GetBack w tajemniczy sposób uzyskał dostęp do bazy PESEL Polaków. Pozwolenie miał z ministerstwa
Windykatorzy z kontrowersyjnej firmy GetBack, której los wciąż nie został w pełni przesądzony, w 2015 roku uzyskali dostęp do państwowej bazy numerów PESEL. Zaskakujące jest to, że takiego pozwolenia nie miały inne firmy w branży, w tym większe od niezbyt wówczas dużej firmy z Wrocławia.
Zdaniem cytowanych przez „Rzeczpospolitą” ekspertów, to była to bezprecedensowa i zaskakująca decyzja. O podobne pozwolenie występowała też wiodąca na rynku windykacyjnym spółka Kruk, ale ze skutkiem negatywnym.
Kto ma dostęp do bazy PESEL?
Baza PESEL jest w gruncie rzeczy rejestrem zastrzeżonym dla organów państwa: od skarbówki i policji po CBA i ABW. Znajdują się w niej nie tylko personalia czy adresy, ale też daty urodzenia, dokumenty z urzędów stanu cywilnego i szereg innych informacji.
Podmioty prywatne rzadko uzyskują do niej dostęp i jedynie za pisemną zgodą osób, których dane miałyby zostać sprawdzone. Nie ma śladu, by GetBack zbierał takie zgody od osób, których dane firma miałaby weryfikować.
Co więcej, tajemniczość sytuacji potęguje fakt, że ówczesna minister Teresa Piotrowska nie przypomina sobie, by wydawała taką zgodę, a wszystkich podmiotów z takimi uprawnieniami jest w tej chwili w sumie około dziesięciu.
Mało tego. Jak dowodzi „Rzeczpospolita”, GetBack miał spory apetyt na nasze dane związane z PESEL. To właśnie do tej firmy miały trafić dane wynoszone z jednej z dużych warszawskich kancelarii komorniczych. Afera w tej sprawie wybuchła niemal dwa lata temu i przyniosła serię zatrzymań osób zamieszanych w ten proceder.