Tę kartkę mnóstwo osób znajduje w skrzynkach pocztowych. Nie dajcie się nabrać

Patrycja Wszeborowska
Kupię mieszkanie w tym bloku za gotówkę”, „Proszę o pilny kontakt” – ogłoszenia o takiej treści można znaleźć w skrzynkach pocztowych, a nawet zetknięte w drzwiach wejściowych, bądź włożone za wycieraczkę. Na często odręcznie napisanej kartce zawsze podany jest numer telefonu. Nie dajcie się nabrać - to manipulatorskie zagrywki agentów nieruchomości.
Kartki o treści Kupię mieszkanie w tym bloku czy Proszę o pilny kontakt można znaleźć w skrzynce pocztowej. Zostawiają je agenci nieruchomości fot. Przemysław Skrzydło / Agencja Gazeta
Na pierwszy rzut oka takie działania wydają się nieszkodliwe. W końcu jak bardzo może zaszkodzić wrzucona do skrzynki kartka papieru z informacją o chęci zakupu mieszkania. Poza tym większość osób wie, że za odręcznie napisanymi ogłoszeniami o treści „Kupię mieszkanie w tej okolicy czy bloku” stoją agenci nieruchomości. Znaczna część tych, którzy podobnie brzmiące ulotki znajdą w swoich skrzynkach na listy, bez wczytywania się w szczegóły wyrzuci je do kosza.

– W przypadku tego typu ogłoszeń znalezionych w skrzynkach nie ma absolutnie nic zdrożnego. Ktoś po prostu próbuje dostarczyć pewną informację do konkretnego odbiorcy. Jeżeli ten ktoś ma zgodę wspólnoty mieszkaniowej, żeby wrzucić takie ogłoszenie do skrzynki, to z informacyjnego punktu widzenia nie jest to zachowanie nielegalne czy nieetyczne – tłumaczy w rozmowie z INN:Poland Jacek Kotarbiński, specjalista ds. marketingu.


Ulotki reklamowe
Jednak agenci nieruchomości robią się coraz bardziej zażarci i kreatywni. Zwykłe „Kupię mieszkanie w tym bloku” już nie wystarcza.

„Kochani sąsiedzi. Kupimy mieszkanie w tym bloku. Julia. PS. Chętnie do remontu i za gotówkę”. Jedno z takich ogłoszeń cytuje Gazeta.pl. Wszystkie brzmią i wyglądają podobnie. Mają podany numer telefonu, są napisane odręcznie, skserowane, podpisane imieniem. Po wykonaniu telefonu do „Julii”, ta wypytuje o szczegóły mieszkania, takie jak ilość pokoi, metraż, wysokość ścian. Zapytana, czy nie jest agentką nieruchomości, gorąco zaprzecza.

– Mechanizm działa tak, że po oddzwonieniu osoba pytana jest o podstawowe informacje odnośnie mieszkania. Następnie mieszkania te trafiają do bazy i proponowane są potencjalnym kupującym, mimo że taka zgoda często nie została jednoznacznie wyrażona. Tu już mamy do czynienia z jawnymi naruszeniami prawnymi – wyjaśnia w rozmowie z INN:Poland Bartosz Gąsiorowski, Strategy Director w agencji marketingowej oS3.

Co w takim razie na to prawo? Ano niewiele, ponieważ, jak mówi Gąsiorowski, w tym zakresie regulacje prawne są niedookreślone, a tego typu marketing nie jest zabroniony. – Takie działania pod kątem prawnym to balansowanie na granicy, natomiast pod kątem moralnym granica ta została dawno przekroczona. Nie wiążą się z tym też konkretne konsekwencje stąd taki proceder ma się dobrze, a co więcej, nasila się – przekonuje.

Badanie rynku nieruchomości
Kartkę o takiej treści znalazła w swoich drzwiach na warszawskim Mokotowie czytelniczka Gazety.pl. Przestraszona i pewna, że wiadomość zostawił pracownik administracji bloku lub pogotowie gazowe, oddzwoniła pod wskazany na kartce numer. Okazało się, że telefon odebrał, a jakże, pracownik agencji nieruchomości. W ten sposób sprawdzał, czy w tym bloku nie ma przypadkiem jakiegoś mieszkania na sprzedaż.

– To już jest ewidentna forma nieetycznej manipulacji – twierdzi Jacek Kotarbiński. – Tej osobie chodzi o uzyskanie pewnej informacji pod pozorem jakiejś ważnej sprawy i ściągnięcie czyjejś uwagi. Zostawiając karteczkę pod drzwiami z komunikatem „proszę zadzwonić w pilnej sprawie” wprowadza się tą osobę w błąd, wykorzystuje się ją emocjonalnie i denerwuje – tłumaczy.

To najnowsza metoda na badanie rynku nieruchomości przez pracowników agencji handlujących mieszkaniami. I, jak twierdzi Kotarbiński, najbardziej nieetyczna i niesmaczna.

– Jak agent nieruchomości się pod kogoś podszywa to również jest zafałszowanie. Aczkolwiek w tym przypadku intencje są jasne, chce kupić mieszkanie. Dodatkowo, nie ma tutaj tzw. emocjonalnego magnetyzera, który wywiera presję, aby wykonać ten telefon – wyjaśnia specjalista.

Inaczej rzecz ma się w przypadku stresującej kartki wetkniętej w drzwi. – Taki komunikat wywiera silną presję, co doprowadzi do tego, że człowiek pod ten numer zadzwoni, bo się zestresuje. Jeżeli nie wiemy, jakie są intencje nadawcy i nie mamy świadomości, że ktoś próbuje wywrzeć na nas wpływ, to w tym momencie jest to wręcz czarna manipulacja – tłumaczy Kotarbiński.

Liczba mieszkań w bazie
Agenci nieruchomości to przecież też ludzie, dlaczego zatem sięgają po tak niskie formy niegodnego wywierania wpływu na ludzi? Według Bartosza Gąsiorowskiego, w dużej części winne są same agencje nieruchomości, które stawiają przed swoimi pracownikami nierozsądne cele - zamiast stawiać na jakość kontaktów, naciskają na ilość mieszkań w bazie.

– Celem takiej osoby jest zwiększanie bazy klientów. Od tego uzależniona jest jej premia, więc robi wszystko, aby „pozyskać leada”, nie ważne jakiej jakości. Oczywiście nie wszystkie agencje nieruchomości stosują takie techniki sprzedaży. Duża część z pewnością uważa je za mało wartościowe i co najważniejsze nieetyczne – mówi Gąsiorowski.

Skoro zatem praktyka ta jest tak powszechna i stosowana na masową skalę, najwyraźniej daje jakieś efekty. Tak też twierdzi dyrektor operacyjny oS3. – Czy to działa? Tak, niestety. Inaczej firmy by tego nie praktykowały. Co szczególnie przykre, na te mechanizmy podatne są przede wszystkim osoby starsze, mniej uświadomione – dodaje.