Polskie drony mają potencjał. Ciągle jednak zostajemy w tyle za sąsiadem.
Polskie drony mają potencjał. Ciągle jednak zostajemy w tyle za sąsiadem. Fot. Engin akyurt / Gustaf von zeipel/Unsplash (zdjęcie poglądowe), montaż: INNPoland

Według raportu Polskiego Funduszu Rozwoju (PFR) polskie firmy tworzą jedne z ciekawszych projektów dronowych w Europie. Jednak wciąż brakuje im skali produkcji, która jest dziś kluczowa w kwestii współczesnych konfliktów.

REKLAMA

Dokument, do którego jako pierwszy dotarł portal money.pl, skupia się na mniejszych podmiotach cywilnych, które w razie kryzysu mogłyby szybko dostosować się do potrzeb wojska.

Drony mają potencjał, ale Polska go nie wykorzystuje w pełni

Według PFR polskie przedsiębiorstwa dysponują myślą techniczną na poziomie globalnym. Problemem jest jednak produkcja masowa. Łączna miesięczna zdolność wytwórcza krajowych firm to około 1600 dronów.

W tym samym czasie Ukraina, która na bieżąco dostosowuje technologie do frontu, potrafiła w 2025 roku wytwarzać lub montować 200 tysięcy bezzałogowców miesięcznie. Nasz kraj dzieli spory dystans od państw aktywnie korzystających z dronów w warunkach wojennych.

Eksperci PFR podkreślają, że przy obecnych zasobach szybkie zwiększenie produkcji zajęłoby miesiące, a nawet lata przy pominięciu barier finansowych.

Raport wyróżnia trzy etapy rozwoju technologii dronowych. Pierwszy, czyli "Wojna dronowa 1.0" opierał się na dużych maszynach typu Predatory czy Bayraktary. Następny "Wersja 2.0", dominujący od 2022 roku na masowym wykorzystywaniu tanich, komercyjnych dronów do rozpoznania i ataków.

Trzeci etap, który właśnie zaczyna dominować, to systemy autonomiczne, odporne na zakłócenia i niewymagające stałej łączności z operatorem. Większość polskich konstrukcji znajduje się obecnie na poziomie drugiej generacji. Mimo że są dopracowane, nie odpowiadają jeszcze w pełni na trendy wyznaczane przez obecne konflikty.

Polskie maszyny w praktyce

W Polsce powstają zarówno ultralekkie drony, które można błyskawicznie przygotować do lotu, jak i większe platformy zdolne do autonomicznego działania. SPQ Poland rozwija konstrukcje takie jak Spider Tube V4, mieszczący się w tubie o średnicy 80 mm i gotowy do startu w kilka sekund, oraz Thor V4 i Hermes II V8, które pokazują, że krajowe firmy potrafią tworzyć zarówno lekkie zwiadowce, jak i ciężkie autonomiczne platformy.

SkyAssist testował w Rzeszowie taktyczny dron płatowiec, który zdobywał doświadczenie bojowe na Ukrainie i został zaprojektowany tak, by chronić maszynę przed ingerencją z zewnątrz oraz eliminować fałszywe dane nawigacyjne. Orbotix rozwija drony uderzeniowe z algorytmami sztucznej inteligencji, m.in. Wasper-1, zdolny do śledzenia celu nawet po utracie łączności z operatorem.

W Mielcu powstaje system HAASTA od Eurotech, w którym jedna wersja służy do rozpoznania, a wersja "Hunter" może niszczyć wrogie drony w formacjach po kilka maszyn. Z kolei JSW Nowe Projekty rozwija różnorodne konstrukcje od lekkich dronów zwiadowczych po ciężkiego "Wielkiego", który jest zdolny przenosić ładunki do 8 kg i działać na wodzie.

Polskie roboty lądowe również mają stabilną pozycję. Sieć Badawcza Łukasiewicz – PIAP produkuje systemy od lekkiego Feniksa, przez średniego Gryfa, po potężnego HUNTeRa, wykorzystywanego m.in. do patrolowania granic i wsparcia ogniowego. Macro-System konstruuje maszyny bojowe Gnom i Goblin, które mogą wspierać piechotę i łatwo je transportować.

Nie brakuje też polskich jednostek nawodnych i podwodnych. K2sea opracowuje wytrzymałe na trudne warunki morskie jednostki, Marine Technology rozwija HydroDrona do mapowania dna i inspekcji infrastruktury, a Aquarius ROV od Aquatiki zastępuje nurków w miejscach niedostępnych lub niebezpiecznych.

Największe wyzwanie to finansowanie i zamówienia

PFR przypomina jednak, że przez lata wiele firm nie mogło wejść na rynek wojskowy z powodu procedur przygotowanych pod dużych wykonawców. Dopiero zmiany wprowadzone przez MON w drugiej połowie 2025 roku, w tym uproszczone zakupy dronów, nowy inspektorat i planowane centrum systemów autonomicznych, dają szansę na przyspieszenie wdrożeń. Zaproponowano też szeroki pakiet deregulacji.

Największą barierą pozostaje jednak finansowanie. Sprzęt o podwójnym zastosowaniu jest zbyt kosztowny dla odbiorcy cywilnego, a wojsko wstrzymuje się z dużymi zamówieniami, dopóki nie upewni się, że firmy są w stanie sprostać większej produkcji. To prowadzi do sytuacji, w której przedsiębiorstwa nie mogą zwiększyć skali działań. PFR ostrzega, że wiele firm nie przetrwa bez szybkich zamówień:

"Wysokie rozdrobienie na rynku z jednej strony skutkuje powstawaniem nowatorskich koncepcji, z drugiej strony są to często podmioty, które w przypadku nieuzyskania zamówienia wojskowego we względnie niedługiej perspektywie czasowej, nie będą w stanie kontynuować działalności".

Raport jasno wskazuje, że Polska posiada kompetencje i projekty, które mogłyby realnie wzmocnić zdolności obronne kraju. Jeśli jednak skala produkcji nie zostanie zwiększona, a deklarowane ułatwienia prawne nie przełożą się na konkretne zamówienia, Polska może pozostać zależna od importu, jeśli dojdzie do realnego zagrożenia.

Źródło: Money.pl