Mieli się dorobić w Arabii Saudyjskiej. Polak tłumaczy, co zmusiło go do ucieczki

Patrycja Wszeborowska
Praca za granicą. Saudyjskie eldorado na piasku dla niektórych coraz bardziej przypomina pustynne piekło. Mnóstwo obcokrajowców, przed laty skuszonych perspektywą szybkiego dorobienia się w Arabii Saudyjskiej, teraz decyduje się opuścić królestwo. Wszystkiemu winna jest transformacja gospodarcza kraju, która nakłada na ekspatów coraz wyższe opłaty. Po co? Aby zastąpić obcokrajowców Saudyjczykami.
Arabia Saudyjska to największy arabski rynek pracy. Kiedyś przyciągała zagranicznych specjalistów, dziś z niej uciekają 123rf.com / zdjęcie seryjne
"Ekspaci masowo uciekają z Arabii Saudyjskiej" – alarmuje portal Forsal.pl. Powodem jest rządowa polityka znacjonalizowania rynku pracy. Nakłada ona bowiem na pracodawców obowiązek zatrudniania Saudyjczyków, a na zagranicznych pracowników szereg opłat, które z roku na rok wzrastają.

Saudyzacja, bo tak potocznie nazywa się proces zastępowania obcokrajowców Saudyjczykami, polega na narzucaniu przedsiębiorstwom obowiązkowego limitu zatrudniania rodzimej siły roboczej. W praktyce wygląda to tak, że w każdej firmie, aby zatrudnić obcokrajowca, trzeba mieć odpowiednią liczbę Saudyjczyków.


– Stosowane są różne przeliczniki, chociaż zazwyczaj jest to jeden na jednego. Czyli np. w 100-osobowej firmie trzeba zatrudniać 50 Saudyjczyków i 50 ekspatów – tłumaczy w rozmowie z INNPoland.pl autor opisującego życie i pracę w Arabii Saudyjskiej bloga „W pustyni bez puszczy”.

Brak pracy dla zagranicznych pracowników
W rzeczywistości zatrudniani Saudyjczycy są często gorzej wykwalifikowani i drożsi w utrzymaniu dla pracodawcy, niż stosunkowo tani i dobrze wykształcony cudzoziemiec. Dlaczego w takim razie królestwo nakłada na swoich przedsiębiorców obowiązek saudyzacji?

– Jest taki nieoficjalny plan, żeby do 2020 roku wszystkich, których da się zastąpić Saudyjczykami w sposób grzeczny, niewywołujący konfliktów, delikatnie przesunąć w kierunku drzwi – twierdzi prowadzący bloga.

Oficjalna wersja jest taka, że za saudyzacją kryje się pragnienie księcia Mohammeda bin Salmana, by uniezależnić tamtejszą gospodarkę od przychodów ze sprzedaży ropy naftowej. Jednocześnie próbuje on skłonić do pracy jak najwięcej własnych obywateli.

Ponad połowę społeczeństwa stanowią bowiem młodzi Saudyjczycy, dla których brakuje miejsc pracy. Bezrobocie wśród Saudyjczyków wynosi obecnie 12,9 proc.

– Proszę włożyć między bajki postępującą liberalizację kobiet w Arabii Saudyjskiej. Saudyjki za kierownicą to nie efekt wpływu ruchów feministycznych. Wcześniej dzieci do szkoły, a żony do pracy wozili szoferzy, w większości ekspaci. Teraz ok. 100 tys. kierowców zostanie bez pracy – przekonuje bloger.

Obowiązkowe opłaty dla ekspatów
Mniej pracy dla obcokrajowców to nie wszystko. Aby przyspieszyć emigrację ekspatów, władze Arabii Saudyjskiej nakładają na nich szereg opłat. W lipcu 2017 r. rząd nałożył na ekspatów miesięczny haracz w wysokości 26,70 dol. Do 2020 roku ma on wzrosnąć czterokrotnie.

– Istnieje jeszcze coś takiego, jak opłaty za rodziny dla ekspatów. To nie dotyczy biednych robotników, którzy nie mają „family status" i pozwolenia na rodziny. Opłaty uderzają przede wszystkim w ekspatów na niższych stanowiskach menadżerskich, którzy obecnie muszą płacić ok. 6 tys. riali rocznie za swoje rodziny. A te opłaty z roku na rok wzrastają – tłumaczy autor.

Bloger obecnie przebywa w Polsce. Chciałby wrócić, ale jego praca BHP-owca w firmie budowlanej w Arabii Saudyjskiej stoi pod znakiem zapytania.

– Moja sytuacja wygląda tak, że zwiększyły się wymagania procentowe co do saudyzacji w mojej firmie. Jeżeli spełni ona wymogi saudyzacyjne, to wrócę. Mam ważny kontrakt, tylko nie mam jak pojechać – tłumaczy. – To kiedyś było eldorado. Z naciskiem na "było" – podsumowuje.