korek na drodze
Mieszkańcy Łomianek planują protest przed świętami Fot. Hunter76 / Shutterstock / Zdjęcie poglądowe

Codzienny zator na granicy Warszawy i Łomianek osiągnął masę krytyczną. Frustracja kierowców sięgnęła zenitu, a apele i petycje zastępuje najostrzejsza forma protestu. Tuż przed Bożym Narodzeniem, w piątkowe popołudnie, mieszkańcy zamierzają zablokować newralgiczną trasę wylotową ze stolicy.

REKLAMA

Dla mieszkańców Łomianek i północnych rubieży Warszawy poranna podróż do pracy stała się codzienną drogą przez mękę. Korek ciągnący się od skrzyżowania ul. Pułkowej z Wóycickiego "po horyzont" to już nie anomalia, a stały element krajobrazu. Alarmujące dane mówią same za siebie: pokonanie krótkiego dystansu na sąsiednie Bielany zajmuje nawet godzinę, a przebicie się na prawy brzeg Wisły to wyprawa trwająca ponad półtorej godziny.

"Najbardziej skuteczna forma nacisku"

Gdy tradycyjne metody zawodzą, mieszkańcy sięgają po radykalne środki. Piotr Rusiecki, radny Łomianek, po konsultacjach z mieszkańcami, ogłosił organizację akcji protestacyjnej.

– W związku z dramatycznymi korkami, które każdego dnia paraliżują dojazd do i z Warszawy, na waszą prośbę podjąłem decyzję o przygotowaniu protestu blokującego wyjazd z Warszawy – poinformował Rusiecki, nazywając to "najbardziej skuteczną formą nacisku", by władze stolicy potraktowały problem z należytą powagą.

Mobilizacja jest duża. W internetowej ankiecie poparcie dla akcji wyraziło około 500 osób, z czego blisko 300 zadeklarowało gotowość fizycznego udziału w blokadzie. Do protestu zamierzają dołączyć również solidaryzujący się mieszkańcy warszawskich Bielan, którzy także cierpią przez ten sam paraliż komunikacyjny.

Godzina "W" na DK7: Piątek przed świętami

Termin protestu wybrano strategicznie, by maksymalnie nagłośnić problem. Blokada odbędzie się w piątek 19 grudnia w godzinach 15:00–17:00. To czas największego szczytu komunikacyjnego, dodatkowo wzmożonego przedświątecznymi wyjazdami.

Mieszkańcy zbiorą się w Burakowie, na przejściu dla pieszych u zbiegu ulic Przyłuskiego i Warszawskiej, blokując tym samym ruch na drodze krajowej nr 7 (DK7) – głównej arterii wylotowej z Warszawy w kierunku Gdańska.

Cztery żądania do Trzaskowskiego, jedno do GDDKiA

Protestujący nie wychodzą na ulicę tylko po to, by krzyczeć. Mają gotową listę konkretnych, technicznych rozwiązań, które ich zdaniem mogą natychmiast ulżyć kierowcom. Do prezydenta Warszawy kierują cztery postulaty:

  1. Zmiana priorytetów na światłach: Wydłużenie cyklu zielonego światła na kluczowym skrzyżowaniu Pułkowej i Wóycickiego (propozycja: 80 proc. czasu dla drogi krajowej, 20 proc. dla ruchu lokalnego).
  2. Udrożnienie Estrady: Zmiana organizacji ruchu na skrzyżowaniu Estrady z Wólczyńską, by ułatwić przejazd od strony Łomianek.
  3. Szybki buspas: Przyspieszenie budowy pasa dla autobusów, co zachęciłoby do korzystania z komunikacji miejskiej.
  4. Koniec "betonozy": Usunięcie blokady betonowej przy moście Marii Skłodowskiej-Curie (Północnym).

Osobny apel skierowano do Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Dotyczy on przyspieszenia budowy odcinka trasy ekspresowej S7 z Kiełpina do Warszawy. Obecne prognozy drogowców, mówiące o oddaniu tej trasy dopiero w 2032 roku, mieszkańcy uważają za nieakceptowalne.

Urzędniczy ping-pong: "Wyżyłowane" światła kontra deklaracje burmistrza

Sytuację komplikuje impas na linii mieszkańcy – ratusz. Władze Warszawy, odpowiadając na niedawną petycję w sprawie wydłużenia zielonego światła na Pułkowej, stwierdziły, że programy sygnalizacji są już "wyżyłowane do granic możliwości" i przy obecnym natężeniu ruchu "nic się z nich nie wyciśnie".

Z tą diagnozą nie zgadza się burmistrz Łomianek, Tomasz Dąbrowski. Jego zdaniem regulacja świateł jest jak najbardziej możliwa i przyniosłaby ulgę. Burmistrz zadeklarował też gotowość sfinansowania przez gminę Łomianki budowy fragmentu buspasa po swojej stronie granicy.