Zaraz zacznie obowiązywać nowe prawo. Budżet państwa zarobi dziesiątki miliardów

Marcin Długosz
Chodzi o split payment, czyli podzielonej płatności VAT. Premier Morawiecki do spółki z resortem finansów mają nadzieję, że podreperują w ten sposób budżet, wyraźnie zwiększając wpływy z VAT i ukrócą oszustwa podatkowe. Tylko jak to zwykle bywa, w starciu rządu z podatkowymi cwaniakami, najmocniej rykoszetem oberwą mikroprzedsiębiorcy.
Od 1 lipca wchodzą nowe przepisy - split payment - mechanizm podzielonej płatności za fakturę VAT. To na razie dobrowolne, ale rząd chciałby, żeby split payment był obowiązkiem od przyszłego roku Fot. Łukasz Węgrzyn
Split payment - mechanizm podzielonej płatności za faktury, wchodzi już w niedzielę, 1 lipca. To, jak twierdzi resort finansów, narzędzie dla przedsiębiorców, stanowiące bat na nieuczciwym kontrahentów i podatkowych cwaniaków.

Split payment: pomocny dla przedsiębiorców czy ministerstwa?
Jak to ten mechanizm wygląda w praktyce? Płatność jest rozdzielana - kwota netto wpływa na rachunek rozliczeniowy przedsiębiorcy, kwota VAT - na specjalne konto VAT. Dzieleniem pieniędzy zajmuje się bank. Przedsiębiorca musi jedynie wybrać opcję podzielonej płatności elektronicznej dokonując przelewu (kwotą brutto).


Innymi słowy, z perspektywy ministerstwa, to mechanizm pomocny przedsiębiorczości. Sami przedsiębiorcy widzą to inaczej i nazywają "mechanizmem utrudnionej przedsiębiorczości". Sprawa jest złożona i nie taka, jak się z pozoru wydaje. Bo formalnie rzecz biorąc, split payment to opcja, dobrowolna. Ma być obowiązkowy od 2019 r. (pod pewnymi warunkami, o czym później).

Split payment ubrany w pozory

Ale zawsze jest jakieś "ale". – Chociaż stosowanie split payment nie jest obowiązkowe, to jednak podmiot, który wystawia fakturę, nie ma żadnego wpływu na to, co wybierze jego klient – podkreśla Magda Sławińska-Rzemek, doradca podatkowy w firmie inFakt. – Można oczywiście próbować dogadywać się z kontrahentem na konkretny rodzaj zapłaty, ale ostateczna decyzja należy do niego – tłumaczy.

Jej zdaniem szczególnie niewygodną sytuację będą mieli mikroprzedsiębiorcy, tacy, którzy korzystają z prywatnych rachunków bankowych. W ich przypadku konta VAT nie będą tworzone automatycznie. Stąd, jeśli większy kontrahent wybierze podzieloną płatność, bank cofnie przelew. Mikroprzedsiębiorca będzie musiał poprosić kontrahenta o tradycyjną metodę, co naturalnie opóźni moment otrzymania pieniędzy. Split payment towarzyszy też konieczność szukania nowych źródeł finansowania.

Obniżka podatków
Pozorne są też obniżki, które przysługują przedsiębiorcom, jeśli poprzez split payment zapłacą przed terminem - 25. dniem miesiąca. Na papierze brzmi świetnie, kto by nie chciał płacić niższego VAT-u. Ustawa przewiduje specjalny wzór do wyliczeń kwoty obniżki. Przy kwocie VAT do zapłaty w wysokości 5 tys. złotych i zapłaceniu jej 20. dnia miesiąca, kwota obniżki wyniesie całą złotówkę.

Ale nie jest tak, że split payment to samo zło, a resort finansów, w pogoni za wciąż brakującym pieniądzem, uszczęśliwia przedsiębiorców na siłę. Choć dodać trzeba, że z licznych badań nastrojów biznesu wynika, że podzielona płatność faktur ma zdecydowanie więcej przeciwników niż zwolenników.

Split payment znosi np. mechanizm solidarnej odpowiedzialności. – Urząd Skarbowy może wybrać tego, od kogo będzie dochodził zapłaty i domagać się jej albo od sprzedawcy, albo od nabywcy, albo od obydwu. Taka sytuacja występuje obecnie na przykład w branży budowlanej – mówi Magda Sławińska-Rzemek.

Tak czy inaczej, zostało jeszcze kilka miesięcy względnego spokoju, bo rząd podzielonej płatności nie odpuści. Chyba że wybitnie podpadnie Komisji Europejskiej, która musi wydać na taką obligatoryjność zgodę.

Rząd ma zbyt wiele wydatków, by ugiąć się przed presją przedsiębiorców. W końcu gra idzie o wielkie pieniądze. Choć rozkręca się powoli - w przyszłym roku miałoby to być 419 mln zł, a do 2022 - łącznie 82 mld zł.