwagę na inny aspekt:
"Ten wpis nie ma być o sympatiach/antypatiach ale o tym co się dzieje w komunikacji wizualnej, przypomnę mającej na celu promowanie Polaków w kosmosie, promowaniu polskich naukowców, astronautów, promowaniu edukacji wśród dzieciaków, które mają patrzeć na te obrazki i marzyć... marzyć o nauce, o podboju kosmosu.
Co dostajemy – przypominam komentuje tylko co widzę. Dostajemy bardzo ładną panią w czerwonej sukni, uśmiechnięta ekspresyjną, jest centralnym punktem większości zdjęć, obok stoi pan w kombinezonie, nie wiem jakiś mechanik?".
"Im dłużej trwa kosmiczne szaleństwo, tym coraz bardziej nie wiem, kto w ten kosmos poleciał, mąż czy żona" - komentował cytowany przez Wirtualne Media Paweł Kapusta, redaktor naczelny Wirtualnej Polski.
Sławosz Uznański-Wiśniewski je pierogi w telewizji
Eksperci zwracają uwagę również na inne aspekty działań Sławosza po powrocie do Polski. Drugi dzień jego wizyty to m.in. wizyta w "Pytanie na śniadanie" w TVP2. Katarzyna Dowbor i Filip Antonowicz rozmawiali z astronautą o życiu na ISS, ale nie zabrakło… jedzenia pierogów. Polskie danie okazało się jednym z głównych wątków rozmowy.
Fragment programu szybko stał się memem. Dr Maciej Kawecki twierdzi, że taki sposób opowiadania o misji Sławosza odejmuje jej powagi, a samemu astronaucie autorytetu i zaufania do niego.
"Naukowcy nawet najwięksi, robią wszystko, by nigdy nie być na celowniku mediów plotkarskich. Podobnie Nobliści. To, jak dbają o swój wizerunek w pewnym sensie jest moją pracą, bo wiem, jakie warunki muszę spełnić, by móc udostępniać ich treści. Choć nie wolno porównywać Nobli do lotów w kosmos. Niemniej, wizerunek jaki budują media plotkarskie nie wiąże się w najmniejszym calu z pojęciem "zaufania". Są mu przeciwstawne.
Stąd unika się udziału w inicjatywach, które takie portale wspierają. Minimalizuje się ryzyko tego, że zacznie się być tam stałym bywalcem na tym etapie kariery. Gdy tak się bowiem stanie, trudno łączyć taki wizerunek z pojęciem "zaufania". On się bardzo szybko obywa, dewaluuje, spłyca. Ogranicza się do potrzeby zrobienia z kimś "selfie". Istotą tej misji miało być promowanie polskiej nauki i budowanie do niej zaufania. Coś więcej, niż "selfie" – pisze dr Kawecki.
Wychodzenie z nauką do szerszego grona odbiorców
Głosy są jednak podzielone.
Niektórzy są zdania, że wychodzenie z tematem nauki do szerszego grona odbiorców jest sposobem na dodarcie do wszystkich – widzów programów śniadaniowych, jak i młodych mieszkańców niewielkich miejscowości, którzy nie mieliby szansy wziąć udziału w spotkaniu ze Sławoszem organizowanym na żywo na uczelni.
"Nauka musi wchodzić pod strzechy. Zamykanie jej tylko dla środowiska uczelnianego byłoby nie tylko wyrazem oddzielania się nauki od "reszty" społeczeństwa (a przecież walczymy już z innymi podziałami), ale przede wszystkim zabraniem marzeń wszystkim tym dzieciakom, których rodzice oglądają śniadaniówki czy czytają lżejszą prasę. Dzięki szerokiemu przekazowi Sławosz Uznański-Wiśniewski ma możliwość dotrzeć i do studenta, i do naukowca, i do menedżera, i do dzieciaka z podkarpackiej wioski.
Co do spłycania odbioru jego wizerunku to ja takowej tendencji nie obserwuję. Widzę tysiące uśmiechniętych twarzy dumnych Polaków, małych i dużych. Widzę, że ta misja nas łączy. Co więcej, cenię naszego astronautę, że znajduje na te wszystkie spotkania i wywiady dla różnych grup społecznych czas" – komentuje wpis dra Macieja Kaweckiego Katarzyna Klimek.
Zobacz także
