Kontrowersyjna praktyka Burberry. Co się nie sprzedało, to do zniszczenia

Konrad Bagiński
Co robi kultowy w niektórych kręgach brytyjski dom mody Burberry, gdy nie sprzeda swoich ubrań? Niszczy je, bo uznaje, że tak luksusowej marce nie przystoi sprzedawanie jej w outletach i robienie przecen czy wyprzedaży. Inwestorzy zaczynają mieć tego dość.
Burberry niszczy ubrania, których nie sprzeda. Foto: Wikipedia / Dosdldyhai / CC 3.0
W tym roku Burberry, znane przede wszystkim ze swej słynnej kratki i płaszczy, zniszczy swoje produkty o wartości 38 mln dolarów. Przyczyna jest boleśnie prozaiczna – nie sprzedały się po regularnych cenach. A Burberry nie uznaje wyprzedaży, więc konsekwentnie niszczy swoje ubrania.

Brytyjska marka robi tak od lat, zaś straty z tego tytułu wpisuje w raporty finansowe. Budzi to coraz większe kontrowersje wśród klientów, ale i inwestorów. Ci drudzy pytają, dlaczego firma pozbywa się dobrych ubrań a na dodatek zatruwa środowisko podczas ich spalania.


Przedstawiciele firmy odpowiadają, że robią to z ciężkim sercem, ale muszą. Twierdzą, że sprzedanie ubrań na wyprzedaży obniżyłoby prestiż Burberry. Co ciekawe, wartość zniszczonych ubrań rośnie – rok temu było to niespełna 32 mln dolarów, jeszcze wcześniej – 22 miliony.

Jakby tego było mało, Burberry należy do koncernu Coty, który przy okazji ujawnił, że niszczy również niesprzedane kosmetyki. Przedstawiciele marki za rosnące koszty utylizacji ubrań obwiniają Chińczyków. Na tym rynku sprzedaż Burberry rośnie bardzo wolno.

Ostatnio firma kupiła fabrykę torebek we Włoszech i chce mocniej wejść w ten rynek. Jednocześnie zamierza przestać produkować męskie koszulki i koszule, które często trafiały na wyprzedaże w USA.

Firma Burberry nie jest pierwszą marką, która znalazła się pod ostrzałem z powodu niszczenia niesprzedanych wyrobów. Na początku tego roku Richemont kupował i demontował swoje drogie zegarki, starając się "zachować wartość marki". Louis Vuitton od lat budzi kontrowersje, bo w celu uniknięcia sprzedaży swoich toreb ze zniżką, spala nadmiar swoich wyrobów skórzanych.

Nawet H&M został oskarżony o spalanie swoich ubrań. Ze śledztwa przeprowadzonego przez duński kanał telewizyjny wynika, że przez ostatnie lata szwedzki gigant odzieżowy spalał około 12 ton odzieży rocznie.