Nie wegetarianin, ale schabowych nie wcina. Zaskakujący trend wśród Polaków

Konrad Bagiński
Polacy nie chcą już jeść mięsa – wynika z badań. Ale jednocześnie nie doczepiają do tego żadnej ideologii. Przede wszystkim chodzi im o własne zdrowie. Mięso w diecie ograniczają ludzie i w dużych miastach, i na wsi. Aż 60 proc. Polaków deklaruje, że je lub będzie jadło go mniej.
Coraz więcej Polaków deklaruje, że ograniczy spożycie mięsa Fot. Adrianna Bochenek / Agencja Gazeta
Jednocześnie bardzo trudno określić, ilu w Polsce jest wegetarian lub wegan.

– Dostrzegamy wzrost zainteresowania dietą roślinną wśród Polaków. Według badań firmy Mintel, ok. 10 proc. Polaków w wieku 25-34 określa się jako weganie lub wegetarianie – mówi Maciej Otrębski, Strategic Partnership Manager w kampanii Roślinniejemy.

Wyniki cytowanych badań są złowieszcze dla branży mięsnej. Wynika z nich, że prawie 60 proc. Polaków planuje ograniczyć konsumpcję produktów mięsnych na rzecz ich roślinnych alternatyw. Zostały one przeprowadzone na początku 2018 roku na reprezentatywnej grupie odbiorców.


Co ciekawe – nie jest to tylko moda wśród mieszkańców dużych miast. Owszem – w nich zmniejszenie spożycia mięsa deklaruje prawie trzy czwarte ludzi. Ale również wśród mieszkańców małych miast i wsi ten odsetek wynosi ponad 50 proc.
Polacy są też ciekawi nowych smaków i doceniają zwiększającą się ofertę produktów bez mięsa123rf.com / fot. Lance Bellers / zdjęcie seryjne
Tendencję związaną z niejedzeniem mięsa zauważyli też badacze.

– Mamy do czynienia ze sporym trendem na ograniczanie spożycia produktów pochodzenia zwierzęcego. Coraz więcej osób nie określa siebie jako wegetarian, ale zmniejsza ilość mięsa w swojej diecie – mówiła dr inż. Katarzyna Świąder ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego, podczas konferencji Futurefoods Tech 2018. Pisze o tym serwis PortalSpożywczy.pl.

Dr Świąder to światowej klasy ekspert ds. żywności, wykłada na wielu uczelniach, współpracuje z biznesem i publikuje prace naukowe. Zajmuje się też szkoleniami na temat żywności – biorą w nich udział również dzieci i seniorzy.

A jak to działa na co dzień?
To, o czym mówi ekspertka potwierdza nasza szybka sonda wśród znajomych.

– To może nie jest tak, że w ogóle nie jadam mięsa. Po prostu jakoś podświadomie zacząłem go unikać. Nie czułem się dobrze, po zjedzeniu mielonego czy schabowego. Wolę lżejsze rzeczy, choćby ryby czy warzywa – człowiek nie jest po nich tak ospały i ciężki. A jeśli chodzi o wędliny, to raz na jakiś czas zdarzy mi się zjeść parę plasterków dobrej szynki, ale dawno porzuciłem pasztety, kiełbasy czy tego typu wynalazki. Wegetarianinem nie jestem, ale w sumie jakby się temu przyjrzeć, to przez kilka tygodni z rzędu nie tykam mięsa w ogóle – mówi nam Maciej, lat 39, biznesmen.

Mięsa zaczął unikać kilka miesięcy temu, wcześniej nie wyobrażał sobie bez niego praktycznie żadnego posiłku.

– W moim przypadku zaczęło się od diety. Wiadomo, mniej pieczywa, tłustych rzeczy i tak dalej. Spodobało mi się, teraz może raz na tydzień zjem jakiś kawałek lepszej wędliny. Nie brzydzi mnie mięso, ale lepiej mi się funkcjonuje bez niego. Jakieś niedobory witamin mi nie grożą – od dwóch lat nie miałam takich problemów – mówi nam Marysia, 22-letnia studentka.

– Warto zwrócić uwagę, że osoby na diecie wegetariańskiej spożywając duże ilości owoców, warzyw i zbóż, dostarczają sobie tym samym bardzo duże ilości błonnika, fitynianów i tanin, które mogą ograniczać przyswajalność składników mineralnych: żelaza, cynku i wapnia. W diecie wegetariańskiej bardzo często występują też niedobory witaminy B12 i D – ostrzega jednak dr Katarzyna Świąder.

Czemu ludzie odwracają się od mięsa?
Przyczyn jest wiele. Jedni wskazują na zdrowie, inni na cierpienie zwierząt, hodowanych w niehumanitarnych warunkach tylko po to, by zginąć pod toporem rzeźnika. Ale wady przemysłowej hodowli zauważa coraz więcej osób, które nie mają podobnych dylematów.
Polacy przestają też ufać w pochodzenie mięsa - szczególnie po aferze z konserwami z ASFmediagram/123rf/zdjecie seryjne
– Ja nie wiem, czy jem mniej mięsa. Pewnie tak. Ale przede wszystkim nie tykam czegoś, co nie wiem skąd się wzięło. Co chwila mamy jakieś epidemie, w obrocie są puszki z wieprzowiną z ASF, nie wiem czym faszerują kurczaki – a wolę się nie domyślać. Mięso kupuję tylko u jednego zaprzyjaźnionego rzeźnika. Jak on mi powie, żebym coś kupił to biorę. Ale jak się przyjrzeć to faktycznie kupuję mniej. Za to lepsze – wyznaje nam Marek, 32 lata, handlowiec.

W końcu można coś kupić
Nie bez znaczenia jest też ciekawość na nowe smaki i dynamicznie zwiększająca się oferta produktów bez mięsa.

– Kluczowe firmy z branży spożywczej nie pozostają obojętne na wzrost popytu na roślinne alternatywy. Oferta produktów roślinnych w sieciach takich jak Kaufland, Lidl, czy Biedronka robi wrażenie, warto odnotować także fakt wprowadzenia w pełni roślinnej linii “Z gruntu dobre” przez Sokołów, największą firmę w branży mięsnej według raportu Portalu Spożywczego – dodaje Maciej Otrębski.

Jak podają autorzy badania dotyczącego zmniejszania się apetytu na mięso, na zwiększone zainteresowanie roślinnymi alternatywami wpływa to, że część sieci handlowych posiada już własne w pełni roślinne linie. Nie bez znaczenia jest też moda i dostępność publikacji dotyczących diet roślinnych.

Co ciekawe, wiele osób nie jada mięsa, ponieważ nie lubi go przyrządzać. Samo dotykanie mięsa wydaje im się czynnością obrzydliwą. Producenci wprowadzają więc opakowania, które pozwalają na wyrzucenie mięsa na patelnię, bez konieczności dotykania go.