Pompki na czas robią nawet informatycy. Absurdy policyjnych testów
Pod koniec tego roku w Polsce zabraknie 6 000 policjantów. Służba jest głęboko nieatrakcyjna, słabo płatna, bez wcześniejszej emerytury i nieprzyjazna dla specjalistów. Bo po co informatykowi testy sprawnościowe? – pyta policyjny związkowiec.
Podkomisarz Robert Opas z Wydziału Prasowo-Informacyjnego Biura Komunikacji Społecznej Komendy Głównej Policji w rozmowie z Gazetą Prawną zapewnia, że KGP robi wszystko, żeby znaleźć chętnych do służby. Mówi, że od stycznia do lipca przyjęto do pracy prawie 1800 osób, a 5 000 jest w trakcie postępowania związanego z doborem do służby.
Dodaje, że liczba wakatów w policji nie jest wyższa, niż w latach ubiegłych. To fakt, policji ciągle brakuje funkcjonariuszy.
Związkowcy narzekają na policyjną rekrutację
– I będzie jeszcze gorzej, bo ze służby będą odchodzić doświadczeni funkcjonariusze szukający lepiej płatnej pracy. Sposobem rozwiązania problemu jest podpisanie przez rząd porozumienia w sprawie realizacji postulatów dotyczących m.in. podwyżek uposażenia, godzin nadliczbowych czy przywrócenia pełnej odpłatności za pierwsze 30 dni chorobowego – mówi Gazecie Prawnej Rafał Jankowski, przewodniczący Federacji Związków Zawodowych Służb Mundurowych.
Dodaje też, że warto byłoby zmienić system naboru do służby. Bo na przykład informatyk, który ma się zajmować cyberprzestępczością musi zdać takie same egzaminy i testy, jak policjant prewencji, którego zadaniem jest np. ścieranie się z kibolami.
– Podobnie jest z dochodzeniówką, do której powinni trafiać prawnicy. Ale ilu z nich chce się sprawdzać na torze przeszkód? – pyta.
Inni związkowcy dodają, że wielu młodych ludzi po rekrutacji po prostu odchodzi z pracy do lepiej płatnych zajęć. Nie mogą też liczyć na przejście na emeryturę po 15 latach służby, co dodatkowo wpływa na ich decyzje o porzuceniu munduru.