Przerazili się, bo zobaczyli swój towar w zwykłym sklepie. Właściciele luksusowej marki nie przebierają w środkach

Adam Sieńko
Grupa Richemont, która jest właścicielem marki zegarków Cartier, wydała w ciągu dwóch lat kilkaset milionów funtów na odkupienie swoich własnych zegarków. Wszystko po to, by nie znalazły się na czarnym rynku, gdzie mogłyby zostać sprzedane dużo poniżej ustalonej przez producenta ceny.
123rf.com/Lucian Milasan/zdjęcie seryjne
Luksusowe marki bardzo dbają o utrzymanie prestiżu, wiążącego się z posiadaniem ich produktów. Grupa Richemont posunęła się jednak w tych staraniach bardzo daleko. Władze spółki odkryły bowiem, że zegarki Cartier są chętnie rozdawane chińskim urzędnikom w formie łapówek. Ci sprzedają je następnie miejscowym jubilerom, przez co jeden z bardziej szanowanych na świecie szwajcarskich zegarków, trafił na witryny zwykłych sklepów.

Cena Cartiera
Firma zaczęła panikować. Przedstawiciele Richemont obawiali się, że niesprzedane egzemplarze zasilą czarny rynek, po czym zostaną sprzedane za ułamek wartości. Oryginalne zegarki kosztują bowiem od kilku do kilkunastu tysięcy funtów. Dlatego firma zdecydowała się na wykupienie chińskich zapasów, co kosztowało ją w sumie 400 mln funtów (czyli ok. 2 mld złotych) – donosi „The Guardian”.


– Na dłuższą metę firma prawdopodobnie postąpiła słusznie jeśli chodzi o odkupienie zegarków, ale najpewniej niekorzystnie wpłynie to na całoroczny wynik finansowy – zauważył w rozmowie z dziennikiem Jon Cox, analityk Kepler Cheuvreux.

Rzeczywiście, inwestorzy nie byli zachwyceni tą informacją. W ciągu ostatniej sesji akcje spółki spadły o 5 proc. i to pomimo faktu, że kwartalne zyski firmy poszły w tym czasie o 5 proc. w górę.

Co stanie się z odkupionymi zegarkami? Cartier zamierza je rozmontować, a części użyć do produkcji kolejnych egzemplarzy.