
"Kurnik"; "Za mało prestiżowe" – tak mieszkańcy warszawskiego Wilanowa zareagowali na wieść o powstaniu sklepu Dino – pierwszego w Warszawie. Niektóre argumenty są kuriozalne, ale wcale nie nowe dla Wilanowa. W podobnym tonie skarżono się na inne inwestycje i zmiany w tej dzielnicy. Przypominamy kilka z nich.
Pierwszy sklep sieci Dino (która dominuje w mniejszych miastach i miejscowościach) jest dla części mieszkańców Wilanowa solą w oku. Do tego stopnia, że dyskutują o tym jak zablokuje im ruch drogowy z powodu klientów. Albo że będą hałasować samochody dostawcze. Kwestionuje się nawet legalność inwestycji.
Jednocześnie mieszkańcom nie przeszkadza, że mają już pięć Biedronek. W obronie swoich wartości wilanowskie elity potrafią być bardzo głośne. Przypominamy kilka poprzednich kuriozalnych przypadków.
Biedronka na Wilanowie
W 2012 roku pad temu gdy padła plotka o budowie pierwszej Biedronki, grzmiano, że "Miasteczko schodzi na psy".
"Już widzę te tłumy klientów przybywające po piwo za złotówkę z bliższej i dalszej okolicy... na pewno też będzie dużo miejsc parkingowych i ogólnie miła atmosfera…" – żalił się w 2012 roku na lokalnym forum jeden mieszkańców dzielnicy, przytaczany przez "Gazetę Wyborczą".
Inny wypowiadał się, że dla sąsiadów w Miasteczku chodzenie do Biedronki to "obciach".
Wielu podkreśla, że sama dzielnica wydaje się odrębnym światem, a już szczególnie osiedle Miasteczka Wilanów. Nazywa się je zamkniętą bańką, "lemingradem" czy na inne sposoby podkreśla elitarność, czy snobizm lokatorów.
Potwierdza mi to osoba, która mieszkała tam blisko rok.
Były mieszkaniec Miasteczka Wilanów
anonimowa wypowiedź dla INNPoland.
Domofony, kurczaki i nazwy ulic
Na przeciętnych osiedlach dedykowane miejsca na ulotki pocztowe nie są niczym niezwykłym. Dla mieszkańców Wilanowa niekoniecznie – jeden z nich bał się nawet, że posłużą ta na kosz na odpadki. Taki był jeden z hejterskich wpisów pod propozycją powstania koszyka do wrzucania ulotek.
Takie kwiatki wydobył dziennikarz "GW", który w 2024 sprawdzał przedwyborcze nastroje w tej dzielnicy. Inny przykład, który krążył memem po sieci, odnosił się do oburzenia na zmianę komunikatu w domofonie z "otwieram apartament" na "otwieram lokal". Bo, zgadliście, apartament brzmi jednak bardziej prestiżowo.
W dzielnicy Wilanów do obrazu rzeczywistości jego mieszkańców muszą pasować także nazwy ulic. Zmiany niektórych były wręcz priorytet.
W 2014 roku głośno było o petycji o zmianie nazwy jednej z ulic. Oryginalnie: ul. Rzeżuchowa. Na życzenie mieszkańców radni zgodzili się, aby zmienić tę nazwę na ul. Rukoli. Bo łatwiej ją wymówić obcokrajowcom, oraz brzmi… nowocześniej. Proponowano także Awokado i Mango, ale uznano je za zbyt egzotyczne.
Świątynia Opatrzności Bożej
Emocje budzi sama Świątynia Opatrzności Bożej, która stała się znakiem rozpoznawczym Miasteczka Wilanów. Po swoim otwarciu została okrzyknięta "Makabryłą 2016". Krytykowano ją za rozmiary, niedopasowanie do otoczenia oraz tandetę.
Dwa lata później rozpoczął się bój o wykorzystanie przestrzeni dokoła niej. W jej pobliżu rozkładały się lunaparki (same hejtowane za kicz i m.in. zabłocenie), ale mieszkańcom marzył się park. Ostatecznie Archidiecezja Warszawska chciała mieć tam 15-metrową turbinę wiatrową, ale braki pozwoleń wywołały dużo bardziej uzasadnione kontrowersje.
Skrzypiące tramwaje
Oprócz szeroko pojętej estetyki, mieszkańcy Wilanowa cenią sobie także ciszę w swoim zakątku stolicy.
W 2024 roku otworzono linię tramwajową do Wilanowa, którą uroczyście przejechał Rafał Trzaskowski. Przebieg tej przejażdżki sam w sobie było materiałem na wiele memów. Budowa tej trasy frustrowała wielu warszawiaków, a skargi nie skończyły się po jej ukończeniu.
"Skrzypi jak szorowanie pogrzebaczem po patelni" – wybrzmiewała jedna ze skarg. Mieszkańcy Wilanowa zgłaszali okropne zgrzyty w alei Rzeczpospolitej. Zdaniem niektórych, to efekt zepsutej zwrotnicy. Tramwaje Warszawskie nie dopatrzyły się problemu, a wiele osób punktuje, że tak po prostu brzmią tramwaje.
Sami uskarżający się na hałas czują się traktowani niesprawiedliwie.
"My jesteśmy normalni. Nam nie przeszkadza tramwaj. Rozumiemy, że coś mogło się zepsuć i trzeba to naprawić. Ale mieszkańcy są w tej sytuacji traktowani jak wrogowie. Tramwaje Warszawskie cofnęły się w stylu komunikacji do poprzedniej epoki. Mówią, że "jak coś nie hałasuje, to nie hałasuje" – powiedział jeden z mieszkańców Wilanowa dla TVN24.
Strzelający paczkomat
W 2020 roku mieszkańcom Miasteczka przeszkadzały "strzały" z całodobowego Paczkomatu. Kolejna awaria? Z opisu wynika, że to kurierzy otwierający i zamykający drzwiczki oraz ludzie, którzy odbierają paczki. Dźwięk odbijający się echem od budynków miał się rzekomo wielokrotnie wzmacniać.
"Czujemy się tu jak na strzelnicy" – skarżył się jeden z sąsiadów. Do tego zwracano uwagę na długie kolejki ludzi na wąskim chodniku.
Inni mieszkańcy Wilanowa skwitowali to, jako bezpodstawne marudzenie. Warto jednak pamiętać, że dzielnica nie jest jednolita.
Wielu warszawiaków z Wilanowa potrafi samemu żartować z reputacji okolicy.
Zobacz także
Źródło: Gazeta Wyborcza, TVN24
