Mamy nowego króla drożyzny. Fatalne wieści tuż przed świętami.
Mamy nowego króla drożyzny. Fatalne wieści tuż przed świętami. Fot. Urban_Reporter/Shutterstock

Do świąt Bożego Narodzenia zostało już niewiele czasu, a wszystko wskazuje na to, że tegoroczne przygotowania do świątecznych wypieków będą dla Polaków większym wydatkiem niż przed rokiem. Głównym powodem są rosnące ceny jednego z kluczowych składników. Można śmiało powiedzieć, że nowym królem drożyzny stały się jajka.

REKLAMA

Z danych GUS za listopad wynika, że w skali roku ceny towarów i usług konsumpcyjnych wzrosły o 2,4 proc., a w porównaniu z poprzednim miesiącem tylko o 0,1 proc. o wynik nieco lepszy od prognoz analityków, którzy spodziewali się inflacji na poziomie 2,6 proc., i sygnał wyraźnego hamowania presji cenowej pod koniec roku.

Mimo ogólnego spowolnienia inflacji, ceny jaj wyraźnie idą w górę. Jak wynika z koszyka cenowego Dla Handlu, w grudniu 2025 roku za ten produkt zapłacimy zauważalnie więcej niż rok wcześniej. Dziesięć jaj kosztuje obecnie średnio 10,24 zł, podczas gdy w grudniu ubiegłego roku było to 8,04 zł. Oznacza to wzrost o około 27 proc. Przez to wrastają również koszty świątecznych przygotowań w kuchni.

Jajka nowym królem drożyzny

Jeszcze bardziej widać to w hurtowniach. Za sztukę klasy M płaci się dziś ok. 65 groszy, a klasy L ok. 75 groszy, czyli nawet o ponad połowę więcej niż rok temu. Najdroższe są jaja ściółkowe i z wolnego wybiegu od 80 groszy za sztukę.

Ceny jaj rosną w szybkim tempie. W niektórych sklepach za sztukę trzeba zapłacić już ponad złotówkę. Eksperci wskazują na dwa powody: ptasią grypę oraz większy popyt przed świętami, który co roku podbija ceny nabiału.

– Choroby drobiu wpłynęły na ceny jaj dwutorowo: po pierwsze ograniczając fizyczną podaż produktu, po drugie poprzez zwiększenie kosztów produkcji (sprostanie wyższym wymogom bioasekuracji w hodowli, odbudowa liczebności stad itp.). Ptasią grypę można uznać za najbardziej oczywisty czynnik wzrostu ceny jaj. Do świąt zostały dwa tygodnie, w znaczeniu fundamentalnym raczej nic się nie wydarzy, a to co zaobserwujemy na sklepowych metkach z cenami będzie raczej konsekwencją zdarzeń, które już miały miejsce oraz polityki cenowej sieci handlowych – tłumaczy Marek Szymański, ekspert z Uniwersytetu WSB Merito w Gdańsku w rozmowie z Interią Biznes.

Ekspert dodaje, że rosnące zainteresowanie tematem w mediach może skłonić sieci handlowe do wykorzystania jaj jako produktu promocyjnego.

"Im więcej będzie się w mediach mówić o rosnących cenach jaj, tym większe prawdopodobieństwo, że sprzedawcy zechcą ten produkt potraktować jako atraktor czy wabik na klientów, przyciągnąć ich atrakcyjnymi cenami licząc na odbicie sobie strat na jajkach wyższą sprzedażą innych kategorii produktów. Jakiś czas temu podobnie postąpili w przypadku masła".

Skąd tak duże podwyżki?

Już na początku listopada Krajowa Izba Producentów Drobiu i Pasz alarmowała o narastających brakach jaj na rynku. Przyczyną były liczne ogniska ptasiej grypy w Polsce i innych krajach Europy. Przedstawiciele Izby ostrzegali wówczas, że drożejące jaja w hurcie przełożą się na wyższe ceny w sklepach, zwłaszcza w okresie przedświątecznym, gdy popyt jest największy.

Katarzyna Gawrońska, dyrektor KIPDiP podkreśliła: "Jaj po prostu nie ma. Nie udało się odbudować stad po wcześniejszych epidemiach. W rolnictwie proces ten trwa wiele miesięcy, a nowe ogniska chorób drobiu dodatkowo go opóźniły. Konsumenci nie powinni liczyć na import, ponieważ podobne problemy występują w całej Europie".

Ptasia grypa, wywoływana przez wirus H5N1, mocno uderzyła w fermy drobiu w całym kraju. Od początku roku potwierdzono już 109 ognisk choroby, podczas gdy rok temu było ich tylko 50. Największe straty producenci ponieśli pod koniec listopada 2025 roku, gdy wykryto dwa duże ogniska w gospodarstwach komercyjnych.

Na wzrost cen wpływa także mniejsza liczba kur niosek. W 2025 roku ich pogłowie spadło o 12–14 proc. rok do roku, głównie z powodu przechodzenia ferm z chowu klatkowego na bardziej ekologiczne systemy. Efektem był spadek krajowej podaży jaj o około 7 proc. na początku roku.

Dr Justyna Rybacka z Uniwersytetu WSB Merito zauważa, że spadają za to ceny masła i mleka. Masło kosztuje teraz średnio 6,80 zł, czyli 21 proc. taniej niż rok temu, a świąteczne wypieki będą kosztować Polaków ok. 35 zł, o 4,5 proc. więcej niż w 2024 roku. Ceny mleka i sera spadły w skali roku odpowiednio o 15,4 i 18,8 proc.