IKEA przechodzi samą siebie. Otworzy second hand z meblami

Mariusz Janik
Skup mebli. Dla klientów brzmi to zapewne jak bajka. Dla ekonomistów – jak realizacja ich postulatów. A chodzi o prosty pomysł: sklep IKEA w Sydney chce uruchomić sprzedaż mebli „z drugiej ręki”. Innymi słowy, klienci mogą tam przyjść z meblem kupionym niegdyś w IKEA i wystawić niczym w komisie lub antykwariacie.
IKEA chce wdrożyć w życie model gospodarki obiegu zamkniętego w postaci second handu ze swoimi meblami. Fot. 123rf.com
To podręcznikowy przykład gospodarki obiegu zamkniętego – podkreślają eksperci zajmujący się współczesną gospodarką. Nic, co nadaje się do użytku, nie powinno się marnować. Szwedzka firma od dawna podkreśla, że podziela tę filozofię.

Rewitalizacja mebli
I nigdzie nie jest ona tak aktualna, jak w Australii (choć firma zrobiła już podobny eksperyment w Japonii). Z badań wynika, że w ciągu ostatnich 12 miesięcy co drugi Australijczyk wyrzucił jakiś mebel. Na śmietniku lądują zwłaszcza stoliki, sofy i krzesła – wystarczy jakieś odłamany fragment lub usterka, której przeciętny mieszkaniec kraju nie potrafi naprawić. Tymczasem, jak szacuje to IKEA, rocznie dałoby się zrewitalizować jakieś 13,5 mln sztuk mebli, a jednocześnie co trzeci konsument na najmniejszym kontynencie jest gotów kupić używany mebel.


Szwedzka firma postanowiła, że zastosuje tę filozofię w odniesieniu do własnych mebli. Klienci mogą jej wysłać e-mail ze zdjęciami mebli, których chcieliby się pozbyć: firma oceni, czy da się je zrewitalizować bądź przerobić. Można podrzucić popsuty mebel do sklepu – i odebrać voucher na kwotę odpowiadającą jego wycenie przez personel. W Japonii w ciągu roku wróciło w ten sposób do firmy około 3500 mebli.

– W ostatnich dekadach chodziło o masową konsumpcję, dziś chodzi o to, by zmierzać do masowej cyrkulacji – podsumowywał w Davos szef IKEA, Jesper Brodin. Firma demonstruje zatem, że nie rzuca słów na wiatr.